Gdyby nie polityka sondaży, to myślę, że nasz wynik byłby lepszy i znacznie więcej wyborców zdecydowałoby się na nas oddać głos
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Zbigniew Ziobro, którego partia nie zdobyła ani jednego mandatu do Parlamentu Europejskiego.
Panie prezesie, wybory przegrane, klub się rozpada. To klęska? Koniec Solidarnej Polski?
Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski: - W Małopolsce uzyskaliśmy ponad 10 procent poparcia, w województwie Świętokrzyskim ponad 7 proc., na Podkarpaciu ponad 6. To jest dobry zwiastun na przyszłość. Dziś w Małopolsce ponad 10 proc., pojutrze w całej Polsce. To jest dziś nasze hasło i zawołanie dla całej drużyny Solidarnej Polski. Chciałbym dziś podziękować wszystkim tym którzy nam zaufali. Zwłaszcza za ten wynik w Małopolsce, który jest ponad oczekiwania. Naprawdę nie spodziewałem się tego, startując z partii, która była bombardowana sondażami, że ma 0 proc. poparcia. A jednak tak wiele ludzi nam zaufało. To zobowiązujące.
Jeszcze na 5 dni przed wyborami sondaże dawały nam w Małopolsce 0 proc. Zresztą ich wpływ na wynik wyborów to oddzielna kwestia. Sondaże wytwarzają presję. Zniechęcają wyborców. Gdyby nie polityka sondaży, to myślę, że nasz wynik byłby lepszy i znacznie więcej wyborców zdecydowałoby się na nas oddać głos.
Ale co dalej? Do PE nie wchodzicie…
— Będziemy walczyć. To jest tylko bitwa. Musnęliśmy próg wyborczy. Uzyskaliśmy ponad 4-procentowy wynik. I to jest fakt. Wbrew sondażom. Wbrew próbom rozbicia klubu, które nieustannie były podejmowane. Tym bardziej będziemy maszerować do przodu, by w skali całego kraju uzyskać 10 procent, tak jak w Małopolsce.
Co do mnie - nigdy nie ukrywałem, że moim celem jest polski parlament, a także udział w wyborach prezydenckich. Byłem krytykowany za to, że startowałem do europarlamentu. Niebawem wybory samorządowe. Partia mam być zwarta i gotowa. Ja jestem na mostku kapitańskim i powtarzam nasze zawołanie: Dziś 10 proc. w Małopolsce a pojutrze w całej Polsce.
A co z Ludwikiem Dornem? Ujawnił, że odchodzi, że z Panem mu dłużej nie po drodze.
— To prawda. Z panem Ludwikiem Dornem różniliśmy się od pewnego czasu co do kierunku, w którym powinna podążać Solidarna Polska. Szanuję punkt widzenia marszałka Dorna, który zasygnalizował wolę rozejścia się z SP tuż przed ciszą wyborczą. Tak bywa w polityce. Jestem zwolennikiem zdecydowanie krytycznej linii wobec obecnego rządu. Propozycje pana marszałka zmierzały do tego, żeby szukać przestrzeni ściślejszej współpracy. W tych poglądach się bardzo różnimy. W związku z tym pan marszałek podjął decyzję o pójściu własną droga. Jeśli tak będzie, to oczywiście to uszanujemy. Ale my nie będziemy zmieniać kursu. Nie widzę możliwości jakiejkolwiek współpracy z rządem, który moim zdaniem prowadzi fatalną dla Polski politykę. Oczywiście możemy popierać takie inicjatywy rządu, które służą Polakom, ale nie ma ich wiele. To jest zły rząd. Jestem zainteresowany tym, żeby zepchnąć go z piedestału do ław opozycji. Po to jest m.in. Solidarna Polska. I z takim przekonaniem będziemy maszerować do przodu, by Polakom żyło się lepiej. W uczciwej i bezpiecznej Polsce. A ten rząd tego nie zapewnia.
Wasze sygnały w stronę PiS o tworzeniu wspólnej listy nie spotkały się z przychylnym przyjęciem…
— Już po wyborach na Podkarpaciu, gdzie SP uzyskała wynik 11 proc., złożyłem propozycję Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PIS, by rozważyć koalicję wyborczą. By była jedna wspólna lista. Odrzucamy koncepcję monopolu jednej partii, ale bierzemy pod uwagę możliwość współpracy.
Ale jednak to PiS ma monopol na prawicy
— Oni tym swoim monopolem pokazują, że są bardzo mało skuteczni. Takie minimalne zwycięstwo nad PO po siedmiu fatalnych latach rządów Donalda Tuska jest sukcesem Donalda Tuska. Jeśli podobny wynik, albo nawet nieco lepszy PiS miałby w wyborach do polskiego parlamentu, to znowu zasiądzie w ławach opozycji. A czy chodzi o to, żeby być wiecznie w opozycji? To są wygodne siedzenia i dobre pensje, ale czy rzeczywiście taki powinien być cel? Myślę, że nie. Ale żeby tworzyć jakiś szeroki front, trzeba się otworzyć. I brać pod uwagę także tych, którzy nie chcą być członkami partii, z której zostali wyrzuceni. Ale są gotowi współpracować dla dobra Polski i tworzyć wspólne listy. W tym zakresie nasza propozycja jest aktualna i pokazuje, kto nie ma woli współpracy i kto taką współpracę odrzuca, a kto jest gotów łączyć. Jeśli chodzi o współpracę widzimy też możliwość współpracy z innymi środowiskami. Składaliśmy ofertę Polsce Razem Jarosława Gowina…
Z tego też nic nie wyszło…
— No niestety. Gdyby ta nasza propozycja została zrealizowana, to jestem przekonany, że i koledzy i my odnieślibyśmy zwycięstwo. Jeśli się zsumuje wyniki SP i PR, to wychodzi ponad 7-procentowe poparcie. A efekt synergii, zainteresowanie mediów przyniosłyby zapewne jeszcze dodatkowe punkty.
Trochę inaczej liczy PiS. Politycy tej partii mówią, że gdyby SP nie wystartowała oddzielnie, gdyby nie doszło do podziału elektoratu, to dziś zwycięstwo nad Platformą byłoby bezapelacyjne…
— Przypominam, że to nie myśmy wyszli z PiS, tylko nas wyrzucono. Decyzję podpisał osobiście Jarosław Kaczyński. Wiktor Orban łączył, budował koalicje. Zarządzał środowiskami, które startowały z jednej listy i doprowadził do wielkiego zwycięstwa. Natomiast Jarosław Kaczyński chce się zamknąć w monopolu ciasnego środowiska jednej partii. Na pewno będzie mu wygodnie w ławach opozycji. Może dostawi tam jeszcze kilka krzeseł. Ale czy to wystarczy do zwycięstwa? Nie wystarczy. To pokazują te wybory. Jeśli ktoś myśli, że partia jest najważniejsza, to będzie przegrywał. Jeśli dojdzie do przekonania, że to jednak Polska jest na pierwszym miejscu, to my jesteśmy otwarci na współpracę. Nasza doktryna na dziś: ponad 10 proc. w Małopolsce. Pojutrze ponad 10 proc w całej Polsce. Bo skoro w Małopolsce mogliśmy uzyskać taki wynik, to dlaczego nie w całym kraju?
Bo, Polska jest trochę większa…
— Tak, i my musimy dobrego ducha Małopolski przenieść w inne rejony. Skoro tam można, to dlaczego nie w Mazowieckiem czy w Warszawie. Można, tylko trzeba wykonać większa pracę i bardziej się zmobilizować. Będziemy mieli teraz więcej czasu. Koledzy będą tutaj na miejscu. Będą mogli tu spotykać się, pracować, razem maszerować do zwycięstwa.
Rozmawiała Anna Sarzyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/197746-zbigniew-ziobro-deklaruje-ze-bedzie-walczyl-nadal-dzis-10-proc-w-malopolsce-pojutrze-w-calej-polsce-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.