Polityczne wolty i „podkoloryzowany” biogram byłego wicemarszałka Jana Burka

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Tadeusz Poźniak
fot. Tadeusz Poźniak

Były wicemarszałek województwa podkarpackiego, dr hab. inż. Jan Burek, profesor Politechniki Rzeszowskiej i samorządowiec, stał się prawdziwym języczkiem u wagi  w podkarpackim sejmiku. Jest on podzielony na dwa obozy: PiS-Prawica Rzeczypospolitej oraz PO-SLD-PSL (plus były marszałek Mirosław Karapyta, odwołany w ub.r. w atmosferze korupcyjnego skandalu).

Oba obozy mają po 16 „szabel”. Ostatnio wychodzi na to, że kogo poprze 33. radny, czyli Jan Burek, ten rządzi sejmikiem.

Burek zasiada w sejmiku od 1998 r. i – mówiąc delikatnie – lojalność polityczna nie była jego najmocniejszą stroną. Raczej dał się poznać jako polityczny „Jaś wędrowniczek”, który dobrze wyczuwa, skąd wieją polityczne wiatry.

Pierwsze dwie kadencje był radnym z ramienia PSL. W drugiej kadencji (2002-2006) był członkiem zarządu województwa (marszałkiem był wtedy śp. Leszek Deptuła, późniejszy poseł PSL, który 10 kwietnia 2010 r. zginął pod Smoleńskiem). W 2006 r. Burek przeszedł z PSL do nowo powstałej w wyniku rozłamu wśród ludowców „prawicowej wersji PSL”, czyli PSL „Piast”. Stronnictwo przed wyborami samorządowymi w 2006 r. podpisało umowę koalicyjną z PiS, na podstawie której jego kandydaci startowali w wyborach samorządowych z list partii Jarosława Kaczyńskiego.

W ten właśnie sposób Jan Burek dostał się do sejmiku po raz trzeci, utrzymał też stanowisko w nowo powołanym, PiS-owskim zarządzie województwa (na jego czele stanął Zygmunt Cholewiński, wówczas reprezentujący PiS, a obecnie PO). Przed wyborami samorządowymi w 2010 r. Burek znów zmienił polityczne barwy – tym razem na Platformę Obywatelską, z listy której uzyskał reelekcję. Mimo to w koalicji PO-PSL-SLD, rządzącej województwem, nie otrzymał żadnego stanowiska w zarządzie.

Po wybuchu wiosną ub.r. afery korupcyjnej z marszałkiem Karapytą w roli głównej, Jan Burek dokonał kolejnej politycznej wolty: przeszedł – wraz z Lucjanem Kuźniarem z PSL – na stronę koalicji PiS-Prawica Rzeczypospolitej, co umożliwiło tejże koalicji przejęcie 27 maja ub.r. władzy w sejmiku i sformowanie nowego zarządu, z Władysławem Ortylem (PiS) jako marszałkiem. Burek otrzymał posadę wicemarszałka, którą sprawował przez rok (bez jednego dnia). Został odwołany po tym, jak okazało się, że jego zięć, wicedyrektor Filharmonii Podkarpackiej (później stracił to stanowisko), jest współwłaścicielem firmy realizującej projekty finansowane m.in. z dotacji przyznawanych przez Urząd Marszałkowski.

Okazja do odegrania się na PiS-ie nastąpiła bardzo szybko, bo już na sesji 23 czerwca br. Burek, który w międzyczasie został odwołany z funkcji wicemarszałka i zawieszony w prawach członka PiS, wsparł wtedy w głosowaniach radnych PO, SLD i PSL, dzięki czemu ta koalicja przejęła kontrolę nad sejmikiem. W następstwie tego Burek został wyrzucony z klubu PiS w sejmiku.

Zaczął się czas kohabitacji prezydium sejmiku, w którego skład wchodzą przedstawiciele PO, SLD i PSL, z zarządem województwa sformowanym przez PiS i Prawicę Rzeczypospolitej. Wbrew deklaracjom nowego przewodniczącego sejmiku, Sławomira Miklicza (PO), o woli ułożenia dobrych stosunków z zarządem, na spokój na razie się nie zanosi. A jest on bardzo potrzebny, bo koalicja PO-SLD-PSL, rządząca województwem przed 27 maja 2013 r., zostawiła kilka bardzo ważnych projektów opóźnionych i zarząd pod kierunkiem Władysława Ortyla ściga się z czasem, by rozliczyć te inwestycje z dofinansowaniem unijnym do końca 2015 r.

Tymczasem nowa koalicja w sejmiku przegłosowała, że nie zwalnia odwołanego wicemarszałka Jana Burka z dotychczas pełnionych obowiązków w zarządzie, co uniemożliwiło koalicji PiS-PR uzupełnienie składu zarządu. Gra idzie wyraźnie na zdestabilizowanie pracy zarządu województwa.

Marszałek Władysław Ortyl zdecydował się zatem na wprowadzenie pewnych „działań ostrożnościowych”. Została dokonana zmiana schematu organizacyjnego Urzędu Marszałkowskiego, w myśl której Departament Edukacji, który wcześniej nadzorował Jan Burek, przeszedł pod nadzór członka zarządu Bogdana Romaniuka. Byłemu wicemarszałkowi zostały również odebrane wszelkie upoważnienia i pełnomocnictwa. Marszałek wyjaśnił, że te wszystkie działania mają na celu uniemożliwienie Burkowi mataczenia podczas kontroli, która ma określić „sieć powiązań” m.in. pomiędzy Janem Burkiem a innymi osobami, w czasie, gdy pełnił on funkcję wicemarszałka.

Aktualnie Burek przebywa na zwolnieniu lekarskim do 15 lipca. Jego sytuacja prawna jest taka, że jest odwołanym wicemarszałkiem województwa, ale nie zwolnionym przez radnych PO, SLD i PSL z pełnienia obowiązków, czyli de facto pełniącym obowiązki wicemarszałka do czasu powołania następcy (a tym nowa koalicja większościowa PO-PSL-SLD w naturalny sposób nie jest zainteresowana). Może on zatem, jak się dowiedziałem w Urzędzie Marszałkowskim, uczestniczyć w posiedzeniach zarządu. Czy nie będzie wtedy odgrywał w zarządzie roli „V kolumny”? – oto jest pytanie. W każdym razie trzeba przyznać, że z punktu widzenia socjotechniki ta sytuacja to majstersztyk radnych PO, SLD i PSL.

Jest tylko jedno „ale”. Jak wytłumaczyć wyborcom, że w tym paraliżu prac zarządu radnym PO, SLD i PSL chodzi o dobro województwa, którym tak często wycierają sobie buzie podczas sesji? Pod warunkiem, że wyborcy – „znieczuleni” propagandą – w ogóle o to zapytają.

PS. Na marginesie całej tej sprawy: Jan Burek jest nie tylko politycznym „Jasiem wędrowniczkiem”, ale także człowiekiem z „podkoloryzowanym” życiorysem. Jego oficjalny biogram na stronie sejmiku wojewódzkiego otwiera informacja, że w latach 1994-98 był radnym Miasta Rzeszowa. Jest ona nieprawdziwa. Nazwisko Burka nie figuruje w składzie Rady Miasta Rzeszowa II kadencji, opublikowanym w Biuletynie Informacji Publicznej Miasta Rzeszowa (bip.erzeszow.pl). Poproszony o rozwikłanie tej sprzeczności Andrzej Dec (PO), ówczesny wiceprzewodniczący Rady Miasta, a obecnie przewodniczący, stwierdził, że Burek na pewno radnym w tym czasie nie był i że wysyłał on (tzn. Dec) w tej sprawie sprostowanie. Jak widać, nieskutecznie.

Jaromir Kwiatkowski

dziennikarz podkarpackiego dwumiesięcznika VIP Biznes&Styl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych