Chyba jeszcze tylko premier Tusk nie wie, że upadł z kretesem. Upadł bez klasy, bez honoru, a jego osoba na zawsze już pozostanie symbolem zaprzaństwa.
Został już sam. Niedługo prawie nikt mu nie poda ręki. Najbliżsi współpracownicy powoli się odsuną sparaliżowani strachem. Na jego widok będą cichły rozmowy, a na do niedawna prestiżową propozycję „poharatania w gałę” nie wiadomo czy zbierze się mała drużyna. Ci, których upokorzył przez lata podniosą głowy i będą mu parskać śmiechem w twarz z bezczelną satysfakcją rewanżu.
Wtargnięcia ABW, Prokuratury i Policji do siedziby redakcji tygodnika Wprost, która ma kompromitujące rząd materiały nie da się obronić wyćwiczonym pełnym dziecięcej bezradności uśmiechem i precyzyjnym zapewnieniem, że ode mnie nic przecież nie zależy. Ani groteskowymi oświadczeniami - jestem tak jak i wy za wolnością słowa.
Już nie wystarczy pojechać do domu emeryta i zjeść z nim obiad w blasku kamer, nie wystarczy wystartować w biegu albo wpaść na Orlik. Nie wystarczy Tuskobus z Karolakiem i Korzeniowskim. Te chwyty już przepadły. Nie zadziałają.
Zwołanie konferencji prasowej na 8:00 rano w Boże Ciało, świadczy o narastającej w otoczeniu premiera panice. Gdy w sobotę okazało się, że są jakieś „taśmy prawdy” można było poczekać z wypowiedzią do poniedziałku. Teraz też dałoby się wykpić dniem świątecznym. A jednak nerwy puściły.
Dawanie do zrozumienia opinii publicznej przez premiera, że powinniśmy stać po jego stronie, bo chcą go zniszczyć obce służby, w domyśle rosyjskie, wzbudza tylko politowanie i pogardę.
A kto się podlizywał Putinowi i knuł z nim przeciwko prezydentowi Polski Lechowi Kaczyńskiemu? Oddanie śledztwa Rosjanom i pilnowanie by nie przeprowadzono uczciwego dochodzenia to nie tylko zdrada stanu, to odpychające tchórzostwo.
Prawdopodobnie gdyby nie różne agenturalne układy kariera Tuska byłaby niemożliwa. Udział w „Nocnej Zmianie” będącej zamachem na rząd Jan Olszewskiego, który chciał przeprowadzić lustrację, nie mógł być przypadkowy. Ciekawe, że i inni uczestnicy tego sabatu do dziś mają lukratywne funkcje w III RP.
Ktoś w Klubie Ronina zauważył, że nie trafne jest nazywanie Tuska zdrajcą, bo zdrajcy zdarza się, że mają charakter, a nawet coś sobą reprezentują. Do Tuska najbardziej pasuje określenie – śmondak.
I tak właśnie jest.
Zlikwidowanie „Uważam Rze” nie spotkało się niestety z solidarną reakcją dziennikarzy i opinii publicznej. Teraz sytuacja jest zupełnie inna.
Ta władza podcięła gałąź, na której siedzi. Siła Tuska wynikała z niebywałej przychylności mediów. Teraz to się skończyło. Najbardziej prorządowi dziennikarze po tak prostackim ataku na redakcję nie zaryzykują swojej reputacji w środowisku.
Nawet Monika Olejnik okazała się koleżanką Pereiry.
Nie wiadomo ile potrwa odsunięcie Tuska od władzy, zapowiedział, że nie poda się do dymisji.
Jego głowa czy tak czy tak spadnie wkrótce (symbolicznie ma się rozumieć) i potoczy się bez wdzięku, do bulgocącego ścieku, gdzie jest jej miejsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201377-upadek-tuska-jest-taki-nieestetyczny-niech-ktos-mu-wreszcie-powie-ze-to-juz-jest-koniec