Włodzimierz Cimoszewicz: PO to partia zdemoralizowanych taborów, a nie husarii

fot. Profil Włodzimierza Cimoszewicza na facebooku
fot. Profil Włodzimierza Cimoszewicza na facebooku

Tusk i Skorski zorientowali się jak duży jest opór wielu krajów UE wobec propozycji przyjęcia bardziej radykalnej polityki wobec Rosji. Po drugie pewnie myśląc po cichu o posadach w Unii, nie chcieli występować w roli radykałów – tak senator Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” tłumaczy złagodzenie tonu polskich polityków ws. kryzysu na Ukrainie.

Były premier nie zostawia też suchej nitki na przywódcach Unii Europejskiej.

To, że Niemcy i Francja postanowiły grać samodzielnie z Rosją nie zaskakuje. Tak przywódcy tych państw rozumieją swoje interesy. Zarówno pani Merkel jak i pan Hollande właśnie oblali egzamin ze zdolności do sprawowania europejskiego przywództwa. Teraz po zbrodni na pasażerach malezyjskiego samolotu,  ta para jest na krawędzi pełnej kompromitacji. Najbliższe dni mogą mieć niezwykłe znaczenie.

Na pytanie, czy jest przekonany o odpowiedzialności Putina za zestrzelenie malezyjskiego samolotu, polityk SLD odpowiada:

Osobiście jestem głęboko przekonany, że to zbrodnia Rosji, ale oficjalne stanowiska muszą uwzględniać wiarygodnie zweryfikowane dowody. To co ujawniły służby ukraińskie, zdaje się tworzyć logiczną i spójną całość.

Ale dodaje:

Jednak doświadczeni ludzie z wywiadu USA przyznają, że nigdy w życiu nie spotkali się z tak szybkim dostarczeniem tak różnorodnych dowodów. To nakazuje powściągliwość. Nie wierzę, żeby Ukraińcy fabrykowali takie dowody, ale potrafię sobie wyobrazić podrzucanie fałszywek przez Rosjan, żeby w momencie, gdy wielu zacznie w to wierzyć, mogli udowodnić, że to jest sfabrykowane, i w ten sposób całkowicie zniszczyć wiarygodność Ukrainy i oddalić podejrzenia od siebie. Musimy trochę poczekać z ostatecznymi wnioskami, choć nie mam wątpliwości, że poznamy prawdę

—mówi Cimoszewicz. Senator podkreśla też, że MAK nie ma żadnych praw do badania przyczyn zestrzelenia samolotów.

To musi być międzynarodowa komisja, najlepiej z udziałem specjalistów z wszystkich krajów, z których pochodzili pasażerowie, plus przedstawiciele Ukrainy, linii lotniczych i producenta samolotu

—uważa rozmówca gazety. Krytykuje jednak zestawienie katastrofy malezyjskiego boeinga z tragedią smoleńską na okładce tygodnika „wSieci”.

Bzdura. Do tego szkodliwa, bo dająca kontrargumenty

—stwierdza senator.

Krytykując słabość zachodu wobec rosyjskiego prezydenta, przestrzega jednak przecenianiem jego siły.

Putin nie jest graczem światowym. To mały satrapa, który ogłupił i zniewolił swój naród, a jednocześnie umiejętnie wykorzystywał wady i słabości chciwych elit w innych krajach. Wystarczy twardo mu się postawić, a jego buta natychmiast zniknie

—podkreśla były premier.

Oceniając wschodnią politykę Polski w ostatnich latach Cimoszewicz stwierdza:

Jest to bardziej porażka Zachodu, zwłaszcza UE niż Polski.

Nie kryje jednak negatywnej oceny szefa MSZ Radosława Sikorskiego:

Powinien podać się do dymisji w związku z kompromitującymi wypowiedziami ujawnionymi przy okazji afery podsłuchowej

—mówi b. premier. Podobne zdanie ma, na temat drugiego „bohatera” słynnych taśm – Bartłomieja Sienkiewicza.

Obaj powinni podać się do dymisji. To byłaby reakcja poważnych, honorowych polityków. Pozwalałoby to zmniejszyć szkody. Tymczasem wraz z premierem wybrali żenująca grę w zaparte. Jak facet z dowcipu wracający nad ranem w stanie wskazującym na spożycie. Witającej go żonie, która nie chciała uwierzyć w bajkę o bibliotece, oświadcza w końcu,że taką wersję wybrał i będzie się jej trzymał do końca. W sumie jest to żenujące i dowodzi, że rządzenie naszym krajem upada coraz niżej.

Cimoszewicz sceptycznie ocenia też szanse na zjednoczenie lewicy i odzyskanie popularności wśród wyborców.

Nie bardzo ma się ma się kto z kim jednoczyć. Bezsensowna, wieloletnia bratobójcza wojna na lewicy sprawiła, że wiele środowisk przestało istnieć. (…)Partia Palikota znika w oczach. Ewentualne zyski SLD kosztem PO to brak wartości dodanej. PO to partia zdemoralizowanych taborów,  a nie husarii

—przekonuje.

Za bardziej skuteczne uważa zjednoczenie prawicy.

Jeżeli ostatnie porozumienie okaże się trwałe i nie zostanie skompromitowane jakimiś skrywanymi szczegółami  lub późniejszymi kłótniami, to poprawi wizerunek prawicy. Gowin i Ziobro nie wnoszą prawie nic, ale PiS może zyskać. Dlatego Jarosław Kaczyński to zrobił

—konkluduje Cimoszewicz.

ansa/Rzeczpospolita

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych