Pytał premiera jak żyć, dziś sam mu doradza. „Niech się pan nie boi twardej ręki. Będą efekty”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl / TVP Info
Fot. wPolityce.pl / TVP Info

Stanisław Kowalczyk, rolnik z Mazowsza, który stał się sławny, gdy zapytał premiera Donalda Tuska, jak żyć, potem wystąpił na kongresie PiSu, by finalnie stać się gorącym obrońcą rządu PO-PSL, stanął zdaje się na nogi. Choć jeszcze niedawno rozpaczliwie szukał pomocy u władzy, dziś sam jej chce doradzać.

Panie premierze najwyższa pora, bo jak pan nie rypnie ręką w stół, to będzie po władzy. Trzeba wprowadzić więcej dyscypliny ministrom. Niech się pan nie boi twardej ręki. Będą efekty

–- tłumaczył w TVP.

Odniósł się również do ostatnich wydarzeń na Mundialu.

Niemcy rozgromili Brazylię. Bo tam jest dyscyplina. A u nas wszystko się rozłazi

-– mówił Kowalczyk. Zapewne nie zauważył, że rozłazi się właśnie przez Tuska, który dla rolnika stał się wzorem.

Odniósł się do swoich doświadczeń politycznych.

Dlaczego mnie ta polityka tak zdołowała? To, co się mówi publicznie, a co się mówi prywatnie, to są dwie różne rzeczy. No, o czym mowa? Tak samo się zachowują prywatnie, a tak samo tu? Miałem możliwość akurat poznawania jak się zachowuje za kulisami, a jak się wychodzi zza kulis do mówienia, żeby zabrać głos publicznie. To nie ma różnicy? A jak się zachowywali panowie z opozycji, co byli ponagrywani, na Podkarpaciu gdzieś? A ewentualnie, jak na wódeczce byli, to co można?

— tłumaczył, szukając dzielnie argumentów na rzecz rozmywania znaczenia afery rządowej. Kowalczyk przekonywał, że wszyscy są tacy sami. Narracja władz jak widać przylgnęła do rolnika.

Gość TVP zdaje się jednak nie zrozumiał na czym polega istota sprawy. Być może nie doczytał czegoś…

Jeśli by państwo na tym coś traciło, na pewno tak. Wizerunek kraju, tu rzeczywiście biorę poprawkę. I to to urzędników nie pasuje

— tłumaczył, sugerując, że rozmowy rządzących nie kompromitują Polski, ani jej nie szkodzą. To można zdaje się tłumaczyć jedynie problemami okulistycznymi…

Kowalczyk pytany, co powiedziałby premierowi, krygował się chwilę. Ale potem przystąpił do radzenia:

Mówiłem wcześniej premierowi, panie premierze! Ręką w stół, twarda ręka jest nam potrzebna. (…) Dlaczego panie premierze, najwyższy czas i najwyższa pora, bo jak Pan nie rypnie, to będzie po władzy

— tłumaczył.

Dodał:

Jeśli tego nie ogarnie, jeśli nie zbierze do porządku, bo to zbiera na klatę właśnie on, Tusk, Tusk, Tusk. Jest to do ogarnięcia, żebym miał do czynienia z panem premierem blisko, tak niemal prywatnie, to bym mu powiedział. Proste rzeczy, jest to do załatwienia. Panie premierze, niech się pan nie boi twardej ręki, będą efekty. I od razu pójdzie w górę bomba.

Bomba zdaje się, że już jest. Na taśmach. Pytanie otwarte do dziś brzmi, kogo ta bomba dotyczy i jaka jest jej siła rażenia.

Jednak nie tym Kowalczyk się chciał zająć. Przekonywał, że Tusk nie ma z kim przegrać.

Bo raczej alternatywy nie ma. Bo jak się wybierze tych innych, to co będzie lepiej? Zakładając, że przegra Platforma i wygra inna opcja. Ta, która najbardziej ma… Z kim oni będą rządzić? Z tym nie, z tym nie, z tamtym nie. Ten zły, ten zły. Ten chłop, ten wariat. Przecież oni z nikim nikim nie będą rządzić

— przekonuje rolnik.

Czyżby Stanisław Kowalczyk przeszedł jakieś szkolenie medialne? Widać rękę mistrza. Czyżby sam poseł, przewodniczący, profesor, mistrz od robaków, Stefan Niesiołowski przekazał coś ze swojego geniuszu…

wrp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych