Prof. Binienda motorem nowych związków. "Budujący przykład ofiarnej współpracy administracji państwowej z mediami"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Po nominacji prof. Wiesława Biniendy do zespołu doradców prezydenta Baracka Obamy,  wiele polskich mediów przeżyło szok. Czy mam je wyliczyć? Proszę bardzo. Gazeta Wyborcza, tygodniki - Polityka, Newsweek, Wprost, telewizje – TVP, TVN, Polsat, Superstacja oraz radia – wszystkie publiczne, Tok FM, Radio Zet, RMF FM. To tak z grubsza.

Przez pierwsze kilka dni dziennikarze tych mediów, zajmujących się sprawą katastrofy Tu- 154 pod Smoleńskiem oraz publicyści, komentujący najważniejsze wydarzenia,  zupełnie stracili głowy. Część była zdziwiona. Jak o możliwe – pytali samych siebie - że prezydent Obama zupełnie zlekceważył ich opinie. Tylekroć niezbicie wykazywali  kompletną ignorancję prof. Biniendy w sprawach katastrof lotniczych.  Dostatecznie mocno ośmieszali jego wywody, podważające możliwość zniszczenia skrzydła samolotu przez brzozę. Człowieka o tak niskiej wiarygodności nie można brać poważnie – twierdzili naukowcy, na których powoływały się wspomniane wyżej media.  Punkt widzenia tych dziennikarzy wzmacniał największy polski autorytet w kwestiach wyjaśniania wypadków lotniczych – inż. doktor nauk technicznych Maciej Lasek. Sam fakt powołania Laska przez premiera Donalda Tuska na stanowisko szefa zespołu ekspertów, którego zadaniem ma być objaśnianie opinii publicznej wyników prac komisji Jerzego Millera, badającej przyczyny katastrofy,  nadał jego postaci wymiar autorytetu absolutnego. To nieprawdopodobne, że jego obiektywnej, wyważonej oceny o nędznym stanie wiedzy prof. Binendy,  prezydent Obama nie wziął pod uwagę. Wreszcie zignorował także opinię polskiej prokuratury, która podważyła kwalifikacje prof. Biniendy do badania katastrofy smoleńskiej.

Kiedy szukano przyczyn skandalicznej, ale jakże zarazem przykrej dla części polskich mediów decyzji prezydenta Obamy, dziennikarka „Gazety Wyborczej” Agnieszka Kublik, uznała, że jedynym rozsądnym wytłumaczeniem jest to, że został on wprowadzony w błąd przez swoje służby, które zataiły przez nim prawdę.

To założenie natychmiast rozładowało panujące przygnębienie i napięcia we wspomnianych mediach. Wczoraj z inicjatywy Gazety Wyborczej – zresztą także w jej siedzibie – powstał Komitet do sprawy odwołania prof. Biniendy ze stanowiska doradcy prezydenta Obamy.

Na Przewodniczącą Komitetu jednogłośnie wybrano Agnieszkę Kublik, a jej zastępcą został Tomasz Lis z Newsweeka. Zespół, którym kierują Wojciech Czuchnowski (GW) i Justyna Pochanke (TVN),  w ciągu trzech dni ma zebrać odpowiednią dokumentację prasową oraz z mediów elektronicznych  i na początku przyszłego tygodnia przesłać ją do Białego Domu na ręce prezydenta Obamy.

Dopiero na tej podstawie prezydent USA będzie mógł wyrobić sobie prawdziwy obraz o prof. Biniendzie

— stwierdza Komitet w ostatnim zdaniu swego oświadczenia. 
 Jak się dowiedziałem w ostatniej chwili, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski obiecał Komitetowi, że do przekazania materiałów prezydentowi Obamie udostępni specjalną pocztę dyplomatyczną.

Wobec takiego gestu, nie potrafię wstrzymać się od komentarza. Oto wspaniały, jakże budujący przykład ofiarnej współpracy administracji państwowej z mediami.

Felieton ze strony sdp.pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych