Janusz Piechociński ma w najbliższych tygodniach do odegrania istotną rolę i – sądząc z jego aktywności – już się do niej przykłada. PSL może być języczkiem u wagi w politycznych układankach przy możliwej nowej układance na politycznej scenie.
Szef partii rozważając, kto może stać za nagrywaniem polityków, mówi:
Jesteśmy informowani przez służby, ale wciąż nie wiemy, kto za tym stoi. Ale to nie jest przypadkowa grupa - ktoś sobie kupił dyktafon i się bawi. Nagrywano w kilku miejscach, nagranie z Sowa & Przyjaciele jest świetnej jakości - to wskazuje na służby. Mogły to zrobić stare służby, ktoś z zadawnionymi żalami. Albo to kłótnia obecnych służb - jakaś grupa, której szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz nadepnął na odcisk. Może to akcja jakiejś wywiadowni gospodarczej? Politycy to tylko odprysk, a chodziło o wywarcie presji na nasz biznes, zwłaszcza ten aktywny na giełdzie. Krążą pogłoski o nagrywaniu także Jana Kulczyka. Może to też być akcja z zewnątrz.
I te scenariusze wyglądają sensownie. Z naszych informacji wynika, że wśród wskazanych przez Piechocińskiego możliwości nawet więcej niż jedna może być bliska prawdy. Jednocześnie szef ludowców przenosi sprawę na obecny grunt polityczny i spekuluje:
Musimy mieć czas na rozwikłanie tej sprawy. Chciałbym np. wykluczyć na sto procent, że to nie jedna z formacji politycznych - parlamentarnych czy dzisiaj poza Sejmem - zleciła tę robotę w ramach podgryzania konkurencji. Opłaciła jakichś pośredników, by kogoś wynajęli, a potem straciła nad nimi kontrolę.
Taka możliwość wydaje się nieprawdopodobna. Piechociński o rzekomych wpływach opozycji (nawet pozaparlamentarnej – kogóż może mieć na myśli?) w służbach oczywiście fantazjuje. Nie po to związani z nią ludzie zostali ze specsłużb do spodu „sczyszczeni”… A czas jest potrzebny ludowcom. Z jednej strony na gnicie silnego i chętnie ich upokarzającego koalicjanta z jednej strony, a z drugiej na budowanie nowej konstelacji, z silniejszymi wpływami PSL.
Piechociński wspiera decyzję o nieodwoływaniu Sienkiewicza, co może znaczyć m.in., że wie, iż na jego dymisję nie ma teraz szans. I proponuje absurdalne uzasadnienie gry na czas:
Uzgodnijmy procedurę, dajmy sobie czas. I dopiero, jak się dowiemy, kto za tym stoi - wtedy się politycznie rozliczymy. W sensie odpowiedzialności pojedynczych polityków i całych partii. Ale teraz najważniejsze jest to, byśmy za miesiąc nie dowiedzieli się, że zagraliśmy w scenariuszu niepolskim (…)
Tego akurat łatwiej będzie dowiedzieć się po zmianie władzy, która w dziecinny sposób daje się ogrywać wszystkim dookoła, nie panuje nad służbami specjalnymi i jest szantażowana setkami godzin nagrań.
I jeszcze jeden racjonalizatorski pomysł szefa PSL:
(…) Albo że ktoś, kto zlecił to w kraju, właśnie takiego efektu - zdemontowania polskiej polityki - chciał. Dlatego zaproponowałem premierowi wprowadzenie abolicji dla tych, którzy w jakiś sposób uczestniczyli w tej aferze, np. ktoś brał udział w zakupie takiego profesjonalnego sprzętu, a teraz domyśla się, do czego on posłużył. Gdyby zgłosili się, powiedzmy, do 15 lipca, nie byliby karani.
To już robi się zabawne. Miał niby być wysłannik do sklepu z pieniędzmi od służb, by zakupić mikrofony? Wicepremier ma o inteligencji Polaków chyba nienajlepsze zdanie.
Powiedziałem premierowi, że jak kolejne nagrania wypłyną, kolejne osoby z rządu zostaną skompromitowane, to wtedy nie ma innego wyjścia, tylko szybkie wybory. Bo będzie postępował proces gnicia - a to nie tylko fetor, ale także utrata skuteczności
— mówi też lider ludowców. A jeżeli kolejne nagrania nie wypłyną? Jeżeli rząd będzie grzecznie wykonywał polecenia ich dysponentów? Wtedy wybory nie będą koniecznością? Zestrachana, szantażowana władza może dalej trwać?
Piechociński zapowiedział tournee po „wszystkich klubach, szefach partii, by mieć wiedzę, kto z kim, co, w jakim scenariuszu jest w stanie zagrać”. Dobrze powiedziane…
I jeszcze jedno kuriozum: nie naciskać na Belkę (którego przyłapano na skandalicznych słowach i ocierających się o łamanie konstytucji zaangażowaniu politycznym), skoro sam nie chce odejść:
Chcę też uświadomić partyjnym liderom konsekwencje pewnych scenariuszy, np. skoro prezes NBP zapowiedział, że nie poda się do dymisji - a nie można go wbrew niemu odwołać - może lepiej nie kontynuować wątku stawiania Marka Belki przed Trybunałem Stanu, by nie destabilizować złotego, nie trząść giełdą i nie pogłębiać chaosu?
Chaos może i ludowcom dobrze by zrobił, ale chaos kontrolowany. To zresztą przebija z innych wypowiedzi Piechocińskiego:
PSL nie przyłoży nawet paznokcia, o ręce nie wspominając, do destabilizacji sceny politycznej, w tym koalicji. Wpierw musimy sobie odpowiedzieć na kilka fundamentalnych pytań. Dopiero później przejdziemy do etapu: jaki jest interes PSL i czy możemy ponosić koszty oskarżania o kompromitację całego obozu władzy.
I zapowiada, że nie będzie się o nic targował z PO:
(…) PSL nie rzuca się na kość, jak tylko jakaś kość się pojawi.
Najpierw trzeba ja przecież dobrze obwąchać i sprawdzić, czy nie można dołożyć do tego jeszcze jakiegoś konkretnego kawałka mięsa.
Na co wskazuje ostatnie zdanie wywiadu. Zapytany o rządy z PiS, Piechociński mówi:
O tym, kto będzie rządził, zdecyduje suweren, czyli naród, głosując.
W PSL po staremu – z każdym, jeśli tylko się to opłaci.
znp, „Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201509-piechocinskiego-sztuka-lawirowania-czas-spokoj-rozmowy-psl-liczy-na-korzystna-rozgrywke-krupier-juz-rozdaje-karty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.