Kiedy ludzie władzy mówią głosem opozycji... Czy polski rząd nie powinien pracować „na gazie”? Rząd do bani, a może „na bani”?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Afera rządowa jest dla władzy wybitnie niewygodna. Również dlatego, że udowadnia, w jak wielu punktach obecna ekipa publicznie kłamie, a prywatnie podziela diagnozy zwalczanej na co dzień opozycji.

Okazuje się, że ministrowie rządu Tuska w przypływie szczerości, wywołanej być może alkoholowym rozluźnieniem, mówią językiem PiSu i potwierdzają jego diagnozy.

Minister Sienkiewicz wskazuje, że państwo działa tylko teoretycznie i jest rażąco nieskuteczne.

Minister Sikorski wskazuje, że sojusz z USA, który nagle stał się dla rządu dowodem sukcesów polskiej polityki zagranicznej, nie jest wystarczający i nie może uśpić Polski.

Minister Sienkiewicz przyznaje, że stan finansów państwa jest tak fatalny, że trzeba łatać dziurę budżetową pieniędzmi z NBP.

Minister Parafianowicz wskazuje na znaczące opóźnienia w budowie terminala LNG i dodaje, że wynika to ze złych umów i bezkarności wykonawców.

Minister Sienkiewicz i minister Sikorski nazywając Danutę Hubner „starą komuszką” sugerują, że jednak korzenie rodzinne i powiązania związane z PRLowską rzeczywistością i dla nich są punktem odniesienia, że są ważne współcześnie.

Minister Sienkiewicz wskazuje, że polskie służby specjalne są patologiczne, skostniałe i wymagają gruntownych reform.

Nagrany biznesmen Piotr Wawrzynowicz udowadnia, że minister Nowak jest kłamcą i krętaczem i nie mówi prawdy o drogim zegarku, od którego rozpoczęły się jego problemy.

Odnosząc się do afery taśmowej Ludwik Dorn również wskazywał na współbrzmienie ludzi władzy z narracją opozycji.

Analizując rozmowy ujawnione przez „Wprost”, zwłaszcza pewne diagnozy stanu państwa, do których panowie się odwołują, doszedłem do wniosku, że wysocy funkcjonariusze w rządzie Donalda Tuska mówią Ludwikiem Dornem i Jarosławem Kaczyńskim, którzy diagnozują słabość państwa

— mówił Ludwik Dorn w TVP Info.

Sprawa afery rządowej jest niezwykle niepokojąca i musi budzić niesmak. Jednak można by zapytać, czy polski rząd nie powinien pracować „na bani”? Może „po pijaku” byłby lepszy dla Polski?

Analiza nagrań ze szczerych i zakrapianych spotkań ludzi władzy sugeruje jasno, że gdy procenty rozluźnią okowy ściskające partyjne mózgi myśl rządzących staje się bliższa rzeczywistości.

Rząd Tuska do bani? Tak. A jaki byłby „na bani”?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych