Z punktu widzenia opozycji: nie jest źle, ale będzie ciężko.
W wyborach europejskich w 2009 r. PO zdobyła 44,43 proc. głosów (25 mandatów), czyli o 17 więcej punktów niż PiS - 27,40 proc. (15 mandatów), SLD - 12,34 proc. (7 mandatów), PSL - 7,01 proc. (3 mandaty).
Dziś mamy niemal remis na szczycie (pod względem mandatów - dokładnie remis), osłabioną pozycję SLD, zachowany stan posiadania PSL, i nową siłę w PE, czyli Korwina-Mikke.
Ma rację Jarosław Kaczyński gdy mówi, że wiatry wiały dla władzy, przede wszystkim ze wschodu. Potwierdzenie wszelkich diagnoz opozycji w sprawie natury Władimira Putina dało premię obozowi rządowemu, działającemu od lat w oparciu o fałszywe przesłanki. Tak bywa, zwłaszcza w demokracjach nominalnych, a nie realnych, w których sfera medialna jest wykoślawiona tak bardzo, jak to tylko możliwe.
Mam wrażenie, że obóz władzy, gdy wyczuł szansę związaną z wejściem w buty „obrońców bezpieczeństwa”, liczył na więcej, a więc na kolejny wyrazisty tryumf. Dostał remis w wyborach dla siebie najłatwiejszych, bo najbardziej oddalonych od polskich problemów, najbardziej podatnych na granie polskimi kompleksami. Ponadto elektorat prawicy mniej przejmuje się Parlamentem Europejskim, i jest bardziej skłonny pozostać w domu.
Oczywiście, PiS musi odrobić pracę domową. W czasie zakończonej w piątek kampanii zbyt rzadko nadawał ton, narzucał tematy. Była sprawna reaktywność, a to za mało. Być może tak wynikało z analiz i badań, ale w grze o najwyższą stawkę trzeba szturmować, nie można biernie czekać i liczyć na cichą premię za spokój. Takie plany rzadko się udają.
Te wybory przyniosły PiS złą wiadomość, a więc awans Kongresu Nowej Prawicy. Korwinowcy dostają trybunę, którą z pewnością hałaśliwie wykorzystają. Mogą urywać prawicy kolejne procenty, zapewne ku uciesze władzy. Mogą, ale nie muszą, bo w ich sukcesie jest gen autodestrukcji. Korwin lada dzień powie coś, co zamuruje nawet jego najbardziej zażartych zwolenników.
Są też wiadomości lepsze z punktu widzenia Kaczyńskiego. Klęska Solidarnej Polski to chyba koniec tego projektu. Przegrali, bo nie mieli za wiele do powiedzenia Polsce i Polakom. Z Kolei Polska Razem Jarosława Gowina przegrała, bo kolejny raz okazało się, że między PO a PiS nie ma za wiele miejsca, a na partię gniewu ta formacja się nie nadawała z racji kulturowych kompetencji swojego lidera (za wysokie).
Coś z tego, co z tych partii zostało, Kaczyński powinien zebrać, dołączyć do swojego obozu, może na zasadach jakiejś nieformalnej autonomii (Gowin). Widać, że bez jakiegoś ruchu pójście do przodu będzie trudne. PiS remisuje bowiem z PO, ale przede wszystkim dlatego, że władza traci (PiS zyskuje w porównaniu z 2009 rokiem 5 punktów, PO traci 11).
Przegrała palikociarnia, i oby był to wstęp do klęski na całej linii. Choć zło, które wyrządzili z nadania Tuska (przynajmniej w pierwszym etapie) z nami pozostanie.
W sumie więc, wszyscy, poza Korwinem, są trochę sfrustrowani. Opozycja ma jednak więcej powodów, by wierzyć, że będzie lepiej.
Jacek Karnowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/197609-oboz-wladzy-gdy-wyczul-szanse-zwiazana-z-wejsciem-w-buty-obroncow-bezpieczenstwa-liczyl-na-wiecej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.