Wieniawa też biesiadował. Ale jadł i pijał za swoje. Często częstował. I rzucał łaciną. Horacego, Cycerona… Drobna różnica klas i elit

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Bohaterowie nagrań mistrzów sekretnej gastronomii nawet nie zdają sobie sprawy z rewolucji, która dokonała się w wielu dziedzinach dzięki ich aktywnej postawie podczas posiłków w słynnej już na całym świecie knajpie przy ul. Czerniakowskiej.

To już nie tylko wzór skromności w zachowaniu dla najwyższej półki urzędników państwowych, który do tej pory obowiązywał w Moskwie, Kijowie, Duszanbe, Taszkencie, bo w Mińsku już nie. Tam byliby pozbawieni władzy w ciągu kilku godzin. Nasi, tak skrupulatnie i sensownie rejestrowani przez urządzenia służące mistrzom gastronomii do popularyzacji osiągnięć gabinetu Donalda Tuska, ministrowie, prezesi najważniejszych instytucji państwowych oprócz wprost niezwykłych walorów moralnych, estetycznych, oprócz raz po raz demonstrowanej uczciwości i równie demonstracyjne stawianie interesów państwa ponad interesami rządzącej partii, przyczynili się do wprowadzenie zdecydowanych zmian w powszechnie obowiązującej do tej pory frazeologii.

I pewnie, nawet po zrealizowaniu, tego ogromnej wagi zadania nie mają pojęcia o dziele, jakiego wspólnie udało im się dokonać. Swoimi mocnymi, pełnymi intelektualnego zaangażowania stwierdzeniami, zdezaktualizowali wieloletnie nawyki językowe, pojęciowe.

Posłuchajmy – czy jest jeszcze sens używania takich porównań, jak „klnie, jak szewc”, albo „zachowuje się, jak cham”, albo „cham, chama, chamem pogania”? Przecież nie ma. O ile aktualniej, jaśniej i bardziej przekonująco brzmią takie zestawienia – klnie, jak Sienkiewicz (Bartłomiej), zachowuje się, jak Belka, albo Sienkiewicz, Sikorskim, Belkę, Parafianowicza i Nowaka pogania. I takie zmiany powinny wejść do słowników frazeologicznych.

Minister edukacji Joanna Kluzik – Rostowska musi postarać się o wprowadzenie zmian. Rzecz mogłaby być jeszcze przedyskutowana na posiedzeniu Rady Ministrów, gdyż jej członkowie mają zapewne kwalifikacje, aby zakres zmian poszerzyć jeszcze bardziej. Przecież intelektualna siła tego zespołu tkwi nie tylko w głowach Sikorskiego, Sienkiewicza i ich nagranych kolegów… O zasobie słów minister Bieńkowskiej też krążą już legendy.

Kiedyś śmiali się z Bolesława Wieniawy – Długoszowskiego. Że się czasem napił, tu i tam pobiesiadował, sypał dowcipami i anegdotami na zawołanie. Tylko biesiadował i popijał za swoje. Zawsze. Częstować także lubił. Rzucał łaciną bez przeszkód, ale to była łacina Horacego, Wergiliusza, Cycerona. Władał także greką, literaturę francuską czytał w oryginale. Czasem z francuskiego tłumaczył. A teraz popatrz, Drogi Czytelniku, na łacinę Sikorskiego, Sienkiewicza, Grasia, Belki, Nowaka i w chamstwie im równych. Oto ludzie Tuska. Najbliżsi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych