Gen. Marek Jakiśtam wywalony z posady za świśnięcie Niemcowi portfela. Tusk, chociaż okradł Polaków przynajmniej na 150 mld zł ma trwać

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Tusk i jego ferajna, to bardzo uczciwe towarzystwo. Gdy tylko pojawiła się wiadomość, że gen. Marek Jakiśtam (nie pamiętam nawet inicjału) prędko został wywalony z posady doradcy Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Prawdę powiadając, nie bardzo wiem, w jaki sposób to wszystko się stało, ponieważ mógł skutecznie bronić swej postawy.

Wszak nie tak dawno rząd Donalda Tuska, w blasku własnej interpretacji przepisów, okradł Polaków na 150 mld złotych, pobierając je z kont OFE, dostarczając do ZUS. To taki napad na nasze pieniądze najbardziej wyliczalne, bo gdyby podsumować wszystkie szwindle ekipy Umiłowanego – jak powiada przy popijaniu Sikorski –przywódcy, te związane z rozmaitymi pendolinami, aferami przy budowach autostrad, stadionów, boisk szkolnych, wyprzedażą państwowych firm, pijatyk najbliższych urzędników Umiłowanego – to – jak stale pokrzykuje inny tytan politycznej myśli – ho, ho!

A tu, ciach, mach i generał Jakiśtam na bezrobociu. Nie wiem, dlaczego nie tłumaczył się, że to dla dobra Polski, w drobnym odwecie za znane i wciąż niepoliczone do dziś grabieże Niemców, lub, że to nic nieznaczący gest… Przecież, gdyby Niemiec nie zauważył…

Tak samo, jak w taśmowej aferze. Wszystko byłoby wspaniale, tylko ci zbrodniarze, specjaliści od roznoszenia kotletów chcieli rozwalić państwo… A może Jakiśtam świsnął portfel, bo chciał zawartość przynieść Głównemu Złodziejowi Kraju, uważając, że należy mu się jeszcze więcej? Zagadek jest dużo, a tłumaczenie zwierzchników Jakiegośtam mętne. Chyba, że ma miejsce powtórka z historii. Największy złodziejaszek i fałszerz, niejaki François Vidocq stanął na czele policji kryminalnej i zaczął ścigać swych kolegów po fachu…

No i tak to jest. Jakiśtam na bruk, a Umiłowany – jak chce poseł Wojciechowski – ma trwać.

PS. Napisałem wczoraj, że Jarosław Gowin wystosował list do uczciwych ludzi Platformy, by przeciwstawili się krętactwom w ich partii. Napisałem, że był to list do nieistniejących. Przepraszam pana posła Andrzeja Smirnowa. Jeden sprawiedliwy, to też coś. Pamiętamy.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych