Koalicyjna oferta Jarosława Gowina: Jestem gotów na współpracę z Jarosławem Kaczyńskim

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.RMF FM
fot.RMF FM

Rządy Tuska oznaczają stagnację. Obóz zmian może powstać tylko po prawej stronie. Jeśli prawica chce odsunąć Tuska od władzy i nie dopuścić do koalicji z SLD, musi się zjednoczyć. Jestem gotów na współpracę z Jarosławem Kaczyńskim - deklaruje lider Polski Razem Jarosław Gowin.

Lider Polski Razem składa ofertę ale przyznaje inicjatorem współpracy „może być tylko silniejszy, czyli PiS”. Zastrzega też, że o kształcie ewentualnej współpracy „przesądzą wybory samorządowe”.

Komentując słaby wynik swojej partii w wyborach do PE Gowin zaprzecza, że to oznacza rozpad jego ugrupowania.

Jestem po serii konsultacji z naszymi działaczami, z naszymi liderami - tylko nieliczni myślą o wyjściu z polityki…

— zapewnia, a odnosząc się do zapowiedzi o odejściu Marka Migalskiego z polityki - tłumaczy:

Marek Migalski od początku zapowiadał, że jeżeli nie zostanie posłem do Parlamentu Europejskiego, to w ogóle wycofuje się z polityki.

Gowin zapewnia też, że Polska Razem nie kończy działalności:

Konsolidujemy partię, wzmacniamy ją, przygotowujemy się do wyborów samorządowych.

Deklarując gotowość do współpracy z PiS zastrzega:

Na współpracę - czyli nie na wchłonięcie Polski Razem przez PiS, tylko na partnerską współpracę. Ale inicjatorem takiej współpracy może być tylko i wyłącznie ten, który jest silniejszy, czyli Prawo i Sprawiedliwość.

Dodaje też, że trudno dziś przesądzać o kształcie przyszłej współpracy:

Zobaczymy, co będzie w wyborach samorządowych. Zapewne koalicje, które Polska Razem stworzy w wyborach do sejmików wojewódzkich przesądzą o tym, jaki będzie potem kształt współpracy przy wyborach parlamentarnych.

Komentując przyszły kształt sceny politycznej lider Polski Razem - mówi:

Mam świadomość, że centroprawica, prawica jeżeli chce odsunąć od władzy Donalda Tuska i zapobiec koalicji Tuska z Millerem, musi się zjednoczyć. Ale to jest moje stanowisko. Natomiast podkreślam raz jeszcze: inicjatywa ewentualnego jednoczenia i wspólnej listy obozu prawicowego musi wyjść od Jarosława Kaczyńskiego.

Odnosząc się do różnic w programach gospodarczych między Polską Razem i PiS mówi:

Pamiętam, że kiedy Jarosław Kaczyński doszedł do władzy pod hasłem „Polski solidarnej”, to realizował tak naprawdę politykę dosyć wolnorynkową. Dużo bardziej wolnorynkową niż Donald Tusk.

Odpowiadając na pytanie o stosunek do sprawy śledztwa smoleńskiego deklaruje natomiast:

Nie jestem w stanie uwierzyć w zamach smoleński. Ja od początku mówię, że tutaj zawiodło polskie państwo, bo popełniono cały szereg błędów w przygotowaniu, ale główna przyczyna katastrofy leży po stronie rosyjskiej - to są skandaliczne zaniedbania.

Polityk nie uważa jednak by takie stanowisko było przeszkoda do współpracy:

Gdybym chciał współpracować tylko z tymi, z którymi się w 100 proc. zgadzam, tworzyłbym partię jednoosobową.

— wyjaśnia. Tłumaczy też:

Donald Tusk zainteresowany jest władzą dla niej samej, dla trwania przy władzy. Polska potrzebuje głębokich zmian, tutaj ten spektakularny sukces Janusza Korwin-Mikkego ja interpretuję jako krzyk rozpaczy ze strony młodego pokolenia. Uważam, że trzeba w tej chwili spróbować stworzyć taki obóz zmian. On może powstać tylko po prawej stronie. Czy Jarosław Kaczyński będzie chciał, czy jest zdolny do stworzenia takiego obozu - tego nie wiem.

Zdaniem Gowina wybory do Europarlamentu pokazały, że przewaga PiS i PO nad tymi pozostałymi ugrupowaniami jest druzgocząca.

Te dwie partie żywią się wzajemnym konfliktem, ale podkreślam raz jeszcze: polska scena polityczna zaczęła powoli ewoluować.

Krytycznie ocenia natomiast Janusza Korin - Mikkego:

W sprawach gospodarczych mamy poglądy, jeżeli nie tożsame, to bardzo zbieżne. Bardzo głęboko różnimy się, jeśli chodzi o kulturę polityczną i jeszcze głębiej, ku mojemu pewnemu zaskoczeniu, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek do Rosji.

Jarosław Gowin ma natomiast jednoznaczny stosunek do postaci Wojciecha Jaruzelskiego:

Donoszenie na kolegów z wojska w czasach stalinowskich, kiedy to prowadziło ono po prostu do czapy, narodowych ruchów śmierci, udział w antysemickich czystkach w polskiej armii, kierowanie polską ekspedycją na demokratyzującą się Czechosłowację, krwawe stłumienie strajków robotniczych w ‘70 roku, stan wojenny - jeżeli polskie państwo pozwala sobie na to, żeby komuś takiemu oddawać honory państwowe, to znaczy, że zatraciliśmy busolę moralną.

I dodaje:

Powinien być pochowany jako osoba prywatna. Bez wojskowych honorów. On nie był generałem polskiego wojska. On był sowieckim namiestnikiem na Polskę.

ansa/ RMF FM

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych