Chwedoruk: wśród Polaków wygrała obawa przed zmianą. Największą niespodzianką Janusz Korwin-Mikke. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl: PO i PiS uzyskały niemal taki sam wynik w wyborach do PE. Dzieli ich jeden punkt procentowy (32,8 do 31,8). Jak Pan ocenia ten wynik?

Dr hab. Rafał Chwedoruk: To pokazuje, że wśród Polaków wygrała obawa przed jakkolwiek pojętą zmianą, w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym. W tym sensie głównym reżyserem tej kampanii była kwestia ukraińska. PO, choć straciła co czwartego wyborcę od 2011 roku, potrafi do perfekcji wykorzystać rolę partii rządzącej. Jeśli ugrupowanie Donalda Tuska wygrałoby nawet tak symbolicznie, jak dziś, w przyszłym roku, to pokazałoby, że mamy w Polsce do czynienia z partią władzy.

Z czego to może wynikać?

To wpisuje się w sukces głównego nurtu europejskiej prawicy w całej Europie.

Co z wynikami PiSu? Jak je oceniać?

Problemem tej partii jest to, że wynik remisowy partia ta zawdzięcza spadkowi notowań PO, a nie wzrostowi swojej popularności. To znaczy, że tezy, że PiS nie uda się osiągnąć wyniku Jarosława Kaczyńskiego z wyborów prezydenckich, są uzasadnione. Błędem PiSu było podejmowanie od jesieni licytacji z PO w sprawie Ukrainy. Taką licytację mogła wygrać jedynie partia rządząca. Widać również problem PiSu na przyszłość.

O jakim problemie pan mówi? Szklanym dachu?

To nie o to nawet chodzi. Problem polega na tym, że przy takim samym rozdaniu w parlamencie krajowym PiS nie miałby z kim stworzyć rządu, choć inne partie niż Platforma miałyby większość. To powinno skłonić liderów PiSu do refleksji.

Co z innymi partiami? Zaskoczył zdaje się szczególnie Janusz Korwin-Mikke, który wprowadził posłów do PE

SLD osiągnęła zakładane przez siebie cele. Jest numerem trzecim, może czuć się partią, bez której zbudowanie większości jest niemożliwe. Janusz Piechociński, szef PSL, zapewne otrzyma nową szansę od partii, dotyczącą wyborów samorządowych. Rzeczywiście największą niespodzianką wydaje się Janusz Korwin-Mikke. Szczególnie, że on nie prowadził kampanii. On jest jednak beneficjantem tego, co dzieje się w polskiej polityce. Ćwierć wieku propagandy leseferyzmu, skrajnie rynkowych wzorców, a także przekraczania pewnych tabu doprowadziło finalnie do niewyobrażalnego wcześniej rezultatu tak skrajnego polityka.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych