Nie wszystko złoto co się świeci. Odrzućmy celebrytów, znanych jedynie z tego, że są znani. Odrzućmy tych wszystkich, którzy będą się kłaniali obcym!

„Naród, który nie ma woli i siły powiedzieć łotrom, że łotry - nie wart być narodem” – znajdujemy w „Zapiskach Starucha” Aleksandra Fredry, przypomnianych w ostatniej „Gazecie Polskiej” przez Jarosława Marka Rymkiewicza.

W każdych wyborach kandydaci na naszych reprezentantów przymilają się. Mamy głosować nie na kandydata takiego, jakim rzeczywiście jest, ale na sprzedany elektoratowi przez pijarowców wizerunek. Czasem jest to nawet gówienko owinięte w złotko - udające cukierek.

Chętni do życia w luksusie nieudacznicy, lenie, wszelkiej maści hochsztaplerzy a czasem zwykły oszuści marzący o kręceniu lodów chcą żyć na nasz rachunek i działać przeciwko nam - obywatelom. Liczą na krótką pamięć wyborców, dlatego akcja „Solidarności” przypominająca, kto jak głosował w naszym sejmie jest wprost bezcenna. Warto przypomnieć sobie wypowiedzi kandydatów i poznać ich kwalifikacje. Są ludzie, na których warto i trzeba głosować. Ludzie, którzy są wierni swoim poglądom, nie mówią „pod publiczkę”. Których wypowiedzi są spójne – czyli głowa, serce i język stanowią jedno.

Strzeżmy się osób nieodgadnionych - takich letnich, nijakich. Milasków, takich co to - rączki całuję, do nóżek padam.

Kiedyś było łatwiej, nie było tak wielkiej migracji, ludzie znali się od pokoleń. Żuli nie wpuszczało się na salony. Chłop, mieszczanin czy szlachcic wiedział, że szacunek, na który pracowali dziadkowie i pradziadkowie można szybko stracić a odbudować nawet w kilku pokoleniach trudno.

Pytają mnie ludzie na kogo będę głosować. Odpowiadam krótko na Izę Kloc. Dlaczego – to proste! Nie wzięła się znikąd. Pochodzi z patriotycznej śląskiej rodziny. Jej dziadek Walenty Cieślik był posłem na Sejm Śląski i Sejm II RP. O polityce, działalności społecznej mówiło się w domu rodzinnym. Nie poszła do wielkiej polityki, bo chciała być „kimś”. Poszła, bo tak została wychowana, chciała przejąć pałeczkę w sztafecie pokoleń. Zachowała skromność – jest naturalna – nie odbiła jej woda sodowa jak wielu politykierom. No i jest kobietą a na Śląsku jak wiemy panuje od wieków matriarchat.

Mężczyźni są szanowani, bo utrzymują i dbają o rodzinę. Kobiety zarządzają domem a przede wszystkim wspólnymi finansami. Najstarsza kobieta w rodzie – matrona – pilnuje ładu moralnego. Oj, oj nikt jej nawet nie próbuje podpaść – wykluczenie z rodzinnego klanu, to najstraszniejsze co może się przytrafić. Kobieta śląska nie ma kompleksów. Gdy trzeba było, szła do powstania i nie musiała przebierać się i udawać mężczyznę, gdy trzeba było - w wózkach dziecinnych przewoziła broń i laski dynamitu. Lecz, gdy mąż przychodził skonany z pracy dbała o niego. Rozumiała co znaczy praca na kopalni, czy w hucie w warunkach, takich, że pot nie zdąży ochłodzić ciała. Wiedziała, że jeśli mąż będzie chory a nie daj Boże go zabraknie, to marny jest los całej rodziny. Gdy trzeba było śląskie kobiety stawały do pracy. Nie bały się jej. Rodzina zawsze pomogła. Ideologia gender chce to wszystko zniszczyć.

Co Polska może dać Unii? Odpowiadam – normalność, umiłowanie wolności i duże poczucie honoru. Wszak tego jest na świecie coraz większy deficyt. Wybierzmy więc w niedzielę ludzi mądrych, sprawdzonych i takich, z których będziemy dumni. Odrzućmy celebrytów, znanych jedynie z tego, że są znani. Odrzućmy tych wszystkich, którzy będą się kłaniali obcym - czy to na Zachodzie, czy jeszcze gorzej na Wschodzie. Nasi posłowie muszą się kłaniać jedynie swojemu narodowi. Być wiernymi - Polsce. Miejmy odwagę powiedzieć łotrom, że są łotrami. Nie głosujmy dla żartu i na złość. Politycy decydują nie tylko o naszych losach, ale i losach naszych dzieci i wnuków. Wybierzmy ludzi, z których będziemy dumni.

Pamiętajmy – „nie wszystko złoto co się świeci”.

Jadwiga Chmielowska

Felieton ze strony SDP