Teraz kur..., paliwo może być i po 7 zł

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Tygodnik „Wprost” publikuje kolejne fragmenty rozmów, tym razem pomiędzy ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim, a prezesem koncernu naftowego PKN Orlen Jackiem Krawcem.

Pada tam wiele stwierdzeń pokazujących skrajny cynizm ludzi rządzących Polską z nadania Platformy ale szczególną uwagę zwraca stwierdzenie szefa PKN Orlen, który przywołuje wypowiedź Donalda Tuska ze spotkania towarzyskiego tuż po ogłoszeniu wyników zwycięskich dla Platformy wyborów parlamentarnych na jesieni 2011 roku.

Donald Tusk zdaniem prezesa PKN Orlen miał wtedy powiedzieć do niego „teraz kur…, paliwo może być i po 7 zł”.

Przypomnijmy tylko, że w kampanii wyborczej na jesieni 2011 roku wtedy kiedy cena oleju napędowego na stacjach benzynowych, przekroczyła 5 zł, przeprowadzono operację cichego jej obniżenia z udziałem zarządu PKN Orlen.

Jak ta operacja przebiegała? Miała ona początek w ostatniej dekadzie sierpnia 2011 roku kiedy to na konferencji prasowej Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński stwierdził, że skoro podatki i marże stanowią ponad połowę ceny litra paliwa, to choćby przejściowo należałoby obniżyć podatek akcyzowy aby ceny paliw nie przekraczały 5 zł za litr.

Wtedy Premier Tusk bezradnie rozłożył ręce i powiedział, że rząd nie może w tej sprawie zrobić nic, bo obniżyłby tylko dochody budżetowe, bez żadnej obniżki cen paliw na stacjach benzynowych.

Okazało się jednak, że PR-owcy Platformy na tyle przestraszyli się zarzutu o to, że rząd nic nie robi nic w spawie gwałtownego wzrostu cen paliw, co jest jedną z przyczyn rosnącej drożyzny ale nie chcąc przyznać racji Kaczyńskiemu, zmusili nieformalnymi decyzjami zarząd Orlenu, do obniżki cen paliw na stacjach tego koncernu.

Przedstawiciele Skarbu Państwa mają większość w radzie nadzorczej spółki w związku z tym także zarząd firmy jest wprost zależny od ministra, stąd narzucenie mu takiej decyzji, nie sprawiło rządzącym żadnego kłopotu.

I rzeczywiście wówczas w ciągu kilku dni ceny paliw (zarówno ropy jak i benzyny E95) na stacjach Orlen spadły poniżej 5 zł za litr i były tak utrzymywane aż do połowy października czyli do okresu po wyborach.

Zarząd Orlenu zdecydował o tej obniżce tyle tylko, że doprowadził do sytuacji w której ceny hurtowe paliw w jego rafinerii były na tym samym poziomie jak ceny detaliczne na stacjach benzynowych. Protestowali wtedy mniejsi odbiorcy hurtowi paliw z PKN Orlen, ponieważ oni nie byli w stanie kupować paliwa w koncernie i po takiej samej cenie go sprzedawać na swoich stacjach benzynowych ale nikt nie zwracał uwagi.

Minęły jednak wybory, nie trzeba było już nawet próbować przypodobać się wyborcom.

PKN Orlen dostał więc od rządu Tuska wolną rękę i ceny paliw na stacjach benzynowych poszybowały w górę. Nie było chyba tygodnia, żeby na przemian albo Orlen albo Lotos nie ogłaszały wzrostu cen hurtowych paliw o kilku do kilkunastu groszy na litrze.

I tak szybkim krokami doszliśmy już na początku roku 2012 nawet do poziomu powyżej 6 zł za litr oleju napędowego. Później ceny spadły na skutek spadku cen ropy naftowej na rynkach światowych.

Po kilku latach prezes PKN Orlen Jacek Krawiec, potwierdza ten swoisty deal pomiędzy jego koncernem, a rządem i Donaldem Tuskiem.

Zarząd koncernu został zobowiązany przez Donalda Tuska do trzymania cen paliw na niskim poziomie czyli takim aby nie przekroczyły one 5 zł, a po wygraniu wyborów szef rządu mógł już powiedzieć, róbcie co chcecie, paliwo może być i po 7 zł.

Cóż wiedzieliśmy, że Donald Tusk to skrajny cynik, który dla utrzymania się przy władzy nie cofnie się przed niczym. Teraz tylko mamy tego potwierdzenie.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych