We fragmencie nagranej potajemnie rozmowy ministra Radosława Sikorskiego z ówczesnym ministrem finansów znajduje się fragment dotyczący mentalności Polaków.
Problem w Polsce jest, że mamy płytką dumę i niską ocenę. Taka murzyńskość
— ocenia Sikorski.
Słowo „murzyńskość” chyba nie było tu na miejscu, ale z mentalnością faktycznie mamy coraz większy problem. Im dłużej trwają rządy Platformy Obywatelskiej - tym większy. Ich istotą jest bowiem utrzymywanie Polaków w stałym przekonaniu, że tylko czynniki zewnętrzne są w stanie właściwie ocenić nasze działania i że tylko pochwały z zewnątrz mają jakąś wartość.
Gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość kluczowym argumentem było stwierdzenie, że „świat się z nas śmieje”. Tak naprawdę nie śmiał się, ale atakował próbę wzmocnienia państwa, i nie świat, ale media niemieckie (zaliczam do nich także brukselskie) oraz rosyjskie, dążące zgodnie z własnymi racjami stanu do ulokowania w Polsce rządu słabego i uległego. Cel osiągnięto.
Skuteczność tamtej operacji ekipa Tuska dobrze zapamiętała. Nie żałuje pieniędzy na operacje takie jak wymiana sowicie opłaconych z pieniędzy polskich podatników reklam w „The Economist” na pochwalny tekst o własnych osiągnięciach. Premier Tusk w interesie niemieckiej gospodarki likwiduje polskie stocznie, a chwilę potem bez wstydu wystawia klapę na niemieckie medale. Obraz w Polsce: sukces. Miejsca pracy oddajemy za paciorki…
Jednocześnie władza stale działa na rzecz zmniejszenia pewności siebie Polaków, ich dumy z własnych osiągnięć, historii, tradycji. Płaci za to także polski podatnik - kiczowate „Pokłosie” dostało sowitą dotację, a placówki polskie za granicą promują to dzieło z samozaparciem godnym podziwu.
Minister Sikorski jest więc tu hipokrytą. Jego władza nie martwi się tym co nazwał „murzyńskością”, ale właśnie w tym społecznym upośledzeniu Polaków ma swoje źródła. Wywodzi się to z PRL, a właściwie jeszcze z zaborów, z traumy po upadku I Rzeczypospolitej.
Gdyby obecny rząd chciał walczyć z tym godnym pożałowania kompleksem, to działałby inaczej, a utrzymywany z naszych podatków urzędnik, do niedawna zajmujący się chwaleniem rządu w „Wyborczej” pod przykryciem dziennikarskim, nie miałby śmiałości umieszczać w Internecie na Twitterze takich wpisów:
Odwoływanie się do „belgjskiej prasy” jako ostatecznej wyroczni przez polskiego państwowego urzędnika jest żenujące i nieprofesjonalne. Powinno skutkować natychmiastową jego dymisją, tym bardziej, że minister Anna Fotyga ma dziś nieporównanie większy mandat do mówienia w imieniu polskich wyborców, reprezentowania ich racji, niż Niklewicz, którego nikt nigdzie nie wybierał, któremu płaci polski podatnik i który powinien być pokornym sługą posłów polskich. On jest z nomenklatury platformerskiej, ona z wyboru Polaków. To nakazuje szacunek.
Jeśli więc Radosław Sikorski chce naprawdę walczyć o zmianę mentalności Polaków, budowę dumy narodowej i pewności siebie, niech natychmiast doprowadzi do wyrzucenia ze struktur państwowych niejakiego Konrada Niklewicza, do niedawna propagandystę władzy w GW, obecnie „Doradcę Sekretarza Stanu w KPRM”.
Boże, chroń Polskę przed takimi doradcami i takimi radami.
Polecam najnowsze wydanie tygodnika „w Sieci”, tam m.in. poruszający materiał Marzeny Nykiel o innej hipokryzji
CZYTAJ WIĘCEJ: Kto stoi za manipulacją wymierzoną w prof. Chazana? Z kim współpracuje Piotr Nisztor?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/204798-murzynskosc-w-praktyce-traktowanie-belgjskiej-prasy-jako-wyroczni-przez-polskiego-urzednika-powinno-skutkowac-jego-dymisja