Pawlak ujawnia: Tusk wskazał ludowcom, że pojawią się poważne zarzuty wobec PSL

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Tomasz Gzell
Fot. PAP / Tomasz Gzell

Waldemar Pawlak przyznał, że w czasie tajemniczego piątkowego spotkania Donalda Tuska z klubem PSL, premier pogroził ludowcom palcem. Miał wskazać, że nie ma co zwlekać z głosowaniem nad losem Bartłomieja Sienkiewicza, bo zarzuty wobec prominentnego polityka koalicjanta mogą okazać się dużo poważniejsze niż dotychczasowe podejrzenia.

Przy okazji były premier nie ustaje w obronie dobrego imienia Jana Burego i jako jedyny polityk PSL tak zdecydowanie wstawia się za szefem parlamentarnego klubu ludowców, który znalazł się na celowniku CBA.

W radiowej Trójce Pawlak odniósł się m.in. do słów ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, który na ujawnionej przez „Wprost” rozmowie z wiceszefem resortu Zdzisławem Gawlikiem i prezesem Orlenu Jackiem Krawcem mówi:

Mam problem Burego, nie? Którego mogę, wiesz, wyjebać w kosmos! (…) Ja muszę go wziąć tutaj (do Sowy&Przyjaciół – red.). Nie bardzo mi się chce pić po prostu, bo pracuję, ale musimy po prostu pogadać, nie? Bo gość (Bury – red.), wiesz, robi dym polityczny, a tak naprawdę chodzi o jego interesy, nie? Tylko i wyłącznie. Albo dostanie, jebnie go w końcu ktoś i tyle, no. Na poważnie. No tyle tylko, że to może rozsypać się koalicja.

Pawlak zastrzega się, że nie wie, o jaki dym i o jaki interesy mogło Karpińskiemu chodzić. O interesach Burego powiedział:

Z tego co wiem, to jego interesy się wiążą np., z firmą, która produkuje makarony. Jest tam akcjonariuszem, ale nie jest akcjonariuszem większościowym.

Wyjaśniając swoje piątkowe zachowanie (Pawlak jako jedyny z PSL nie głosował przeciw wotum nieufności wobec szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, wcześniej zgłosił wniosek o 11-dniową przerwę w obradach, po tym, jak okazało się, że CBA – nadzorowane przez Sienkiewicza – dzień przed głosowaniem weszło do biur i mieszkań Burego), były lider ludowców stwierdził:

Zależało mi na jednej bardzo ważnej sprawie, żeby był elementarny porządek w państwie. Żeby głosowanie nad ministrem spraw wewnętrznych nie odbywało się w atmosferze podejrzeń i szantaży. Myślę, że ani pani, ani ja ani nasi słuchacze nie chcą żyć w państwie, w którym los ministra spraw wewnętrznych zależy od osoby podejrzewanej.

Szczerze powiedziawszy, nie od takich zdarzeń zależał już los ministrów… Pawlak dodaje:

I gdyby były te dwa tygodnie przerwy – na co nie tylko ja się zgadzałem, ale cały Konwent Seniorów się zgodził, a więc szefowie klubów, wicemarszałkowie jednogłośnie przyjęli, że byłoby dobrze podarować sobie dwa tygodnie czasu na elementarne wyjaśnienie sytuacji. I gdyby się okazało, że te podejrzenia są poważne, to poseł Bury powinien zrezygnować z przewodniczącego klubu i wtedy głosowanie nie byłoby obciążone taką trudną atmosferą. Dzisiaj, mam taki oto stan, że niezależnie, czy posłowi Buremu zostaną postawione zarzuty, to będzie interpretacja, że PSL bronił podejrzewanego, a jak nie postawione, to głosował tak, żeby pozamiatać sprawę pod dywan.

Ci parlamentarzyści PSL, którzy mieli wątpliwości, jak głosować, pozbyli się ich po spotkaniu klubu z premierem. Miało ono miejsce tuz przed głosowaniem. Pawlak relacjonuje je tak:

Było takie przekonywanie, że trzeba tę trudną sytuację szybko przeciąć, a nie czekać. Bo jak będziemy czekać, to się pojawią jeszcze trudniejsze zarzuty, że wtedy będzie jeszcze trudniejsza sytuacja.

Czy oznacza to, że premier czymś groził? Że wie, co jeszcze może wypłynąć na temat szefa klubu PSL? Tego Waldemar Pawlak nie sprecyzował.

Zapytany, co wie o przyczynach przeszukania w domu i biurze Burego, były premier odpowiedział:

Mogę mieć tylko przypuszczenia i przypuszczam, że nie znaleziono nic z tych dowodów, które były poszukiwane. Bo jak się znam na takich przeciekających instytucjach, to mogłoby się okazać, że jeżeli by coś znaleziono, to już w piątek byłyby jakieś głośne informacje, że właśnie znaleziono jakieś bardzo obciążające dowody.

Opowiedział za to o liście jednego z przedsiębiorców do premiera, CBA i do Jana Burego (Pawlak widział to pismo), w którym miał on się skarżyć „na działania jednej ze służb”, która miała mu złożyc propozycję nie do odrzucenia:

Jeśli obciąży posła Burego, to nie będzie tak bardzo poniewierany i obciążany.

Co ciekawe, po chwili Pawlak wycofał się ze stwierdzenia, że list był adresowany do CBA

Pawlak pośrednio przyznał, że trwa operacja „dorwać Burego”.

Tymczasem coraz głośniej mówi się o aferze korupcyjnej, której jednym z bohaterów może być szef klubu PSL. Według „Rzeczpospolitej” w aferę mają być zamieszani politycy koalicji, biznesmeni i urzędnicy z wymiaru sprawiedliwości na Podkarpaciu.

Taśmy, jakimi dysponują w tej sprawie CBA i prokuratura, są dużo bardziej wstrząsające niż potajemne rozmowy polityków, które ostatnio wywołały burzę. To twarde dowody na nadużycia i patologie w tym regionie

— mówi rozmówca „Rz” z wymiaru sprawiedliwości. W ramach śledztwa przeszukano w ostatnich dniach biura i mieszkania m.in. wiceministra infrastruktury i posła PO Zbigniewa Rynasiewicza, szefa klubu PSL Jana Burego, szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anny Habało, emerytowanego prokuratora Zbigniewa Niezgody (b. doradcy ministrów) oraz Janusza Wilka, b. szefa UOP.

Poszukiwano dokumentów i rzeczy wręczanych jako łapówki.

znp, Trójka, „Rzeczpospolita”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych