Recydywista Sikorski. Raz już przepraszał i pieniądze zwracał. Jaki efekt? Teraz rachunki są dwa razy wyższe

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Radosław Sikorski to prawdziwy recydywista. Szef MSZ nie uczy się na błędach i wciąż popełnia te same, zaspokajając potrzeby swojego delikatnego podniebienia z publicznych pieniędzy. Kiedyś już za to przepraszał i pieniądze zwracał. Jaki efekt? Teraz rachunki są dwa razy wyższe!

Żeby nie było niedomówień. Kolacja Sikorski-Rostowski była służbowa, ale min. @sikorskiradek zapłacił z własnych środków za zbyt drogie wino

— oznajmił na Twitterze rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Wojciechowski.

Ile kosztuje „zbyt drogie wino”? Przypomnijmy, że kolacja w restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich w dniu 15 stycznia 2014 r. kosztowała podatników - bo koszt pokryto z budżetu MSZ - 1352,25 zł. Kolacja miała być służbowa, gdyż podobno powodem spotkania miała być propozycja objęcia przez Rostowskiego placówki w Paryżu. Podczas tej rzekomo służbowej kolacji panowie dyplomaci wspaniale się jednak bawili, opowiadając sobie świńskie dowcipy. Rechoczący z gwałtu na prostytutce Lepper, to przy nich mały pikuś.

Słyszałem dziś kawał. Agencja towarzyska, oferta promocyjna, cennik. Szef agencji mówi: Panowie: blowjob - 25 złotych. Analjob – 35 zł

— zagaił Sikorski.

To bardzo przystępnie

— rozpływa się w zachwycie Rostowski.

Klient pyta: A klasyczne p…e? A szef burdelu odpowiada: klasyczne nie jest jeszcze w ofercie, bo niestety jestem jeszcze sam

— odpowiada Sikorski.

Po opowiastce salwy rubasznego śmiechu. Po nim Rostowski czuje się zobowiązany do odwdzięczenia się równie chamskim dowcipem.

Przychodzi do burdelu facet i prosi najchudszą dziewczynę. Jedną z najchudszych, wysoką … Gdy dziewczyna się pojawia, klient mówi: proszę jej włożyć obrożę.

— zaczyna Rostowski

Obrożę?

— dopytuje zaintrygowany Sikorski.

Obrożę. Reks (wołanie psa) A ta cała zdenerwowana. Burdelmama zdenerwowana. Reks widzisz? Jak nie będziesz jadł, będziesz tak wyglądać

— zakończył Rostowski, wyraźnie zadowolony, że żart mu się udał.

Sikorski nie chciał być dłużny…

Przychodzi pan Jacek do burdelu. A burdelmama mówi: Panie Jacku, jest pan dziś już trzeci raz

— powiedział szef polskiej dyplomacji, co już na starcie spotkało się z rozbawieniem Rostowskiego.

Kur…a, przez tę sklerozę to się zapierd…ę na śmierć

— zakończył Sikorski.

Dowcip wyraźnie rozbawił Rostowskiego, bo podsumował:

Piękne.

Tak chyba rozmawiają dyplomatołki.

To jednak nie pierwsza kolacja ministra Sikorskiego sfinansowana z budżetu MSZ. Sześć lat temu „Fakt” opisał wizytę ministra w eleganckiej restauracji na Saskiej Kępie. Minister Sikorski spotkał się tam wówczas z żoną i „przyjaciółmi rodziny”. Niestety za kolację nie zapłacił. „Jak zawsze” (relacja kelnera) poprosił o fakturę przelewową na MSZ. I wówczas menu było dość wyszukane:

Cielęcina w sosie truflowym, stek z tuńczyka i gęsie wątróbki. Do tego francuski szampan i butelka czerwonego hiszpańskiego wina

— wyliczał „Fakt”.

Rachunek w eleganckiej restauracji, który od obsługi otrzymali dziennikarze, opiewał wówczas na prawie 650 zł. Przez sześć lat minister podwoił więc stawkę. Wówczas w dniu publikacji Radosław Sikorski przeprosił na antenie radia i zapewnił, że ureguluje rachunek z własnego (liczonego w milionach) majątku. Może przeprosił, może i uregulował, ale ile takich quasi służbowych kolacji na koszt podatnika minister zjadł przez tych sześć lat i ile one w sumie kosztowały? To może wiedzieć tylko minister Sikorski. Przecież Julia Pitera straciła zainteresowanie tropieniem wydatków z pieniędzy służbowych gdzieś na etapie dorsza za 8 złotych.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.