Julia Pitera zadowolona ze spadającego poparcia dla PO: "Bić się w piersi nie ma za co". NASZ WYWIAD

Fot. juliapitera.pl
Fot. juliapitera.pl

Julia Pitera jest już właściwie pewna euromandatu zdobytego w okręgu mazowieckim. Posłanka, która tak tropiła korupcję, że wykryła nieprawidłowości przy zakupie dorsza za 8,90 - wypłynie więc na szersze wody. Kwalifikacje do zasiadania w komisji ds. rybołówstwa - już ma… Na razie zaś z umiarkowaną troską komentuje wyniki wyborów.

wPolityce.pl: Nie przedwczesny był wczoraj ten triumf w sztabie w świetle tych wyników, które już znamy? Jeśli chodzi o liczbę mandatów jest remis, a wyniki w procentach raczej na korzyść PiS…

Julia Pitera, PO: Triumf byłby taki sam, ze względu na to, że był to wynik dużo lepszy niż pokazywały sondaże od kilku tygodni. W tym sensie była to satysfakcja. Ale premier wyraźnie mówił, że trzeba poczekać na wyniki PKW. Niemniej jest on nadal dużo lepszy niż prognozowany.

Niemniej dużo gorszy w porównaniu do tego sprzed 5 lat. Zwłaszcza jeśli chodzi o różnicę pomiędzy PO i PiS.

No tak. Z całą pewnością.

Może czas uderzyć się w piersi?

Musiałabym wiedzieć za co. To będzie z pewnością jakimś przedmiotem rozmów. Natomiast musiałabym wiedzieć, co miałoby być takim powodem, ze musielibyśmy się bić w piersi. Ja widzę jedną rzecz niewątpliwie - że chyba więcej trzeba rozmawiać z ludźmi. Wiem to po sobie, bo ja przeszłam w dużej części swój okręg na własnych nogach i mam swoje własne spostrzeżenia.

Czyli Platforma rządząc odkleiła się od rozumienia nastrojów społecznych? Tego, czym i jak naprawdę żyją ludzie?

Nie chodzi o nastroje społeczne, ale o próbę tłumaczenia pewnych zmian w państwie, które nastąpiły. Bardzo szybko się przyzwyczajamy, że jest lepiej, że jest ładniej i traktujemy to jako rzecz, która była. Myśli się wyłącznie w kategoriach tego co jeszcze powinno być zrobione. Raczej mówi się, że coś chciałoby się więcej…

Czyli, dobrze rozumiem, że pani uważa, iż za mało chwalicie się sukcesami?

Nie. Chodzi o codzienną rozmowę. O rzeczach, które ludzi dotykają - związanych z bezrobociem młodych, albo z podniesieniem wieku emerytalnego. To są rzeczy które bardziej należy tłumaczyć.

Wynik Janusza Korwin - Mikkego bardziej panią zaskakuje, śmieszy, czy niepokoi?

Nie zaskakuje. Bo w każdych wyborach skrajna partia zdobywa ileś tam głosów. Odszedł Palikot, wszedł Korwin-Mikke…

Palikot był wyhodowany przez Platformę…

To nie ma znaczenia. Była to partia skrajna, kontrowersyjna. I, jak widać, nie zyskała sympatii. Weszła za to Nowa Prawica. Tak jest w każdych wyborach. Zawsze pojawia się jakaś partia, która na jakiś czas absorbuje opinię publiczną, zwłaszcza osoby, które kontestują rzeczywistość. I tak się stało w tym przypadku. Ja bym tego nie demonizowała.

A w samej Platformie będzie teraz jakaś gruntowna analiza? Będzie dociekanie, czy ta kampania była dobrze przeprowadzona, skuteczna?

Kampania była w dużej mierze uzależniona od kandydatów. Zwracam uwagę, że to były olbrzymie okręgi, z którymi musieliśmy sobie poradzić. I właściwie od poszczególnych kandydatów zależało, w jaki sposób ją poprowadzą, na jaki nośnik postawią. Można mówić o centralnej kampanii, ale tak naprawdę ludzie nie siedzą przed telewizorami i nie oglądają spotów, tylko mimo wszystko wolą kontakt bezpośredni.

Co Pani zdaniem zaważyło, że ten wynik jest tak wyrównany: PiS prowadził tak dobra kampanię, PO tak złą, czy po prostu bilans rządów był taki, że ludzie postawili na opozycję?

Gdyby bilans tych rządów był tak zły, to myślę, że Korwin - Mikke miałby nasz wynik, a my jego. Trudno mówić o złym bilansie. Jak na siedem lat rządów to on jest dobry. Nie chcę mówić o rozliczeniach. Myślę, że potrzebna jest prostu trzeźwa i racjonalna analiza, zwłaszcza że na jesieni mamy wybory samorządowe i musimy pomyśleć, co zrobić, aby ten wynik był dobry.

Pani zdaniem Wojciech Jaruzelski powinien być pochowany w Alei Zasłużonych, powinna być ogłoszona żałoba narodowa, tak jak to postuluje Leszek Miller?

Nie. Absolutnie nie powinno być żałoby narodowej i wolałabym, żeby SLD podchodziło do tego spokojniej. To był człowiek, który dzielił Polaków. Tak się stało, że i rok 1970 i późniejsze wydarzenia nigdy nie zostały rozliczone i wolałabym, żeby nie przesadzać z tymi hołdami. Bo znowu będziemy wprowadzać podziały. Do niczego to nie prowadzi.

A Aleja Zasłużonych?

Mam wątpliwości. Poważne.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.