Jak to boli, gdy kolejny raz głosuje się na polityka, który nie wchodzi do Sejmu lub PE...

fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Moje zasady, sęki i decyzje przedwyborcze.

Zasada nr 1 – głosuję Zasada nr 2 – sprawdzam kandydującego polityka Zasada nr 3 – głosuję na kandydata, którego działania (a nie tylko słowa) dobrze oceniam Zasada nr 4 – głosuję tak, by odsunąć od władzy tych, którzy szkodzą Polsce i by pomóc tym, którzy mogą ich od władzy odsunąć Zasada nr 5 – mając wybór między kilku ugrupowaniami z sympatycznej mi strony sceny politycznej, nie popieram mniejszego, gdy może to utrudnić większemu odebranie władzy przeciwnikom

Zgadzam się z NSZZ „Solidarność”, że zanim 25 maja zagłosuję na posła lub senatora (z tej lub z innej partii), który kandyduje do Parlamentu Europejskiego – wypada sprawdzić, czy głosował(a) ZA czy PRZECIW referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków oraz ustawom pogarszającym sytuację polskich pracowników, np. wydłużającym wiek emerytalny.

Przyjmuję za swoje wskazania zebrane w oświadczeniu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wyborów do Parlamentu Europejskiego: głosowanie jest nie tylko prawem ale i obowiązkiem obywatelskim; należy wybrać ludzi, którym leży na sercu dobro Polski i którzy będą działać zgodnie z zasadami: poszanowania życia od poczęcia do naturalnej śmierci, poszanowania prawa do wolności religijnej, poszanowania prawa do publicznego wyrażania własnych przekonań, poszanowania godności człowieka, mężczyzny i kobiety, zgodnie z zasadami solidarności i pomocniczości, w myśl wskazań św. Jana Pawła II. Zgadzam się z red Wojciechem Reszczyńskim, że warto – choć może to być czasochłonne – zajrzeć na przedstawiające komplet głosowań w ostatnich i poprzednich kadencjach strony Sejmu Senatu i Parlament Europejskiego, by zobaczyć czy (i jak) kandydujący poseł, euro poseł lub senator głosował w interesujących mnie sprawach (a może warto też zajrzeć na uboższe informacyjnie, ale uporządkowane według jasnych kryteriów portale takie jak SprawdźPosła, Niepoprawni i KatolickiLatarnikWyborczy itd.).

Sęk w tym, że niezdecydowany wyborca może – mimo tych wszystkich sprawdzeń – nie umieć wybrać między (jednym lub kilkoma) dobrymi kandydatami PiS a niezłymi kandydatami niektórych mniejszych ugrupowań.

Sęk w tym, że w Polsce wciąż obowiązuje ordynacja z 5-procentowym progiem wyborczym, więc głos oddany na ugrupowanie, które zdobędzie mniej niż 5% głosów (i w związku z tym nie będzie miało ani jednego europosła) jest głosem – w tym i tylko w tym sensie tego słowa – zmarnowanym.

Sęk w tym, że kto ma nieco więcej niż 14 lat, ten już wie, jak to boli, gdy kolejny raz głosuje się na polityka, który – wraz z całą swoją, mniej lub bardziej nieliczną partią – nie wchodzi do Sejmu lub PE. Sęk w tym, że na ugrupowania, które nie zdobyły ani jednego mandatu, głosowałem już w 1990, w 1993 i w 2005 roku – i uznałem, że dość tego dobrego, więc odtąd głosuję na PiS.

Mogę prywatnie lubić lub szanować (powiem więcej: prywatnie lubię i szanuję) tego i owego przedstawiciela mniejszych ugrupowań, ale mając wybór między partią, która ma szansę zdobyć dużo mandatów dla swoich uczciwych kandydatów a partiami, które mają małe szanse na choćby jeden mandat – wybieram tą pierwszą.

Marcin Gugulski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.