Dziękuję tym wszystkim, którzy znaleźli w sobie siłę by na bieżąco nazywać hańbę, którą był triumfalny pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego. Mnie tej siły zabrakło bo poczucie wstydu i upokorzenia było obezwładniające. Ostatni raz czułem się tak w dniach tragedii smoleńskiej.
Ten pogrzeb, zjednoczone w zwycięskich gestach twarze Kiszczaka, Urbana, Michnika i Kwaśniewskiego, to wydarzenie trudne do przecenienie. Wyznacza ono ramy pewnej bitwy, którą, wszystko wskazuje, Polska prawa i wierna dziedzictwu „Solidarności”, przegrała. „Kary nie będzie dla przeciętnych drani, a lud ofiarę złoży nadaremnie”. To niestety już pewne. Walka o elementarną sprawiedliwość w III RP, została przegrana. Odsyłam w tym miejscu do wywiadu jakiego Jarosław Marek Rymkiewicz udzielił najnowszemu tygodnikowi „w Sieci”. Nikt lepiej nie opisze czym ten twór o nazwie „III RP” naprawdę jest.
Wynik tej bitwy zobaczyliśmy w ten piątek wyraźnie. Ale zobaczyliśmy też coś więcej: tej bitwy wygrać chyba nie można było. To co braliśmy za pewne oczywistości, za punkty na których możemy się oprzeć, nigdy nie istniało. Były to złudy i iluzje. Nikt nigdy z trzymających władzę medialną, gospodarczą i przez większość czasu polityczną, nie chciał komunistów ukarać, nikt nie chciał oprzeć państwa na nowych kadrach, nikt nie pragnął nazwania zła - złem, nikt nie dążył do odcięcia od PRL. Nie było żadnej wspólnoty celów. Dziś to banał, dziś otwarcie mówią, że oni są stamtąd, że chcą tej ciągłości, że akceptują wybory udziałowców polskiego komunizmu, że pewnie teraz podobnie by wybierali. Ale jeszcze kilkanaście lat temu można było za takie stwierdzenia przegrać proces i słono zapłacić.
A ileż to dyskusji przetoczyło się wokół pytania kto lepiej pchnie Polskę do przodu, wyrwie z tego postkomunistycznego grajdoła, zerwie patologiczne więzi i oczyści, naprawi, zreformuje. Platforma Obywatelska, Tusk i Komorowski, chętnie tym sztandarem machali, głośno wołali iż są lepszymi twarzami zmiany, że wiedzą jak to zrobić, bo ci od Kaczyńskiego tylko krzyczą i nic z tego nie wynika.
Patrzę teraz na twarze ludzi tworzących Platformę, z różnymi życiorysami, często z dumą z opozycyjnej przeszłości i silnym przekonaniem iż służą Polsce. O czym myślą? Że czasem tylko muszą pójść na drobne kompromisy, bo w końcu polityka sztuką kompromisu jest? Tak pewnie siebie widzą i nie ma wokół nich już nikogo, kto potrafiłby powiedzieć im, że te drobne kompromisy dawno zmieniły się w wiadra błota. Że cena jaką za wspólną podróż każą im płacić Donald Tusk i jego ekipa, Bronisław Komorowski i jego zaplecze, jest coraz bardziej potworna, wstrętna, makabryczna. Plamiąca życiorysy na całe życie. Czyż tak samo nie było w PZPR? Wstępowali, jak piszą we wspomnieniach, by zmieniać partię od środka, by mieć możliwość działania. A na końcu były (jeśli nie przyszło opamiętanie) straszne świństwa.
Czy ten szmal jaki biorą, te zaszczyty jakich dostępują, to poczucie bycia w obiegu, są tego warte? Czy przewodnicy tego stada mają jakieś sztuczki pozwalające zasypać wyrzuty sumienia, zatrzeć poczucie niesmaku? Bóg jeden raczy wiedzieć.
My natomiast przynajmniej wiemy gdzie jesteśmy.
Widzimy, że rację mieli śp. Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński. Ich diagnoza III RP, istoty pomysłu na ten PRL-bis, była być może nawet zbyt miękka, zbyt delikatna. Ale też, trzeba przyznać, ci którzy im zaufali, którzy nie ulegli piszczałkom Tuska i Komorowskiego, nie ześwinili się, mogą patrzeć w lustro spokojnie.
Zdajemy sobie sprawę, że ostatnia nić łącząca dawne elity solidarnościowe - sprzeciw wobec komunizmu - została zerwana. Hołd jaki oddali Jaruzelskiemu Tusk z Komorowskim, Siemoniak z Niesiołowskim, Wałęsa z Michnikiem, jednoznacznie kończy debatę o lepszym wykonaniu duchowego testamentu „S”. Oni ten sztandar właśnie ostatecznie rzucili w błoto. Wypięli się całkowicie na tych, którzy - często w odpowiedzi na ich wezwania - rzucali swoje życia i kariery na szalę walki z komuną.
Oni są już ludźmi Jaruzelskiego i Kiszczaka. Po latach, późno, bez sensu, ale zaciągnęli się na służbę do tych typów.
Czujemy, że to będzie miało konsekwencje. Że albo III RP będzie się teraz staczała już na całego, bo na fundamencie takiego kłamstwa nic się zbudować nie da, albo zostanie zmieciona radykalnie, jakoś tak w stylu Majdanu.
Tak to widzę trzy dni po tym strasznym, haniebnym dniu, którego wspomnienie nadal obezwładnia.
Wspomniany wywiad z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, naprawdę bezcenny dla zrozumienia naszej sytuacji, znajdą Państwo w najnowszym wydaniu „w Sieci”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/198883-oni-sa-juz-ludzmi-jaruzelskiego-i-kiszczaka-po-latach-bez-sensu-ale-zaciagneli-sie-na-sluzbe-do-tych-typow-a-swoj-sztandar-na-oczach-nas-wszystkich-rzucili-w-bloto
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.