Korwin-Mikke haniebnie o zgładzeniu ks. Popiełuszki: „Z punktu widzenia rządzących był to wypadek przy pracy.” Kogo wysyłamy do PE!? Drugiego Urbana!?

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Kolejna skandaliczna wypowiedź szefa Kongresu Nowej Prawicy. Janusz Korwin-Mikke do oburzających słów o śmierci Grzegorza Przemyka dołożył nie mniej nikczemne o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki.

Z punktu widzenia rządzących był to wypadek przy pracy. To nie jest tak, że była określona polityka

— tak w wywiadzie dla Radia Wnet pomniejszał odpowiedzialność komunistycznego reżimu za potworną zbrodnię na bł. Jerzym Popiełuszce.

Jak zaznaczył Korwin-Mikke, śmierć księdza do dziś nie jest wyjaśniona. Nie przeszkadza to jednak przyszłemu europosłowi głosić na jej temat własnych, niczym nie podpartych teorii, z których miałoby wynikać, że w gruncie rzeczy zgładzenie kapelana „Solidarności” było przypadkiem, splotem nieszczęśliwych okoliczności, a nie zaplanowaną akcją wymierzoną w Kościół i walkę o wolną Polskę.

Najprawdopodobniejsza hipoteza była taka, że pan generał Jaruzelski, kiedyś chrząknął i powiedział „ten ksiądz, to chyba za dużo gada”, generał niżej powiedział „generał Jaruzelski powiedział., że ten ksiądz za dużo gada”, ktoś jeszcze niżej powiedział coś tam, a Piotrowski powiedział „no to chłopaki, bierzemy kamulki i idziemy”

— stwierdził Korwin-Mikke.

Na gwałt szukało się ofiar, bo rewolucja potrzebuje ofiar. Jak jest dobry trup, to wtedy można świetnie robić walkę z reżimem. I wymyślano takie różne rzeczy

— tak z kolei odniósł się do śmierci Grzegorza Przemyka, powielając swoją kuriozalną tezę, że nie był to mord polityczny.

Do 1955 roku był to okrutny reżim, który mordował, wprowadzał komunizm. Natomiast po 1956 był to nudny ustrój socjalistyczny – okropny, szary, głupi. Natomiast mordowanie ludzi wtedy już wyszło z mody. Przylano pałką czasami komuś, grożono, mnie np. grożono, że mnie pobiją,  ale nikt mnie nie uderzył

— wykładał JKM własną wersję historii Polski pod komunizmem.

Korwin-Mikke powtórzył, że Wojciechowi Jaruzelskiemu należy się pogrzeb z honorami wojskowymi, „bo był to dobry wojskowy, bardzo ceniony w wojsku”, który jedynie „nie spisał się jako polityk.”

Stan wojenny był majstersztykiem z punktu widzenia wojskowego. Solidarność liczyła sobie ponad 9 mln ludzi i została sparaliżowana w ciągu jednej nocy. W wojsku się ceni wysiłek wojskowy, niezależnie po której stronie człowiek walczył

— zachwycał się Jaruzelskim.

I dodał:

Problem nie polega na tym, że pan generał zrobił stan wojenny, bo ja nie mam nic przeciwko stanowi wojennemu. Jestem zwolennikiem zamachu stanu. Jest to znacznie lepszy sposób rozwiązywania problemów niż demokracja.

Wedle Korwin-Mikkego, o ile przewrót majowy Józefa Piłsudskiego nie był niczym usprawiedliwiony, o tyle stan wojenny Jaruzelskiego miał uzasadnienie.

Tutaj była sytuacja, w której mogło dojść do zamieszek i zginęłoby znacznie więcej osób. Pan generał Jaruzelski jako wojskowy postanowił, że zrobi spokój. Ale spokój zrobił się cmentarny, bo jak się robi zamach stanu, to trzeba zrobić jakąś ideę i wiedzieć co się zrobi po zamachu stanu. Niestety pan generał kompletnie nie znał się na polityce i gospodarce, zamach stanu zrobił i przekonał się, że na bagnetach ciężko się siedzi

— uznał JKM w Radiu Wnet.

Słuchając Korwin-Mikkego, europosła elekta, nie można oprzeć się wrażeniu, że ktoś już przed nim równie haniebnie mówił o stanie wojennym i ofiarach komunistycznego reżimu oraz wybielał Jaruzelskiego. Tą osobą był Jerzy Urban. Ale on nie będzie reprezentował Polski w Parlamencie Europejskim. A Korwin-Mikke – owszem.

JKUB/Radio Wnet

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych