Etyka Romana Giertycha. W czyim interesie działał adwokat negocjując zakup praw do książki niewygodnej dla Jana Kulczyka?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. supernowości24.pl
fot. supernowości24.pl

Roman Giertych znów znalazł się w świetle jupiterów. Choć niekoniecznie w roli jakiej by sobie życzył. Ale historia jego relacji z Janem Kulczykiem jest bardziej skomplikowana i dwuznaczna niż mogłoby się wydawać. W tle – pojawia się historia Edyty Sieczkowskiej, kobiety od lat procesującej się z biznesmenem o oszustwo w interesach.

Dwa lata temu zajmowałam się sprawą Edyty Sieczkowskiej, pozwolę więc sobie przytoczyć fragmenty artykułu, opublikowanego na łamach Gazety Polskiej Codziennie:

Ta historia wygląda jak kompilacja „Kopciuszka” z baśniami tysiąca i jednej nocy. Jest w niej arabski książę i bogactwa Sezamu. Tyle że w zakończeniu brak happy endu, a Kopciuszek z pałacu wraca do kuchni. 

Historia Edyty Sieczkowskiej zaczyna się w Polsce. Pani Edyta kończy studia ekonomiczne w Wyższej Szkole Zarządzania w Warszawie. Tu robi też dyplom MBA.Wkrótce jako przedstawiciel handlowy kilku polskich firm trafia do Dubaju. Ponieważ idzie jej nieźle – zapuszcza korzenie, wychodzi za mąż. Udaje się jej nawiązać współpracę z firmą Al Fajer Properties, należącą do jednego z członków rodziny panującej – szejka Hashera bin Maktoum Al Maktoum. Poznaje też samego szejka. Zdaje sobie sprawę z wagi takiej znajomości. – Nazwisko członka rodziny panującej otwiera w Emiratach wiele drzwi – opowiada.

I tu zaczyna się właściwa akcja. 

Szejk Hasher wyraża gotowość nawiązania współpracy z jakimś przedsiębiorcą z Polski. Sieczkowska podejmuje się znalezienia partnera. W sierpniu 2006 r. zgłasza się do biura Jana Kulczyka w Warszawie. Składa propozycję zaaranżowania spotkania biznesowego z szejkiem. Oczywiście nie charytatywnie. Jej propozycja musi brzmieć wiarygodnie – bo spotyka się z pozytywnym przyjęciem.

. Kobiecie udaje się doprowadzić do spotkania szejka i polskim miliarderem. Która owocuje nawiązaniem współpracy. Chodzi o wybudowanie dwóch biurowców w centrum Dubaju. Równolegle Sieczkowska negocjuje z przedstawicielami Kluczyka wynagrodzenie za swoje usługi. Domaga się zapłaty za zorganizowanie spotkania z szejkiem oraz udziału w zyskach ze wszystkich podjętych wówczas inwestycji. Początkowo wszystko idzie gładko. Otrzymuje mejlowe zapewnienia, że otrzyma udział w zyskach z wynajmu biurowców i procent od kontraktu. Mowa jest o 1 procencie, potem o 1,25.

Proszę zrozumieć, że cenimy sobie Pani pracę i dlatego też my jesteśmy chętni do zainwestowania 10 mln dolarów w projekt związany z nieruchomościami z HE

—zapewnia ją w jednym z mejli przedstawiciel Kulczyka. Potem jednak sprawy zaczynają się komplikować. Na skutek uników biznesmena - do podpisania kontraktu Kulczyk-Sieczkowska nie dochodzi. W końcu kobieta przestaje otrzymywać jakiekolwiek odpowiedzi na swoje mejle. Natomiast interes związany z budową biurowców – kwitnie.

18 marca 2008 r. centrum prasowe Kulczyk Investments publikuje informację: „Kulczyk Investments House, międzynarodowa grupa inwestycyjna we współpracy z Al Fajer Properties, jedną z wiodących firm z branży nieruchomości w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, rozpoczynają inwestycje na rynku nieruchomości w Dubaju. W pierwszym etapie partnerzy przeznaczą ok.  63 mln USD na budowę kompleksu luksusowych biurowców”. Edyta Sieczkowska nie dostaje nic.

I tu właśnie pojawia się Roman Giertych. Sieczkowska, czując się oszukana zwraca się właśnie do niego, skuszona głośnym nazwiskiem i politycznymi koneksjami. Adwokat doradza złożenie skargi w prokuraturze – o oszustwo. Prokuratorzy nie dopatrują się jednak dowodów przestępstwa.  Decyduje się więc wystąpić z oskarżeniem prywatnym. Po licznych perypetiach 5 września 2011 r. udaje się jej doprowadzić do przesłuchania w charakterze świadka Dariusza Mioduskiego – obecnie prezesa Kulczyk Holding. 

Choć w szczegółach jego zeznania różnią się od opowieści pani Edyty, to jednak w najważniejszych kwestiach potwierdza on przedstawione przez nią fakty: zorganizowanie spotkania z szejkiem, negocjowanie kwoty wynagrodzenia i fakt, że nigdy nie zostało ono wypłacone

—– podkreśla radca prawny Bartłomiej Kachniarz, kolejny pełnomocnik pani Edyty.

Sprawa toczy się jednak opieszale. Prawnicy Kulczyka dowodzą, że to Edyta Sieczkowska wycofała się z pierwotnych ustaleń, że o udziale w zyskach w ogóle nie było mowy, a sfinalizowane transakcje nie miały związku z jej pośrednictwem. I to im sąd przyznaje rację.

Sieczkowska nie rezygnuje:

Proszę mi pokazać jakikolwiek dowód na to, że to ja zrezygnowałam! To nieprawda, to Kulczyk Holding zerwał negocjacje!

-– przekonuje. I dodaje z rozżaleniem.

Gdybym wiedziała, jakie są realia polskiego wymiaru sprawiedliwości – nigdy nie zdecydowałabym się na taką drogę przez mękę.

—wyznawała mi w 2012 roku.

W międzyczasie zmienia prawnika, gdyż jak stwierdza Roman Giertych, szybko stracił zainteresowanie sprawą.

Sieczkowska złożyła skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich (ten odmówił wniesienia kasacji) i do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na nieprawidłowość postępowania sądowego. Wystąpiła też przeciwko spółkom Jana Kulczyka z pozwem cywilnoprawnym o wypłatę należnego wynagrodzenia

Jej upór graniczy czasem z obsesją. Ale racje wydają się mocne.

Przypominam tę sprawę, ponieważ pojawia się ona w tle najnowszych publikacji „Wprost”. Przygotowując cytowany artykuł – natrafiłam na wątek przygotowanej i nieopublikowanej książki na temat Jana Kulczyk. Edyta Sieczkowska – dobrze o niej wiedziała.

Skądinąd w wersji Jana Pińskiego Giertych miał powoływać się właśnie na jej sprawę uzasadniając swoje zainteresowanie zakupem praw autorskich do publikacji.

Gdyby okazało się prawdą, że powołując się na swoja klientkę, nawet byłą, mecenas działał w istocie na rzecz jej adwersarza – czyniłoby go to wyjątkowo amoralną postacią. Zresztą nawet przyjęcie jego wersji, że działał na rzecz przyjaciela biznesmena, by z książki zrobić mu prezent – nie stawia go w wiele lepszym świetle. Nie wiem czy to nie temat dla Naczelnej Rady Adwokackiej…

Zabawne przy tym jest to, że historie te wychodzą na jaw, gdy tabloidy zaczynają spekulować, że to właśnie Giertych mógłby zastąpić Bartłomieja Sienkiewicza na fotelu szefa MSW. Czyżby jego marzenia o powrocie do rządu miały się rozwiać równie gwałtownie, jak sny o interesach z Kulczykiem –jego eksklientki - Edyty Sieczkowskiej?

  • cytowane fragmenty pochodzą  z artykułu „Zamknięty Sezam Kulczyka” opublikowanego w GPC 29 maja 2012 roku.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych