„Gudbaj Amierika”, czyli spektakl, który mógłby się odbyć zamiast Roku Rosji w Polsce

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Rząd odwołał Rok Rosji w Polsce i na odwrót. Duże odczucie ulgi. Nareszcie! Kosztowało nas to kilka miesięcy tłumaczeń, komentarzy, wypowiedzi „na wizji” czy innych form protestu. Ale dopiero strącenie malezyjskiego, pasażerskiego samolotu najprawdopodobniej przez Rosjan wspierających separatystów i bezprzykładne zachowanie „donieckiej soldateski” na miejscu zbrodni (rabowanie zwłok, szaber porozrzucanych bagaży nieżywych pasażerów, głupawe zdjęcia z dziecięcymi zabawkami walającymi się po stepie) w końcu wywołało u rządzących chwilę refleksji.

O poziomie cywilizacji i kulturze danego narodu świadczy również zachowanie jego żołnierzy w trakcie działań wojennych. Oczywiście, że zawsze się jakiś drobny procent walczących zdemoralizowanych wojną, ale nie słyszałem, żeby jakieś oddziały państw NATO ściągały obrączki zabitym, kradły ich karty bankomatowe (Smoleńsk), by za wyciągnięte pieniądze nachlać się w przydrożnym barze. Niestety rosyjska armia widać nie wiele zmieniła się od czasów II Wojny Światowej, a zdobycze cywilizacji judeo-chrześcijańskiej z trudem przenikają do świata Bizancjum.

Zrozumiał to nawet, znany ze swojej „bystrości” intelektualnej Daniel Olbrychski, który w dość jednoznaczny sposób pochwalił decyzję rządu.

Rosjanie do tego nie dorośli, a wśród nich także moi przyjaciele. Trzeba czekać, aż dojrzeją

-– stwierdził, powtarzając to zdanie dla kilku telewizji. Wydawało by się, że skoro wreszcie, to pojął Olbrychski, to powinien do takich samych wniosków dojść każdy. Otóż nic bardziej mylnego.

Zdaniem prezydenta III RP Bronisława Komorowskiego, to błąd. Dyrektor biura prasowego głowy naszego państwa Joanna Trzaska-Wieczorek przyznała, że „szkoda jej odwołania tych imprez”. Podobną opinię wygłosił rzecznik szefa rosyjskiej dyplomacji Aleksander Łukaszewicz:

Obchody wzajemnego roku były pomyślane jako zakrojona na szeroką skalę wspólna akcja, sprzyjająca zbliżeniu narodów Rosji i Polski” i „symboliczne wydarzenie, pozwalające na pokonanie stereotypów i podniesienie jakości dwustronnych relacji.

Do obu panów: Prezydenta III RP i rzecznika MSZ FR zwracam się z następującym stwierdzeniem. Jedyną rzeczą, która może „pozwolić na pokonanie stereotypów i podniesienie jakości dwustronnych relacji” jest rezygnacja przez Moskwę z polityki przemocy, zwrot Krymu i zapłacenie odszkodowań za zniszczenie południowego wschodu Ukrainy. Wsadzenie Putina za kraty i skazanie go przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze za terroryzm oraz podżegactwo wojenne.

Natomiast jeśli chodzi o prezydenta Komorowskiego, to już po raz kolejny daje on wyraz wyjątkowych wręcz, prorosyjskich sympatii. Pamiętacie Państwo jego pomysł na budowę pomnika poległych sowieckich „bojców” (bo nazwą wojsko tej zbieraniny przecież trudno określić) na miejscu Bitwy Warszawskiej? Nie wiem skąd w tej głowie biorą się takie pomysły. Czy są konsekwencją jego „mułowatości”, czy też z innych powodów, niewiele mnie to interesuje.

Jeżeli tak pan Prezydent już tęskni za „ruską kulturką”, to niech dogada się z Ewą Wójciak, jeszcze dyrektorką „Teatru 8 dnia” w Poznaniu, która w doborowej obsadzie rosyjskich wykonawców podjęła by się wystawienia sztuki o zamienieniu w kupę żelastwa dwóch samolotów – tego ze Smoleńska i tego spod ukraińskiej wsi Torez. Nawet mogę zaproponować tytuł przedstawienia: „Gudbaj Amierika” – od pamiętnych słów jednego z separatystów, przy których, dając kolejny wywiad w tle wraku maszyny „Malaysia Arlines”, z czułością poklepywał swoja wyrzutnię rakiet przeciwpancernych, mierząc z niej potem w kierunku zachodnim. Spektakl ten na pewno cieszył by się sporą popularnością wśród takich „autorytetów” specjalistycznego dziennikarstwa, jak Tomasz Hypki ze „Skrzydlatej Polski”, czy innych koniunkturalistów, popleczników rozwiązanego WSI bądź agentów wpływu, od których aż się roi w szeregach rodzimego dziennikarstwa. Przy wysyłaniu zaproszeń do Loży Honorowej nie można zapomnieć o kolejnym wybitnym specjaliście od katastrof lotniczych dr Macieju Lasku – przewodniczącym PKBL. Jeśli Kancelaria Prezydenta III RP nie odważy się teraz na podjęcie tej pałeczki, to na pewno za jakiś czas zorganizuje je nowy namiestnik Priwiślańskiego Kraju, niedługo po uroczystej paradzie z okazji wkroczenia wojsk Federacji Rosyjskiej do stolicy Polski. Przepraszam byłej Polski.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych