Konstytucja RP, jaka by nie była - bo skrojona na modłę bardziej eseldowską w 97., nie gwarantuje zupełnej niewzruszalności immunitetu posła czy senatora lub innego urzędnika państwowego, np. sędziego, prokuratora. Element prawny, który decyduje o ochronie niejako służbowej, bez możliwości zatrzymania (poza nielicznymi wyjątkami, jak przyłapanie delikwenta na gorącym uczynku, gdy popełnia czyn przestępczy lub inne wykroczenie o charakterze karnym), wynika z prozaicznego założenia, by skutecznie zapobiegać destabilizacji prac naczelnych organów państwowych - jak się rzekło dwuizbowego parlamentu RP.
Jednak decydujące znaczenie powinien mieć zawsze aktu oskarżenia wniesiony przez prokuraturę do sądu karnego przeciwko konkretnemu posłowi, senatorowi lub innemu urzędnikowi państwowemu lub samorządowemu, który naruszył prawo karne lub kodeks wykroczeń. To samo uprawnienie powinna mieć każda pokrzywdzona osoba prywatna za naruszenie jej interesu prawnego podczas wykonywania funkcji publicznej przez tego urzędnika lub funkcjonariusza. Tenże akt oskarżenia powinien mieć pierwszeństwo w uchyleniu immunitetu niejako z mocy prawa. To uprościłoby wiele kompromitujących zdarzeń, kiedy osoba - z ciążącymi na niej zarzutami karnymi - głosuje za odrzuceniem wniosku w tym względzie, kryjąc się za plecami swoich kolesi po społu.
Co do zasady, głosowanie nad uchyleniem immunitetu nie może być w sprzeczności z obowiązkiem pociągnięcia do odpowiedzialności winnego sprawcy, bo samowolnie przeistacza się w parodię. Ta sztuczna bariera prawna w postaci immunitetu stoi w sprzeczności z podstawową zasadą sprawiedliwości i słuszności w prawie. Z zasady parlamentarzysta, biorący czynny udział w tworzeniu prawa, co do samych zasad etycznych nie może być prawomocnie skazany przed wyborami powszechnymi, ale i w trakcie wykonywania mandatu. Postępowanie wyjaśniające lub wszczęte śledztwo w danej sprawie, obejmujące krąg osób podejrzewanych o sprawstwo lub współudział w przestępstwie, nie może napotykać na utrudnienia, gdy sprawa dotyczy posła lub senatora zamieszanego w ten proceder. Utrzymywanie tego stanu, sprzecznego z podstawowymi zasadami prawnymi, pogłębia jeszcze znacząco brak społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości. A co gorsza, wytwarza fałszywą atmosferę dwuznaczności podmiotowej w postępowaniu sądowym, i dzieli podmioty prawne na dwie kategorie: uprzywilejowane i nieuprzywilejowane.
Odmiennym zagadnieniem prawnym jest przekonanie społeczne o bezkarności tychże uprzywilejowanych elit rządzących, stanowiących prawo powszechnie obowiązujące, w sytuacji gdy jawne staje się to co było dotychczas skrywane od tak wielu dekad, że cała ta megalomania urzędnicza czerpie nieuzasadnione przywileje, które sama sobie nadaje mocą ustaw i regulaminów wewnętrznych w postaci premii i różnej maści apanaży - częstokroć za cenę sabotażu gospodarczego na rzecz obcego kapitału spekulacyjnego, ze szkodą dla Polski.
To co na samym początku zawierało słuszny zamysł ustawodawcy, chroniący parlamentarzystę przed możliwą prowokacją polityczną, lub inną formą nacisku agenturalnego, stało się nieoczekiwanie narzędziem ukrywającym sprawcę przed odpowiedzialnością karną za faktycznie popełnione przewinienie lub przestępstwo. Bo jak inaczej nazwać ostatnie występki ministrów z rządzącej koalicji PO-PSL, nagranych na nośniki foniczne w restauracji „Sowa & Przyjaciele” przy Czerniakowskiej (Bartłomiej Sienkiewicz i reszta) oraz w lokalu „Amber Room” u Sobańskich (Radosław Sikorski i Jacek Rostkowski), gdzie dwóch sfrustrowanych acz zaufanych premiera Tuska zlekceważyło sojuszników Polski (USA) oraz zakpiło sobie z opozycji parlamentarnej (PiS), na zasadzie konspiracyjnego odwetu politycznego za Afganistan i Raport o likwidacji WSI. Pomnijmy milczeniem inne ważne wątki.
W tym stanie unaocznionych, nagannych zachowań urzędników państwowych nie sposób przejść do porządku dziennego, nie pytając na każdym kroku o przyczyny tej degrengolady jaka ma obecnie miejsce w służbie administracji państwowej, po 25 latach wolności postsolidarnościowej. Skoro tematem wiodącym staje się powrót do komisji śledczej przeciwko Antoniemu Macierewiczowi (PiS) za publiczne ogłoszenie powyższego raportu, to nie trudno się domyślić, że oczekiwaniem wnioskodawców z Twojego Ruchu i wsparciu PO jest zdominowanie czasu antenowego codzienną paplaniną na ten temat. Co ma odwieść na pewien czas świadomość Polaków od bieżącej polityki smoleńskich kłamstw i resortowych przekrętów, skwapliwie przemilczanych przez dziennikarską propagandę z lewej mańki.
Bardziej znaczące dla obywateli polskich jest wyjaśnienie aktualnej korupcji, sygnowanej przez sitwę PO-PSL, która jest u władzy, i która immunitet poselski traktuje na zasadzie osobistego narzędzia ochronnego przed odpowiedzialnością za czynienie zła Polakom. W tych aferach: taśmowej, podkarpackiej (sprawa posła Burego z PSL), stadionowej, drogowej, infrastrukturalnej dominuje ten sam wątek mafijny, którego protoplastą niewątpliwie są dawne służby informacyjne (WSI). „Oni” mają sie dobrze, dysponują szerokimi wpływami i zrabowanymi Polsce pieniędzmi (vide afera FOZZ), za pomocą których „kupują” sobie wejściówki w urzędach publicznych. Po 10.04.2010 aktywność „sługusów” Moskwy stała sie wręcz zatrważająca w polskim biznesie i w polityce. Nie dziwota, że polskie inwestycje i przedsiębiorstwa kontrolowane przez Skarb Państwa kolejno padają ich łupem. „Tamborek” z pewnością wie co dalej ma robić na polu wolnorynkowym, jako nowy prezes GPW.
Antoni Ciszewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/206733-aksamitna-nietykalnosc-parlamentarzysty-glosowanie-nad-uchyleniem-immunitetu-samowolnie-przeistacza-sie-w-parodie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.