Dyktatura empatii. W III RP brak takiej jasnej cezury oddzielającej zdrajców od tych, którzy oddali życie za Polskę

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. Kadr z filmu "Towarzysz generał".
Fot. Kadr z filmu "Towarzysz generał".

Jedynym, który wymierzył sprawiedliwość Wojciechowi Jaruzelskiemu był odważny rolnik Stanisław Helski. 11 października 1994 r., podczas spotkania autorskiego, uderzył Jaruzelskiego kamieniem owiniętym w gazetę. Postkomunistyczna jaczejka na czele z Leszkiem Millerem podniosła krzyk, narzekając na brutalizację życia, schamienie społeczeństwa etc.

Fala oburzenia na ten czyn przelała się przez wszystkie media, tyle tylko, że dziennikarscy funkcjonariusze nie ujawnili, co było powodem tego zamachu. Tymczasem źródłem desperackiego czynu Helskiego była socjalistyczna sprawiedliwość epoki Jaruzelskiego trwająca do dziś. Zamachowiec już w latach 70. był aktywnym opozycjonistą, działał w niezależnych organizacjach rolniczych, w tym w „Solidarności RI”. W stanie wojennym nakazano mu obsiać jego prywatne pola jęczmieniem. Nie wiadomo po co, ale wiadomo dlaczego. Była to demonstracja siły dyktatury. Dumny Helski odmówił i wówczas junta Jaruzelskiego przysłała brygadę siewnikową, która obsiała jego pola jęczmieniem. Dodatkowo, właścicielowi pól wystawiono rachunek za przymusową usługę wojskowych rolników. Charakterny i odważny Helski zachował się jak dumny Polak i zaorał świeże zasiewy. Tego, kierująca się socjalistycznym humanizmem, władza tolerować nie mogła.

Helski trafił do więzienia, a jego jedyny syn zaciągnięty został do LWP (Ludowego Wojska Polskiego). Gospodarstwo Helskiego pozbawione rąk do pracy popadło w ruinę, obciążone dodatkowo roszczeniami komorniczymi. Reżim Jaruzelskiego zniszczył dorobek życia Helskiego i jego rodziny mszcząc się za jego opór wobec dyktatury. Takich przypadków było w ówczesnej Polsce tysiące. I trzeba o tym przypominać, gdy dziś, z poczuciem moralnej wyższości, wrażliwi inaczej politycy i dziennikarze domagają się empatii i szacunku dla zmarłego Jaruzelskiego. Co prawda po zamachu Helskiego, Jaruzelski po raz pierwszy i ostatni w życiu zachował się przyzwoicie. Zwrócił się do sądu o nie karanie i publicznie wybaczył zamach. Może były prezydent, w ramach budowy pomnikowego wizerunku ojca III RP, nie chciał, by przy okazji procesu przypomniano łajdactwa i represje jego junty? Kiedy dzisiaj postsowiecka jaczejka pudruje wizerunek Jaruzelskiego, należy przypomnieć dramat dzielnego rolnika z Ząbkowic, którego w III RP nikt, na czele z Jaruzelskim, nie przeprosił i nie naprawił jego krzywd. Stanisław Helski zmarł w 2004 r. a więc dziesięć lat przed śmiercią Jaruzelskiego, nie doczekawszy się zadośćuczynienia. To smutne, że w III RP medialni czynownicy opiewają postać zdrajcy i zaprzańca Jaruzelskiego miast lansować ludzi tak godnych, jak Helski. Mało tego, wprowadzają dyktaturę empatii wobec sowieckiego najemnika i jego rodziny. Żałuję, że propozycja Sławka Jastrzębowskiego, naczelnego SE, by pochować Jaruzelskiego na cmentarzu sowieckich żołnierzy, nie została zrealizowana. Byłby to jasny przekaz i ostrzeżenie dla następnych pokoleń, a sługus Moskwy znalazłby się w miejscu, na które zasłużył. W III RP brak takiej jasnej cezury oddzielającej zdrajców od tych, którzy oddali życie za Polskę.

Marek Król

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych