Ludwiku, do michy! Co tam aferzyści, których Dorn krytykował i wyśmiewał. Trzeba do nich dołączyć, bo kasa pustoszeje

fot,wPolityce/tvn24
fot,wPolityce/tvn24

Jeszcze jeden facet z zasadami. Jeszcze jedna kariera oparta na ideałach i dążeniach ku świetności. Ludwik Dorn właśnie ogłosił, że może wkrótce przystać do trupy, z której jeszcze niedawno niemiłosiernie szydził, której zarzucał najobrzydliwsze praktyki.

Dziś gotów jest brać w nich udział z nową kompanią, którą się przez długie lata brzydził. Romans z Ziobrą trwał krótko. Właściwie do czasu, gdy wszystko stało się jasne, gdy Ziobro ze swymi koleżkami stracił jakiekolwiek szanse na Strasburg i Brukselę, czyli na tamtejsze pensje, premie, dodatki, sekretarki, samoloty i luksusowe hotele.

Nie chciałbym w tych samych kategoriach myśleć o Ludwiku Dornie, którego przez długi czas można było szanować właśnie za niezależność, zwłaszcza, gdy ogłaszał rozwinięcie samotnego, białego żagla.

Wiadomo, że w polityce samotność nie popłaca. Nie każdy może być Piłsudskim, nie przed każdym kariera de Gauelle`a. Ta świadomość oczywiście doskwiera, ale wcale nie oznacza, by po wyczerpaniu łatwych rozwiązań, choćby w postaci uczestnictwa w czymś średnio urodzajnym, jak było w przypadku Solidarnej Polski, zgłaszać akces do grupy, którą uważało się za szkodzącą Polsce.

Nie ma więc raczej innego wytłumaczenia postawy byłego marszałka Sejmu z nadania PiS. Ludwik już nie do rondla, raczej do michy. Smutno robi się tym bardziej widząc najnowszy manifest Dorna. Nie czekał on nawet na propozycje ze strony Tuska. Ot, jeszcze jeden wpis na listę oczekujących na pogłaskanie przez Tuska. Przeraźliwie wciskające w krzesło.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych