Johann: "Tej sprawy nie można pozostawić w zawieszeniu. Potrzebna jest komisja śledcza". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Premier zabrał głos ws. ujawnionych przez „Wprost” taśm i rozmów m.in. Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem oraz Sławomira Nowaka i Andrzeja Parafianowicza. Donald Tusk przekonuje, że z niczym szczególnym nie mamy do czynienia, a sprawę Nowaka i Parafianowicza oceni prokuratura. Jak Pan ocenia wystąpienie szefa rządu?

Wiesław Johann, prawnik, adwokat, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego: - Niespecjalnie mnie ono zaskoczyło. Premier powiedział, co powiedział. W mojej ocenie jednozdaniowym podsumowaniem tej konferencji jest słynne hasło polskich kibiców: „Polacy nic się nie stało”. Zdaniem premiera nic się nie stało. No chyba że… Poważnym zagrożeniem okazuje się jedynie sprawa tego, kto i po co nagrał. To najbardziej interesowało premiera.

Jak Pan ocenia całą sprawę? Rzeczywiście to drobny incydent, którym nie warto się przejmować?

Sprawa ma kilka wątków, które należy oceniać osobno. Po pierwsze, istnieje kwestia odpowiedzialności konstytucyjnej funkcjonariuszy publicznych, jakimi są prezes NBP prof. Belka oraz minister spraw wewnętrznych, pan Bartłomiej Sienkiewicz. Drugą sprawą jest kwestia odpowiedzialności karnej ministra Nowaka i ministra Parafianowicza. Idąc śladem tego, co powiedział prokurator generalny, można wskazać na jeszcze jeden aspekt, czyli sprawę nagrania, które ujrzało światło dzienne. Istnieje pytanie, kto naruszył tajemnicę korespondencji, bo w tych kategoriach należy to traktować.

Który wątek dla Pana jest najważniejszy i ma największą rangę?

Nie mam wątpliwości, że najważniejsza jest rozmowa Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza. Jest dla mnie oczywiste, że dwaj funkcjonariusze państwa dogadują się w czasie tej rozmowy między sobą, łamiąc według mnie prawo i generalną zasadę odpowiedzialności konstytucyjnej.

Skąd taki wniosek?

Każdy funkcjonariusz publiczny, szczególnie piastujący najważniejsze urzędy w państwie, ma obowiązek działania zgodnie z prawem, konstytucją i przepisami. To jest ich podstawowy obowiązek. W mojej ocenie ten obowiązek obaj panowie złamali, a zatem mogę mówić o tym, że naruszając przepisy prawa i normę konstytucyjną powinni oni ponieść konsekwencje.

Słyszymy jednak z wielu środowisk, że nic właściwie się nie stało. Są powody, by bić na alarm?

Stało się, stało. I trzeba to jasno sobie powiedzieć. Z niejasnych powodów minister spraw wewnętrznych — a warto odnotować, że ta sprawa nie leży w jego kompetencji — rozmawia z prezesem NBP o sposobie załatania dziury budżetowej. Przesłanie tej rozmowy jest jednoznaczne. Chodzi o to, by Platforma Obywatelska nadal sprawowała władzę. Żeby natomiast PiS nie przejął władzy, trzeba załatać dziurę budżetową. A skoro tak, to trzeba dokonać manipulacji w ustawie o banku centralnym. Tu już mamy konkretne i uchwytne dowody na to, że operacja dot. nowelizacji ustawy o NBP wyszła właśnie z banku. NBP nie ma inicjatywy ustawodawczej, ale może takie projekty inspirować.

Dlaczego możemy mówić w tej sytuacji o złamaniu konstytucji?

Wskazują na to opinie różnych konstytucjonalistów. Ja natomiast patrzę na to w kategoriach dowodów. Pamiętajmy, że naruszenie konstytucji nie musi być przestępstwem. Trzeba odróżnić odpowiedzialność karną od konstytucyjnej. Odpowiedzialność konstytucyjną ponoszą funkcjonariusze państwa, wskazani w ustawie o Trybunale Stanu, w sytuacji, w której nie dopełniają obowiązków lub przekraczają uprawnienia.

Taka rozmowa wystarczy, by postawić któregoś z urzędników przed TS?

Rozmowa to początek. Trzeba by przeprowadzić całe postępowanie dotyczące m.in. tego, kto w NBP przygotowywał projekt zmian, na czyje polecenie działał, jakie były wskazówki. Zmian ustawowych nie robi się ot, tak sobie. To wszystko trzeba przygotować. Przed złożeniem wniosku do TS potrzebne jest odpowiednie postępowanie.

Prokurator Andrzej Seremet mówił, że nie ma tu żadnego przestępstwa. Premier również się do tego odnosił. Czy to zamyka sprawę?

Prokurator Seremet rzeczywiście powiedział, że sprawą nie zamierza się zajmować, ponieważ nie ma tu przestępstwa. Zgoda, on dokonał takiej oceny i ma do tego prawo. To nie może jednak oznaczać, że cała sprawa ma zostać zamieciona pod dywan, że opinia publiczna nie ma prawa dowiedzieć się, o co w tej sprawie chodzi. Potrzebna jest komisja śledcza. To jest jedyny instrument, przy pomocy którego można przeprowadzić pewne czynności dowodowe, mające charakter procesowych, jak zeznania świadków, zapoznanie się z dokumentami. To wszystko może być zebrane w toku postępowania wyjaśniającego, który będzie prowadziła komisja. Jest oczywiste, że naruszenie niezależności banku centralnego musi być wyjaśnione. Tym powinna się zająć komisja śledcza, skoro prokurator umywa ręce. Tej sprawy nie można pozostawić w zawieszeniu. Nie może być tak, że dwaj funkcjonariusze publiczni spotykają się przy wódce i opowiadają sobie dyrdymały. Pomijam już słownictwo, które jest słownictwem raczej facetów spod budki z piwem. A przecież mamy do czynienia z poważnymi ludźmi.

O co w tej sprawie Pana zdaniem chodziło?

Jako obywatel oczekuję, że to zostanie wyjaśnione. Być może racje ma opozycja, wskazując, że chodzi o zapewnienie takiego układu finansowego państwa, który zapewniłby PO dalsze funkcjonowanie.

Wspomniał Pan również o innych wątkach. Co z Nowakiem i Parafianowiczem?

Sprawa jest oczywista. Prokuratura apelacyjna prowadzi w tej sprawie postępowanie. I po to jest prokuratura. W tej sprawie oczywiste są przesłanki wskazujące, że doszło do przestępstwa przekroczenia uprawnień, czy nakłaniania do przestępstwa urzędniczego. Będziemy czekali na efekt postępowania.

I jest jeszcze jeden watek, który dla wielu środowisk zdaje się najważniejszy. Co z autorami tych nagrań?

Od tego są służby specjalne. I ja liczę, że one wyjaśnią co się stało. Jak to możliwe, że w kilku miejscach, przez długi czas były rejestrowane rozmowy wysokich urzędników. To jest niepokojące. Od czego my mamy służby? I kogo nagrywają? Faceta, który tymi służbami rządzi. To pełna kompromitacja naszych służb. To trzeba wyjaśnić.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych