Marek Jurek o sprawie prof. Chazana: "To kolejny cios Platformy w prawo chroniące życie!" NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

wPolityce.pl: Prof. Bogdan Chazan stracił stanowisko dyrektora szpitala św. Rodziny w związku z jego odmową zabicia chorego dziecka i odmową wskazania innego lekarza, który może to zrobić. Jak Pan odbiera decyzję w tej sprawie?

Marek Jurek: To kolejny cios władzy w prawo chroniące życie. Lekarze, którzy — zgodnie ze swym zawodowym powołaniem chcą bronić życia każdego poczętego dziecka –- mają stracić prawo do wykonywania zawodu, a przynajmniej do kierowania placówkami medycznymi. To już nie obstrukcja urzędnicza wobec ustawy o ochronie życia, ale działanie wymierzone wprost w tych, którzy są najbliżej czekającego na urodzenie się dziecka -– lekarzy gotowych tych dzieci bronić.

Jednym z zarzutów, jakie padają pod adresem prof. Chazana, jest zarzut związany z niewskazaniem przez niego lekarza, który zabije dziecko. Czy widzi Pan tu błąd prof. Chazana?

Profesor Chazan nie wysłał tego dziecka do abortera, bo prawo ani nie może tego nakazywać, ani nigdzie nie nakazuje. Taki „obowiązek” to czysta inwencja aborcjonistów, a próba narzucenia tego –- to atak na rządy prawa. Wobec prawa nadrzędna ma być bowiem ideologia koniecznej aborcji. A prawo ciągle w sposób niedoskonały i ułomny, ale jednak szeroki, chroni życie i potwierdza ludzkie prawa dziecka poczętego.

O jakich przepisach Pan mówi?

Najbardziej jasną normę zawiera ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka: dzieckiem jest każda istotna ludzka od momentu poczęcia. Nie od momentu urodzenia czy nabycia zdolności przeżycia poza łonem matki, ale od poczęcia. To najbardziej jednoznaczne sformułowanie potwierdzane jest przez obecność dziecka poczętego w kodeksach rodzinnym, cywilny, karnym i oczywiście w ustawie o ochronie płodu ludzkiego.

Dlaczego zatem sprawa prof. Chazana została tak wykrzywiona i tak nabrzmiała? Burza w tym przypadku jest bardzo głośna.

To wzmożenie ataków na ochronę życia, które powracają za każdym razem, gdy ktoś naprawdę chce życia chronić. Środowiska aborcjonistyczne, choć kwestionują fundamentalną zasadę polskiego prawa, mają ogromne poparcie w liberalnych mediach, a ich przedstawiciele zajmują wysokie stanowiska państwowe, na przykład wicemarszałka Sejmu. I cieszą się przychylnością władzy.

Na jakiej podstawie Pan tak twierdzi?

W wybór pani Nowickiej Donald Tusk zaangażował się osobiście, przecież posłowie odrzucili jej kandydaturę w czasie wyborów Prezydium Sejmu. To Tusk nakłonił ich do powtórzenia wyborów i zmiany stanowiska. Premier lubi powtarzać, że mamy dobre prawo o ochronie życia -– ale nigdy nie powoływał się na to prawo, by życie chronić, żeby uratować choćby jedno dziecko. Po prostu okłamywał Polaków, ale od samych tych kłamstw jeszcze gorsze jest to, co władza robi za ich parawanem, czyli konkretne działania przeciw prawu do życia.

Kogo Pan ma na myśli?

Choćby takich polityków jak Ewa Kopacz czy Bartłomiej Arłukowicz. Minister Kopacz odegrała kluczową rolę w tragicznej „sprawie Agaty”. Rząd przyjął w tej sprawie forsowaną w „Gazecie Wyborczej” wykładnię osławionej prof. Płatek, która uznała, że poczęcie dziecka przez niespełna 15-letniego rodzica jest przestępstwem i to jest wystarczający powód, by odmówić dziecku prawa do urodzenia. Wtedy chodziło o matkę, ale „logika” wykładni prof. Płatek działa w ten sposób, że jeśli to gimnazjalista z drugiej klasy będzie miał dziecko z maturzystką -– to też można zabić dziecko, bo ojciec był za młody na seks. Gdyby ci ludzie byli uczciwi -– walczyliby z panerotyzmem współczesnej kultury, ale oni tym gimnazjalistom wysyłają najpierw „edukatorów seksualnych”, a gdy jakaś dziewczyna lub chłopak popełnią owo napiętnowane przez prof. Płatek „przestępstwo” -– proponują aborcję. Główny sprawca „sprawy Chazana”, minister Arłukowicz, został do rządu zaproszony razem ze swymi aborcjonistycznymi przekonaniami. Premier nie zapraszał go do rządu, dlatego że Arłukowicz przekonał się do zalet prawa chroniącego życia. Powtórzę jeszcze raz -– to prawo premierowi Tuskowi służy do tego, żeby życia nie chroniono, żeby przeciwstawiać je (jako wystarczające) tym, którzy życia chcą bronić skutecznie. Na szczęście jest nadzieja, że ten system cynizmu i kłamstwa niedługo się skończy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych