Znany bloger Seaman przedstawia kolejny odcinek Alfabetu Szczerego Przywódcy. Tym razem hasła rozpoczynające się na literę T.
Tarcza antyrakietowa
Mieliśmy dostać nowiutką jak spod igły tarczę amerykańską, ale nie dogadaliśmy się z Amerykanami, bo akurat wtedy mieliśmy na agendzie pojednanie z Rosją. Tak jakoś wyszło, terminy się nieszczęśliwie ułożyły. Ten Obama również coś kombinował z Putinem, on jakiś reset z Rosją wymyślił, więc nie wypadało mu się z tą tarczą w Polsce wychylać. Wiadomo, że Rosjanie są wrażliwi jak gimnazjalistki, Polsza nie zagranica, te sprawy. Nawet nie wiem, co ten reset znaczy po angielsku, ale mniejsza z tym. Putin z kolei chciał nam wcisnąć swoją tarczę, a Unia coś przebąkiwała o jeszcze innej możliwości, ale w sumie wszystko się jakoś rozpłynęło w tym kryzysie, który przeszedł suchą stopą przez naszą zieloną wyspę. Jednak Polacy nie gęsi, też swój dryg mają do dłubania w różnych maszynach i częściach zamiennych. Wymyśliliśmy, że sami sobie zbudujemy tarczę. Bronek mówi, iż jego specjaliści i doradcy zbudują nam tarczę antyrakietową, że mucha nie siada, tylko im dać z piętnaście, góra dwadzieścia miliardów. Jednak Paweł radzi, żeby się upewnić, czy Bronek nie ma na myśli tarczy drewnianej, bo on tak wszystko, co mu się powie, dosłownie bierze. A to jednak byłaby lekka poruta.
Taśmy
Chłopaki się wyrażają, to wiemy przecież od zawsze, zatem tu nie ma zaskoczenia. Zwłaszcza, że my z Pawłem także nie możemy pretendować do zaszczytnego miana dżentelmenów mowy polskiej. Tyle że ja nie łażę po knajpach i nie opowiadam po pijaku, co zrobiłem Amerykanom. Niestety, ta opowieść taśmowa to nie jest skończona epopeja. Najgorsze to z tymi kelnerami – mówi Paweł. I ma rację. Bo gdyby ich podsłuchało FSB, CIA albo chociaż Mosad, to pół biedy. W końcu Angelę też podsłuchali Amerykanie. Ale nikogo na świecie nie podsłuchiwali miesiącami i latami kelnerzy, na miłość boską! W dodatku nasz Wincenty i Radek dali ciała centralnie, jeden mówi, że spotkał się prywatnie, drugi, że służbowo. Istna komedia, na domiar złego Radek najpierw szedł w zaparte, a potem się spłoszył i zapłacił rachunek, ale tylko za wypitkę. To już śmiech na sali, pisowcy i pismaki tarzają się się z uciechy po podłodze. Jeśli dochodzenie skończy się na kelnerach, to marny nasz los. Gorzej być nie mogło, żeby chociaż taksówkarze albo urzędnicy, ale gdzie tam, musiało trafić na kelnerów! Paweł to aż pije więcej po tych taśmach, co w jego przypadku wydaje się niemożliwe, ale to szczera prawda.
Najgorsze z tego wszystkiego, że oni na tych taśmach, narzekając i pomstując na państwo, właściwie odcinają się od samych siebie. No, bo przecież nikt nie może być bliżej władzy niż, Radek, Bartek, czy Wincenty. A ludzie na to patrzą, stukają się w czoło i pytają, skąd ja ich nabrałem do rządu? Jeden w internecie nawet zapytał, czy my prowadzimy jakieś specjalne szkoły, bo przecież takich hebesów nie spotyka się ot tak, na ulicy? I jak mam się społeczeństwu wytłumaczyć, że to z Oxfordu, London School of Economics i Uniwersytetu Jagiellońskiego takich absolwentów wypuścili? Beznadziejna sprawa.
Tomaszewski Jan
Aż się wierzyć nie chce, żeby taki dobry bramkarz poszedł do PiS-u. Paweł tylko głową kiwa w zadumie.
Thun und coś tam coś tam und Maria Róża
Nigdy nie zapamiętam jak brzmi pełna wersja jej nazwiska i chyba raczej już nigdy nie będę miał pewności co do tego, więc muszę chodzić na skróty. Ale to jej nazwisko wcale nie jest nomen omen - to nie jest trudna kobieta. Poza Unią Europejską świata nie widzi i tylko trzeba jej dać się wygadać, nie przerywać, to jest bardzo zadowolona z siebie i nic więcej od nas nie chce. Okropnie się rozeźliła, jak temu Barroso nie dali na UJ doktoratu, ale zaraz zapomniała. Bardzo byśmy sobie życzyli, żeby wszyscy nasi działacze byli tacy. Może by Schetynę wydać za jakiegoś bogatego obcokrajowca, to przestanie knuć? Muszę z Pawłem przemyśleć sprawę. Ale kto poleci na Schetynę, co ja gadam!
O, jest nasza Rosemarie! - mówi zawsze Paweł na widok Róży, nawiązując do tej wojskowej piosenki… zaraz, jak to szło?…keine angst, keine angst Rosemarie…No, mniejsza z tym. Teraz słyszę, że mój sztab zatrudnił profesjonalnych aktorów, żeby elektorat chociaż wiedział, jak tę kobietę pisać, a jak wymawiać. Żeby potem, nad urną wyborczą nie było problemów. Dobrze, że chłopaki myślą nawet o takich niuansach, bo to świadczy o naszym profesjonalizmie.
Zresztą ja jej kiedyś powiedziałem, żeby spróbowała zmienić nazwisko na coś prostszego, ale spojrzała na mnie jak na wariata, więc dałem spokój. Oni w tym Krakowie to mają takie dziwne upodobania do starzyzny i tradycji. Na przykład tam wszystko odbywa się wolniej. Paweł mi to mówił, a on z tamtych stron. Sam się zresztą przekonałem nieraz, że jak zjadę do tego grodu Krakusa ze stolicy, to muszę zwolnić tempo, bo na tle krakowiaków wyglądam, jakbym pędził na złamanie karku, a to nie wypada mężowi stanu. Paweł jest z tamtych okolic i mówi, że u nich tak zawsze było. No, to ja się nie dziwię, że któryś król miał już dość i przeniósł się do stolicy.
Tomczykiewicz Tomasz
Chłopak śląski - mówi o nim Paweł z tym swoim filuternym uśmiechem i każdy już wie, jak to idzie dalej. Ale chłop jest szczery jak złoto w tym sensie, że prochu nie wymyśli, lecz i noża w plecy człowiekowi znienacka nie wbije, jak te Gowiny i Schetyny. Nawet nie wiem, co on teraz robi, bo on się nie rzuca w oczy i mało się odzywa, co zresztą jest największą jego zaletą…Aha, Paweł podpowiada, że daliśmy go na gospodarkę. Kiedyś, jak Zbycha musiałem zdjąć ludziom z oczu, to postawiłem Tomka na klub parlamentarny. Paweł chciał, bo jak mówił, niech ludzie wiedzą, że każdy u nas może być szefem klubu; że niby każdy nosi buławę w teczce. Takie nawiązanie do tego legendarnego pucybuta amerykańskiego, który został prezydentem.
Trzecia fala nowoczesności
Patrz hasło: jesienna ofensywa legislacyjna
Tu i teraz
Narosło wiele nieporozumień wokół tego prostego hasła, które stanowi równocześnie motto obywatelskiej demokracji sterowanej. Pisowscy doktrynerzy mają do nas z tego powodu pretensje, zarzucają nam krótkowzroczność wobec następnych pokoleń i brak wizji na przyszłość. Ale to bzdura, bo wizje to my mamy i to takie, że daj Boże zdrowie je wytrzymać! Kiedyś to nawet musiałem po karetkę dzwonić dla Pawła, tak nim trzęsły te wizje.
A wracając do tematu, czyli naszych baranów, to przypominam, że zawsze żyjemy w czasie teraźniejszym, w którym zawsze jest „teraz”. A wszędzie, gdzie przebywamy jest „tu”. Oni są zawsze tam, a my jesteśmy tu. Proste jak instrukcja obsługi Pendolino. Jak mamy podjąć rzeczywistą walkę z korupcją w przyszłych pokoleniach albo inne reformy, skoro nie znamy sondaży w tej całej przyszłości? A skoro jesteśmy tu i teraz, to znaczy, że nasi wyborcy są także tu i teraz. Nie możemy więc proponować reform przyszłym pokoleniom, bo ich nie ma tu i teraz. A skoro ich nie ma tutaj, to nie mogą na nas zagłosować teraz. No, a jeśli na nas nie głosują, czyli nie zgadzają się z linią naszej partii, to z jakiej racji mamy im ułatwiać życie?
Jeśli znajdzie się sposób komunikowania się pomiędzy nami a przyszłymi generacjami, to chętnie zakrzątniemy się wokół ich rzeczywistości, jeśli nas wybiorą. Na razie nie mamy pojęcia o co tym przyszłym pokoleniom chodzi i co my będziemy z tego mieli. Zatem póki co stosujemy reformy małe w kroku tu i teraz.
Tusk Łukasz
Kiedy kolega Buła poszedł na marszałka opolskiego, ten Łukasz wstąpił na jego fotel do Sejmu, bo tak wychodzi z ordynacji. Nie znam go prawie, ale ponoć twierdzi, że nasi dziadkowie byli dalszymi kuzynami. Niezły numer. Bagatela, 400 kilometrów z Opola na Pomorze. Paweł się śmieje, że mimo wszystko mogli się spotkać w tej samej jednostce pod Stalingradem. Nic więcej nie powiem, poza tym, że dowcipy Pawła nie zawsze mnie bawią.
Ktoś wynalazł tego całego Twittera na moje utrapienie. Nie idzie teraz upilnować naszych gadułów, papkinów i plociuchów z rządu. Dopóki taki siedzi z nami w Alejach, to jeszcze można dziada kontrolować, a i tak trzeba uważać, czy przez komórkę nie nadaje. Ale kiedy jeden z drugim już zejdzie nam z oczu, to szkoda gadać, hulaj dusza piekła nie ma. Nie idzie ich powstrzymać. Paweł poważnie rozpatruje propozycję naszego europejskiego mędrca, żeby tym miglancom jakieś czipy wszczepiać.
Seaman
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/207608-alfabet-szczerego-przywodcy-t-jak-tasmy-tomaszewski-thun-czy-tusk
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.