Rozum czy serce, kalkulacja czy intuicja - czyli przedwyborcze dylematy skołowanego wyborcy

fot. PAP/Wojciech Pacewicz
fot. PAP/Wojciech Pacewicz

Czym się kierować idąc na wybory? Sercem, pragmatyzmem, rozumem? Zimną kalkulacją? Emocjonalnym zrywem? Instynktem? Każdy z nas staje co kilka lat przed takim dylematem. I odpowiedź wcale nie jest taka prosta.

Każdy chciałby wybrać mądrze, ale rozłożenie na czynniki pierwsze wszystkich zmiennych, które decydują o trafności wyboru - jest bardziej skomplikowane niż się wydaje. Bo nawet jeśli mamy określona partię, z którą sympatyzujemy to pozostaje wybór samego kandydata. Wybrać „jedynkę”, czy kogoś z dalszego miejsca?

W dodatku warto pamiętać - że nie zawsze ten, kto startuje z danej listy - dotrwa do końca kadencji pod jej szyldem. W ciągu ostatnich pięciu lat szeregi PiS opuściła grupa dysydentów z Solidarnej Polski. Kto mógł to przewidzieć? Podzieliła się też Platforma (choć nie w PE), wypączkował Twój Ruch, Polska Razem, wzeszła i zwiędła Polska jest Najważniejsza. Warto pamiętać, partia nawet największa - nie jest wartością daną raz na zawsze. Jej program również. Kto jeszcze rok temu uwierzyłby, że Donald Tusk zacznie ostrzegać przez imperializmem rosyjskim, a PiS schowa do szuflady sprawę rzezi wołyńskiej?

A więc światopogląd kandydata? Zapewne. Zwłaszcza w czasach, gdy Unia woli się zajmować strategiami genderowymi niż podatkami. Choć zdarzają się -pamiętajmy- i tacy politycy, którzy dość radykalnie zmieniają swój światopogląd. Janusz Palikot wszak sytuował się niegdyś po prawej, konserwatywnej, stronie sceny politycznej, a Michał Kamiński był przez lata zaciekłym wrogiem liberalizmu. Można powiedzieć to przykłady skrajne. Niewątpliwie. Ale kto zagwarantuje że ostatnie?

Na pewno ważną wskazówką jest dotychczasowy dorobek kandydata. Acz nie można wykluczyć, że ktoś dotąd pracowity i skuteczny spocznie na laurach, zaś nowa nieznana gwiazda - rozbłyśnie. Ale sprawdzenie co kto zrobił, o ile już miał okazję - nie zaszkodzi.

Cóż jeszcze? Biografia? Również ona bywa niejednoznaczna. Mamy przypadki pięknych życiorysów zaprzężonych w obronę złej sprawy(vide prof. Barotszewski), jak spektakularne polityczne „nawrócenia”. ( Nawet w PiS nie brakuje b. działaczy PZPR).

Tzw. eksperci narzekają często, że wyborcy podejmują decyzje na podstawie osobowościowych cech kandydata, nie bacząc na ich kompetencje. Cóż - niewątpliwie kompetencje - rzecz ważna. Choćby znajomość języków i podstaw prawa międzynarodowego czy ekonomii. Albo przynajmniej jednej dziedziny w której zamierzają się specjalizować. Dobrze byłoby gdyby nowy eurodeputowany wiedział ile krajów liczy wspólnota, kto stoi na jej czele, a co ustalono w Kioto. Ale - mówiąc uczciwie - tę wiedzę szybko i łatwo można uzupełnić. O ile się chce. Ale cech charakteru tak łatwo się nie zmienia. A do końca lekceważyć nie można. Wszak działalność polityczna polega w znacznej mierze na przekonywaniu, lobbowaniu i szukaniu sojuszników. Człowiek antypatyczny, zamknięty w sobie - wiele na takim polu nie osiągnie. Nawet będąc wzorem pracowitości.

Słuszne poglądy nie poparte siłą przekonywania - tracą na wartości. A nieudolnie prezentowane - stają się własnym przeciwieństwem.

Ale i w drugą stronę: jest grupa polityków, którzy poza brylowaniem w studyjnych dyskusjach nie robi nic więcej… Nie tak trudno wskazać ich palcem..

A więc wartości etyczne i moralne? Bezwzględnie. Ważne na każdym polu, w polityce szczególnie. Bo gdzie jak nie tu trzeba umieć ocenić - do którego momentu obowiązuje partyjna lojalność, a jakie sprawy jej podlegać nie mogą? Ale czym je mierzyć? Liczbą głosowań zgodnych z partyjnymi wytycznymi? Liczbą partyjnych secesji? Rozłamów? Przegranych procesów? Zgodnością głoszonych poglądów z życiem prywatnym? Nie ma prostej odpowiedzi…

Pozostają jeszcze zobowiązania wyborcze. No ale tu już tkwi największa pułapka. Bo nie tylko posłowie ale i całe ugrupowania zarzucają nas obietnicami, których spełnienie leży całkowicie poza unijną jurysdykcją. Albo ich indywidualnymi możliwościami. Powstają na potrzeby kampanii i zaraz po niej trafiają do przepastnych szuflad.

Niezależnie co myślę o wydłużeniu wieku emerytalnego - raczej niewielkie mam szanse, by uregulowania w te kwestii zapadły w Brukseli. Od obietnicy kandydata do wybudowania nowej drogi, czy szkoły w regionie - droga jeszcze dłuższa.

Co więc zostaje? Kredyt zaufania? Wypadkowa tych wszystkich danych? Intuicja? Ta przydaje się zawsze. Ale często zawodzi.

Więc chyba jednak pozostaje wiedza. Internet roi się od wyborczych ściągawek. Kto głosował za obroną życia, a kto za ubojem rytualnym. Kto popiera gender i homomałżeństwa, a kto broni prawa rodziców do decydowania o edukacji własnych dzieci. Kto przy każdej okazji atakuje Kościół, a kto się nim podpiera przy okazji wyborów. Kto ile razy zmienił partyjne szyldy, kto traktował Sejm i Parlament Europejski jak biuro podróży, kto nie chadzał na głosowania, a kto kombinował przy dietach… Zmiennych jest wiele. Warto sprawdzić choć kilka. Zostało jeszcze kilkadziesiąt godzin.

Anna Sarzyńska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych