Jacek Kurski w swoim stylu, czyli „bez brania jeńców”, odnosi się do wyrzucenia go z Solidarnej Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Solidarna Polska pozbyła się Kurskiego
To wygląda na sąd kapturowy. Na tle takiego standardu wyrzucanie nas z PiS kilka lat temu jawi mi się jako urocza feeria wyżyn kultury demokratycznej. Wersalu savoir vivre i dobrego stylu
— stwierdza w portalu „Gazety Wyborczej”.
Kurski określa mianem „kabaretowego pretekstu” oficjalny powód relegowani go z partii, którym miały być ekscesy drogowe b. europosła.
Jeżeli nie było wobec mnie jakichkolwiek wniosków dyscyplinarnych za sytuacje drogowe w czasach, gdy byłem wiceprezesem partii, to cóż dopiero, gdy jestem szeregowym członkiem, który w dodatku ostatnio nie uczestniczył w takich sytuacjach
— podkreśla.
Kurski nie ma wątpliwości, że wyrzucenie go z Solidarnej Polski to osobista zemsta Zbigniewa Ziobry za zmuszenie go do podpisania konsolidacji prawicy.
Będę czuł się pierwszym męczennikiem sprawy zjednoczenia polskiej prawicy
— zapowiada b. europoseł.
I dodaje:
Projekt SP był przede wszystkim testem przywództwa Ziobry. On ulepił sobie tę partię na swoją modłę, obraz i podobieństwo, nazwał sobie swoim imieniem. Był to realny test twardej polityki i formatu jego przywództwa. Tego czy będzie on sukcesorem Jarosława Kaczyńskiego i czy stanie się delfinem polskiej prawicy. Dzisiaj przeżywa dramat, bo delfin okazał się leszczem, jeśli nie leszczykiem, który pozbawiony jest wizji, pomysłu, wyposażony w charyzmę trzęsącej się galarety.
Dziwne, że Kurski dopiero teraz to zauważa. Jako mieszkaniec Pomorza powinien znać się na rybach. Usprawiedliwia go jedynie to, że leszcz to ryba słodkowodna.
JKUB/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/207297-kurski-nie-bierze-jencow-ziobro-chcial-byc-delfinem-a-okazal-sie-leszczykiem