Paweł Zyzak: Wybory i pogrzeby. "Mainstream czuje się do tego stopnia pewnie, że kreuje Jaruzelskiego na ojca polskiej niepodległości, stawiając nawet przed ofiarami komunizmu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Od 20 maja przez dwa miesiące na polskim niebie występują białe noce astronomiczne. Niebo nie ciemnieje zupełnie, znikają pewne słabo świecące gwiazdy, za to zyskaliśmy możliwość obserwacji planet układu słonecznego: Merkurego, Jowisza, Marsa, Saturna i Wenus. Jak ta sytuacja wpłynęła na przełomowe wydarzenia z niedzieli 25 maja: wybory w Europie, na Ukrainie i obchody Dnia Wyzwolenia Afryki? Jakie będą dalsze następstwa?

Oczywiście żarty sobie robię. Zdrowy rozsądek nie pozwala nawet podejrzewać, że znanego „generała” zawezwał do siebie sam astralny „bóg wojny”. Generał ten nie stoczył żadnej zwycięskiej bitwy poza stłumieniem polskich dążeń niepodległościowych. Warto uchwycić atmosferę, jaka otaczała zgon przywódcy stronnictwa sowieckiego w PZPR, który nie tylko eliminował „ekstremę” w „Solidarności”, ale też własną, z leninowska zwaną „rewizjonizmem”, „reformizmem” lub „rozbijactwem” (tzw. struktury poziome czy wędrujących do Belgradu „partyjnych liberałów”).

Ku szczeremu zaskoczeniu wielu, likwidatora polskiej niepodległości, „kata” z lat 1968, 1970 oraz lat 80. największe media w wolnej Polsce nazwały „jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii Polski”. Epitetu nie trzeba było szukać daleko. Użyto matryc wykorzystywanych zwykle do opisu Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Kornela Morawieckiego czy Janusza Korwina-Mikke.

Jak widać, mordy, których Mikke czy Macierewicz nie dokonali, masakry których nie sprowokowali i katastrofy gospodarcze, za jakie nie odpowiadają, nie uczyniłyby z nich ani „masowych morderców”, ani „krwawych tyranów”, ani nawet „sądzonych od lat przywódców reżimu totalitarnego”. Kiedyś o ministrze kultury i dziedzictwa narodowego Bogdanie Zdrojewskim napiszemy w podręczniku to, co on o świeckiej pamięci Jaruzelskim: był „postacią kontrowersyjną”.

Pompowanie

Jeśli mowa o Korwinie-Mikke, do ostatnich chwil ważyły się losy mandatów Nowej Prawicy w Parlamencie Europejskim. Swoiste „pompowanie” Mikke w mediach „głównego nurtu” nie było zjawiskiem dziewiczym w historii firmowanych przezeń tworów politycznych. Zwykle jednak kończyło się tym, że polityk ten wspomniał coś o zasługach Hitlera lub niepełnosprawnych dzieciach, wywołując wiadome skojarzenia, i kończył polityczne dzieło, ćwicząc cierpliwość kolejnych pokoleń wolnorynkowców. Media przekłuwały balon, balon pękał, a dziennikarze, już bez udziału samego Mikke, zajmowali się deptaniem tego co z balonu pozostało.

Tym razem było podobnie, choć do pewnego momentu. Mikke powiedział coś o Hitlerze, coś o gwałconych kobietach i… balon nie pękł. Dlaczego nie było deptania?

Spójrzmy na to, co nazywa się elektoratem Nowej Prawicy. To ponoć bardzo młodzi ludzie, aktywni w świecie wirtualnym (zresztą jak większa część młodzieży), kontestujący rzeczywistość i tęskniący za wolnością. Rysopis nieszczególnie konkretny. W trakcie kampanii politycy i socjologowie deliberowali nad tym, kto kogo „pożera”. W wypadku Nowej Prawicy obóz przeciwników PO uchwalił, że Korwin-Mikke „pożera Palikota”.

Śmiem uważać, że rację miał jednak ktoś inny. Przeświadczenie, że Palikot pożarł „pryszczatych” wolnorynkowców, palących kaszmirski haszysz i zalogowanych na World of Tanks, może być mylne. Wcale nie trudno znaleźć kogoś, kto oddał swój głos na Nową Prawicę. Ten ktoś od początku poszukiwał czegoś nieszablonowego, ale i „prawicowego”. Media podsunęły mu odpowiednią „okazję” pod nos. W pierwszych wyborach w 2004 r. drugie miejsce zajęła tak samo głośna, równie krytykowana i podobnie anty-elitarna LPR. Taki zresztą urok wyborów do Parlamentu Europejskiego. Walorem LPR dla samych mediów była, jak pamiętamy, jej nie-PiS-owskość oraz anty-PiS-owskość.

Korwin-Mikke pożarł tzw. elektorat niezdecydowanych, kontestujących rzeczywistość i domagający się lepszych dla siebie szans. Nie dzieliłbym ich na okultystów, amatorów lekkich narkotyków i „geek-ów” komputerowych. Nie doszukiwałbym się tym bardziej pośród nich zwolenników LGTB. Wielką okazję zagospodarowania czy „otwarcia się” na tych ludzi miała główna partia kontestująca. Czyż to nie PiS w grupie wiekowej od 18 do 24 od lat cieszy się większą popularnością od PO?

Dlaczego balon nie pękł? Moim zdaniem go nie przekłuto. Wysoko przecież oceniający opcję Palikota, Kwaśniewskiego i Kalisza mainstream medialny mógł z łatwością „obudzić” wrażliwość młodych ludzi, gilotynując lidera Nowej Prawicy. Mainstream ten czuje się do tego stopnia pewnie, że kreuje Jaruzelskiego na ojca polskiej niepodległości, stawiając nawet przed ofiarami komunizmu. Celem jednak głównym, ważniejszym od pompowania i gilotynowania, jest niedopuszczenie do powstania alternatywnych rządów w Polsce.

Obraz powyborczy

Śmierć Jaruzelskiego zauważyły media w całej Europie. Żadnych jednak wiadomość ta nie zasmuciła tak jak kremlowskich. Nazajutrz wyraźnie się rozchmurzyły, dowiadując się o sukcesie wyborczym zachodnich partii prorosyjskich i izolacjonistycznych.

We Francji główne siły polityczne przegonił Front Narodowy, kierowany przez Marine Le Pen. Niemiecka eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec, podkradając głosy chadekom, zdobyła swe pierwsze w dziejach siedem mandatów. W Wielkiej Brytanii zwyciężyła Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, obalając ponad-wiekową dominację konserwatystów i laburzystów.

Na duńskiej rozbitej scenie politycznej zwyciężyła Partia Narodowa, plasująca się programowo podobnie, jak dwie poprzednie. W Austrii wysokie trzecie miejsce, z 20% głosów, zajęła nacjonalistyczna i antyemigracyjna Partia Wolności. We Włoszech na drugim miejscu uplasował się polityczny twór byłego komika Beppe Grillo, pod nazwą Ruch Pięciu Gwiazd, eurosceptyczny i osadzony na ekscentryzmie lidera, porównywanego do samego Benito.

W „wyratowanej” od bankructwa Grecji wybory wygrała eurokomunistyczna i eurosceptyczna Syriza, na trzecie zaś miejsce wskoczył quasi-nazistowski Złoty Świt. W Holandii drugą pozycję utrzymała nacjonalistyczna Partia Wolności. Na „bratnich” Węgrzech nacjonalistyczny Jobik uplasował się tuż za pierwszym Fideszem, który zdobył ponad 50% głosów.

Wesoło. Przy tych osobliwościach i indywiduach Nowa Prawica oraz jej lider wydają się „ekstremą”, jakiej pozazdrościć mogą „zachodnie demokracje”. Jednak, inaczej niż na Zachodzie, wespół z PSL, SLD oraz de facto PO, partia ta tworzy jedną z najbardziej prorosyjskich reprezentacji narodowych w Parlamencie Europejskim.

Paweł Zyzak

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych