Korwin-Mikke jak Jean-Marie Le Pen. Z takim przywódcą Kongres Nowej Prawicy nigdy nie stanie się znaczącą siłą polityczną. Skandalizowanie w polityce sukcesu nie przynosi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Stare rosyjskie przysłowie mówi, że nie ma brzydkich panien, najwyżej może zabraknąć wódki. W przypadku lidera Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego jednak nawet jezioro wódki może nie wystarczyć, by znieść płynący z jego ust strumień głupot.

Choćby o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. „Z punktu widzenia rządzących był to wypadek przy pracy”. Albo o Jaruzelskim, któremu zdaniem lidera Nowej Prawicy „należy się pogrzeb z honorami, bo był…dobrym wojskowym”. „Problem nie polega na tym, że pan generał zrobił stan wojenny, bo ja nie mam nic przeciwko zamachowi stanu, niestety pan generał kompletnie nie znał się na polityce i gospodarce, zamach stanu zrobił i przekonał się, że na bagnetach ciężko się siedzi”- zadeklarował Korwin-Mikke.

Wcześniej, to znaczy przed eurowyborami, uraczył widzów „Kropki nad i” swoimi poglądami na temat gwałtu: „kobiety zawsze udają, że pewien opór stawiają i to jest normalne. Trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie”. Żmudne byłoby wyliczanie wszystkich dziwacznych i często bezsensownych wypowiedzi założyciela UPR’u, a było ich wiele. Od wprowadzenia monarchii w Polsce po zamykanie niepełnosprawnych w domach. W europarlamencie tego typu pajacowanie może działać nawet orzeźwiająco.

Korwin-Mikke będzie tam zresztą w doborowym towarzystwie. W Niemczech mandat do PE zdobył były redaktor naczelny pisma satyrycznego „Titanic”, który zamierza pełnić swą funkcję rotacyjnie wraz z wszystkimi 60 członkami swojej partii. Hasło „Tej Partii” to „Tak dla zabawy w Europie i więcej absurdalnych regulacji”. Głównym celem politycznym ugrupowania jest pogłębienie podziałów w Europie i przywrócenie muru berlińskiego. Może założą wspólną frakcję?

Jeśli Kongres Nowej Prawicy zapatruje się jednak na przyszłoroczne wybory parlamentarne i zdobycie w nich więcej niż te 7 proc. głosów, to powinien nieco zmienić taktykę. Obserwując Korwin-Mikkego mam bowiem wyraźne poczucie „déja-vu”. Przez dziesięciolecia francuski Front Narodowy nie był w stanie wybić się powyżej 10 proc. w wyborach, od parlamentarnych po europejskie, z powodu skandalizujących wypowiedzi swojego ówczesnego lidera Jean-Marie Le Pena.

I są one ludząco podobne do tych, które płyną dziś z ust Korwin-Mikkego. Tak jak lider Nowej Prawicy uznał zabójstwo Popiełuszki za „wypadek przy pracy, Jean-Marie Le Pen określił komory gazowe jako „detal historii”. Kobiety, zadeklarował lider FN, powinny siedzieć w kuchni, a ich ciała „należą do mężczyzn, no i może jeszcze do narodu”. I tak jak niepełnosprawni rażą Korwin-Mikkego, tak Le Penowi przeszkadzali chorzy na AIDS. „Ci ludzie wydalają wirusa przez skórę zagrażając równowadze narodu, to rodzaj trędowatych”.

Na to wszystko nakładał się dyskurs silnie antysystemowy. „Przyjdzie taki dzień, kiedy to wszystko dobiegnie końca i będzie rewolucja!” Konsekwencją był trwający nieprzerwanie do 2011 r. polityczny niebyt FN. Dopiero gdy córka Le Pena, Marine, przejęła stery partii, zaczęło jej rosnąć poparcie. W niedzielę FN wygrał we Francji wybory do PE z 25 proc. poparcia. Skandalizowanie w polityce to strategia na krótką metę, na długą najzwyczajniej odstrasza wyborców. No ale może Korwinowi nie zależy na poważnym udziale w polskim życiu politycznym. Może to wszystko jest tylko satyrą?

Aleksandra Rybińska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych