Moralność Kalego. Tusk broni potajemnie nagranego posła opozycji. Czy prokuratura i ABW przeprowadzą nalot na redakcję Faktu?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. kprm.gov.pl
Fot. kprm.gov.pl

Tak seksposeł zdradzał żonę w hotelu. Mamy nagrania

— chwali się „Fakt” na swym internetowym portalu. Chodzi o byłego rajcę PiS w Biłgoraju, potem posła na Sejm i członka zarządu Solidarnej Polski, a od lutego bezpartyjnego już Piotra Szeligę. Pan poseł zabawiał się z prostytutką w hotelu Luxor w Lublinie, która nagrała ich tête-à-tête i wraz ze wspólnikami usiłowała go szantażować. Nic z tego nie wyszło, gdyż poseł zawiadomił policję i jego prześladowcy - jak poinformował Fakt - znaleźli się na ławie oskarżonych. Czy teraz zasiądzie na niej także redaktor naczelny tabloidu Robert Feluś oraz autorzy z tej gazety…?

Bo powinni. Zgodnie z tłumaczeniem „bohaterów” wywołanej przez tygodnik Wprost, rządowej afery podsłuchowej, prostytutka Magdalena I. i jej kompani dokonali z pomocą ukrytego dyktafonu i kamer „nielegalnych nagrań z prywatnego spotkania posła” Szeligi, czym naruszyli jego sferę intymną, która przecież nikogo nie powinna obchodzić. W końcu pan poseł nie zabawiał się z prostytutką na sejmowym fotelu i nie zakłócił arcyważnych obrad wagi państwowej. Jego szantażyści stanęli przed sądem, teraz kolej na dziennikarzy Faktu, albowiem - wcielając w życie wykładnię uwikłanych w aferę podsłuchową ministrów, szefa NBP, premiera, tudzież ich adwokatów - ścigani powinni być ci, którzy zakładają i posługują się urządzeniami podsłuchowymi, oraz ci, którzy uzyskane w ten sposób informacje ujawniają innym osobom.

Według Donalda Tuska, podsłuchującymi powodowały wredne intencje zniszczenia reputacji całego rządu, Platformy Obywatelskiej oraz destabilizacji państwa.

Nie wchodzi w rachubę działanie pod dyktando nikogo, kto ze złą wolą, albo przez naiwność, albo chęć zysku, albo chęć politycznego interesu chciałby współpracować z przestępcami, którzy zorganizowali te podsłuchy

— stwierdził premier i oznajmił, że nikogo nie odwoła ze stanowiska. Opieranie się na dokonanych skrycie nagraniach „doprowadziłoby bardzo szybko do spustoszenia, nie tylko w polskiej polityce, ale europejskiej czy światowej”, uzasadnił Tusk.

Nie rozumiem zatem oburzenia wokół sprawy Piotra Szeligi. Czy i w tym przypadku nie chodziło o niecne zamiary zniszczenia jego dobrej reputacji, o złamanie kariery politycznej tego nauczyciela z zawodu, o podważenie autorytetu wszystkich posłów Sejmu oraz o zrujnowanie wizerunku Solidarnej Polski, że o zamachu na rodzinę, która jest podstawową komórką rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego, nie wspomnę? Pardon, wykreślam „socjalistycznego”, tak mi się jakoś wrył w pamięć ten slogan z czasów PRL. A propos rodziny: żona podobno już wybaczyła Szelidze hotelowe harce z prostytutką, bo skoro jego zdradę nagrali przestępcy, to tak jakby jej nie było…

Nie wiem tylko co z rozliczeniem hotelowej faktury, którą poseł kazał wystawić na Kancelarię Sejmu. W zasadzie księgowi powinni ją uznać. Jak nie patrzeć, poseł korzystał z pokoju do celów służbowych bycia blisko ludu… Poza tym, nielegalne nagrania nie powinny być podstawą do zakwestionowania tego rachunku.

Ponoć Szeliga zamierza ubiegać się w jesiennych wyborach o stanowisko burmistrza Biłgoraja. Tymczasem brukowy Fakt mąci, jątrzy i głupio pyta, czy seksposeł będzie się reklamował hasłem: wierny wartościom katolickim jak własnej żonie… Teraz cała nadzieja w prokuraturze i ABW, że zrobią - tym razem - udany kipisz w tej redakcji, zabiorą kompromitujące nagrania, którymi się chwali i postawią winnych za ich rozpowszechnianie przed sądem…

Co jest naganne pod względem moralnym, nie może być właściwe pod względem politycznym

— pouczał kolegów z Izby Lordów czterokrotny, brytyjski premier William Gladstone, który udzielił im też krótkiej lekcji o różnicy między politykami a mężami stanu: „Polityk myśli o następnych wyborach, zaś mąż stanu o następnych pokoleniach”. No tak, ale kto w dzisiejszych stosuje się do norm i zasad z drugiej połowy XIX wieku…? O czym myślą nasi politycy, od Szeligi, przez Sienkiewicza i Sikorskiego, po Tuska? To akurat słychać, widać i czuć, o wiele ważniejsze jest to, co myślą wyborcy. Przy optymistycznym założeniu, że myślą.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych