wPolityce.pl: Jest pan zadowolony po wczorajszym głosowaniu? Uratowaliście koalicję, a przy okazji własne stołki…
Antoni Mężydło, poseł PO:To było ważne głosowanie, po merytorycznym wystąpieniu premiera, który wskazał, że działania prokuratury idą w dobrym kierunku i chyba docierają do źródła.
Przekonuje pana wątek rosyjski i węglowy – wskazany przez Donalda Tuska jako źródło afery?
Tu chodzi o biznesowe powiązania ze służbami rosyjskimi. Nawet Andrzej Barcikowski mówił, że za wszelkimi biznesami w Rosji stoją służby. A to nie jest polityk związany z Platformą Obywatelską, tylko z SLD. A mówił to raczej szczerze. Natomiast u nas to są wyraźnie wątki związane z energetyką. To chyba najwłaściwszy ślad, który prowadzi do źródła nagrań, ich dysponentów i zleceniodawców.
A nie ma pan wrażenia, że premier świadomie odwraca uwagę od treści ujawnionych nagrań? Że Platforma widzi zło tylko w fakcie, że ktoś podsłuchiwał, a nie w tym, co wyszło na jaw?
Premier od tego nie ucieka.
Przeprosił tylko za formę rozmów.
Odniósł się też do treści. Ale on jest w trudnej sytuacji, bo te nagrania mogą się ukazywać sukcesywnie, dlatego nie robi żadnych zmian, jeśli chodzi o rząd.
A pana zdaniem, ten rząd powinien zostać zmieniony?
Myślę, że zmiany będą. Tak mi się wydaje. Ale dzisiaj zapowiedzieć ministrom, że zostaną odwołani, to byłoby niemerytoryczne. Niepragmatyczne. Bo czy wszyscy mają się bać? Tego się nie mówi. Na dziś to, co powiedział premier jest wystarczające. Ale problem istnieje. To nie jest problem błahy. I Donald Tusk przyłożył też wagę do tego problemu. Forma to jest kwestia wizerunkowa. Premier słynął zawsze z tego, że potrafi walczyć o dobry wizerunek.
Premier mówił też, że potrzebuje wotum zaufania, żeby mieć silny mandat w negocjacjach międzynarodowych. Ale czy w tych negocjacjach pomoże mu minister Sikorski, o którym wiadomo dzięki nagraniom, że nie bardzo wierzy we… własną oficjalną linię polityczną?
Premier tłumaczył, że na Zachodzie ta afera podsłuchowa nie jest, jak do tej pory, odbierana bardzo merytorycznie. I że politycy, o których mówił w tych rozmowach Radosław Sikorski nie mają do niego specjalnego żalu.
Oficjalnie…
Tak oficjalnie. Skupiają się też raczej na fakcie podsłuchiwania, na przestępstwie.
Jest pan pewien, że afera taśmowa nie zaszkodzi w budowaniu polskiego wizerunku? Wszystkie ważniejsze media zagraniczne o niej napisały…
Tak. Ale myślę, że z dymisją Sikorskiego jest tak, jak z dymisją Sienkiewicza. Nie można tego robić, ze względu na bardzo dynamiczną sytuację. To nie jest koniec problemu. On musi zostać rozwiązany. Premier powiedział, że jesteśmy w środku afery podsłuchowej.
Kto zrobi następny ruch? Rząd? Dysponenci taśm?
Nie. Ruch należy również do naszych służb: czy potrafią wykryć sprawców i ukrócić dalszą emisję tych taśm.
Nie uważa pan, że ten rząd jest już nieodwracalnie skompromitowany? Niezależnie od wyniku głosowania, który zależy od sejmowej arytmetyki – to w oczach wyborców musicie stracić?
Tracimy. To jest fakt obiektywny. Pytanie, czy będziemy tracili w nieskończoność, czy będziemy potrafili przerwać ten proces? Czy umiemy zerwać z tym wizerunkiem i z tymi zjawiskami, czy potrafimy wyciągnąć wnioski. Jeżeli będziemy umieli wyciągnąć wnioski, które pozwolą nam zmienić styl i sposób działania państwa… Premier w związku z wczorajszymi pytaniami też ma się przyjrzeć, co jest jeszcze do skorygowania. Jesteśmy młodym środowiskiem.
A potraficie wygrzebać się z tej afery?
Poprawianie jakości instytucji demokratycznych nie jest tylko wyzwaniem dla polityków, ale również dla dziennikarzy.
Czyżby pan podzielał pogląd, że jak wybucha afera, to winni są dziennikarze?
To nie jest oskarżenie. Ale widzę, że tak jest. Słyszałem, że w środowisku dyskutuje się o standardach. Ale wolność mediów jest bardzo ważna.
W ramach przestrzegania tej wolności, ABW wkroczyła do redakcji „Wprost”, by odebrać dziennikarzom komputery z kompromitującymi nagraniami…
Ale to zostało na konferencji Marka Biernackiego i ministra Królikowskiego podniesione. Ta sprawa jest chyba zamknięta.
Prokurator Seremet uważa, że wszystko było w porządku. Mamy więc dwugłos aparatu sprawiedliwości w tej sprawie.
Z przewagą ministra sprawiedliwości.
Nie miał pan cienia wątpliwości, jak wczoraj zagłosować?
Nie miałem. Jakie można było znaleźć inne rozwiązanie? Konstruktywne wotum nieufności? Zagłosować, żeby rządziła opcja słabsza, która nie ma mandatu społecznego? Bo w wyborach dostali mniej głosów. PiS jest bardzo osamotniony w tym parlamencie.
A samorozwiązanie Sejmu?
Po wyborach, jak wskazują sondaże, mielibyśmy dokładnie taką samą sytuację. Zresztą nawet sondaże sprzed miesiąca wskazywały na większą różnicę między głównymi partiami niż po wybuchu afery. Teraz jest 7 punktów procentowych. Jedynie Januszowi Korwin-Mikkemu wyraźnie wzrosło poparcie. On zyskuje. A nie wiem, czy PiS jest zdolny do zawarcia z nim koalicji. Obawiam się, że byłby problem, patrząc na zachowanie posła Wiplera, który wystąpił z PiS. A te wewnętrzne animozje bywają ostrzejsze niż różnice z przedstawicielami bardziej oddalonych od siebie opcji. Po wyborach zgotowalibyśmy sobie większe piekło niż dziś. Trzeba myśleć politycznie. I takie głosowanie polityczne trzeba oprzeć o wartości polityczne. To było rozsądne rozwiązanie.
Rozmawiała Anna Sarzyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/202531-antoni-mezydlo-o-dymisjach-sienkiewicza-i-sikorskiego-nie-mozna-tego-robic-ze-wzgledu-na-bardzo-dynamiczna-sytuacje-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.