Mówi do Was Wasz premier. Umiłowany i kochający Was. Wszędzie nas podsłuchują. Nas i Was. Czy chcecie, aby trwało to w nieskończoność? No...

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Rodacy! Mówi do Was Wasz premier. Przez Was wybrany i przez Was powołany. Jeszcze nigdy zły los nie postawił mnie w tak trudnej sytuacji. Choć czuję się niewinny, wiem, że ktoś z Was może być innego zdania. Popatrzcie i oceńcie w jakim państwie żyjemy. Popatrzcie i oceńcie sprawiedliwie. Wszędzie podsłuchują, wszędzie przeciwko wybranemu przez Was premierowi knują, atakują bez najmniejszego powodu. To znaczy powód jest – sukcesy i powszechny szacunek. To właśnie budzi zazdrość i nienawiść. Miałem i mam najlepszy rząd, jaki tylko udało mi się sformować. Wiem, że przeciwnicy polityczni użyją słowa sklecić. Ale nie słuchajcie ich, ich Polska w ogóle nie interesuje. Dla nich polskość to nienormalność. Oni tylko wypatrują, jaki zegarek ma na ręce któryś z moich wspaniałych ministrów. Każdego dnia fotografują ich spracowane dłonie i oceniają, czy zegarek jest ten sam, czy może już inny. Czy takim państwem da się bezkonfliktowo rządzić?

Da się. I właśnie to robimy. Bez względu na nienawistne spojrzenia politycznych przeciwników budujemy państwo dostatnie, sprawiedliwe, oparte na przejrzystych zasadach. Dla Was, przecież nie dla mnie, ani dla mojej rodziny, syna Michała i córki Kasi. Oni tak samo ciężko pracują jak Wy. Mnie podsłuchują, ich podsłuchują, zapewne podsłuchują wielu z Was. To wszystko dzieło naszych poprzedników. To oni oplątali Polskę siecią kabli i mikrofonów. Przez siedem lat nie możemy sobie z tym poradzić. Gdzie sięgnąć wzrokiem, wszędzie tylko mikrofony. Małe i duże. Także średniej wielkości. A my przecież wszystko robimy przy otwartej kurtynie. Nasze telewizje pokazują nas w dzień i w nocy, jak ciężko harujemy, przepraszam, jak ciężko haratamy o każdej porze dnia i nocy. W każdej dobie. Aż do zadeptania trawy.

Wreszcie odkryliśmy gdzie tkwił błąd w służbie zdrowia. Po wielu staraniach minister Arłukowicz wytropił zło. Ludzie po prostu mylili kolejki. Zamiast do biur podróży i kas biletowych, ludzie ustawiali się przed szpitalami i przychodniami. Chcieli wyjeżdżać, uprawiać turystykę i wypoczywać, a ustawiali się lekarzy. Kompletnie bez sensu. Rozejrzyjcie się wokół siebie, popatrzcie, przecież wszyscy jesteście zdrowi. Zadowoleni, uśmiechnięci i radośni, bo Wiecie, że cały czas jestem z Wami i o Wasz dostatek dbam. I tak będzie do końca moich rządów. Wasz dobrobyt, Wasze zdrowie i pomyślność Waszych dzieci – oto najważniejszy cel mojego życia. I życia moich ministrów i posłów. I także ich rodzin, znajomych, kolegów bliższych i dalszych. Mówią, że jesteśmy republiką kolesi. To wstrętne pomówienia i oszczerstwa. Owszem, tu i tam czasem trafi się ktoś zaprzyjaźniony z władzą, ale czy mam najzdolniejszych pozbawić dostępu do stanowisk tylko dlatego, że ktoś z nas z nimi się przyjaźni? Przecież to absurd. Taki Nowak, na przykład. Najzdolniejszych młodych skierował do kolejowych spółek. Młodych, których sam wychował i sam nauczył obowiązków. Siedzą i pełni wyrzeczeń pilnują pendolin. Przecież ci Włosi, to sami mafiosi. Przyjechali, pociągi porozkręcali, część złośliwie pospychali na bocznice. Kto ma pilnować tak cennego sprzętu, jak nie młodzi wychowankowie Nowaka?

Mówię do Was głośno, choć wiem, że i tym razem jestem podsłuchiwany. Oni wpadli w taki szał, że podsłuchują nawet wówczas, kiedy jest to bez sensu. Czy chcecie, pomimo tej całej wrzawy, przekazać w takie ręce rządy w naszej kochanej Ojczyźnie? Wiem, że nie chcecie. Zapytałem tak tylko, niech sobie i to nagrają. Oni nie mają żadnego pomysłu na Polskę. Nie to, co my. Popatrzcie, minister Sienkiewicz powiedział w żartach, że właściwie Polski już nie ma, a oni w to natychmiast uwierzyli. Nie, proszę panów! Tu jest Polska. Wszędzie, gdzie wspólnie jesteśmy. Tak, na cmentarzach, stacjach benzynowych i w knajpach także. Czy taki ktoś, jak były premier, były minister finansów, obecny prezes NBP przyszedłby na przyjacielski poczęstunek do restauracji, gdyby wiedział, że tam nie ma Polski? Bzdura. Ja uczyniłbym to samo. Dlatego obiecuję Wam – z największą troską o Waszą pomyślność, kwitnącą przyszłość, ja i moi ministrowie zjemy jeszcze w knajpie nie jeden obiad. I nie dwa. I nic nas nie przestraszy. Nawet tysiąc mikrofonów pod każdym stolikiem i przy każdej bufetowej ladzie. Dla Was uczynimy jeszcze więcej niż do tej pory. Dla Was i z Wami. Obiadami nie będziemy Wam zawracali głowy. Ani winami, cygarami i innymi głupkowatymi atrybutami władzy pracującej. Wkrótce zaproszę Was do urn. Pamiętajcie, ani jednego głosu na tych z sieci. Kabli i mikrofonów.

Mówił do Was Wasz premier. Kochany i Was kochający. Smacznego.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych