Jakie były kulisy uregulowania przez UE krzywizny banana? Jak skutecznie walczyć z takimi absurdami? Rozmowa z prof. Mirosławem Piotrowskim

Fot. piotrowski.org.pl
Fot. piotrowski.org.pl

Absurdalne regulacje organów Unii Europejskiej nie raz utrudniały życie Polakom. Od lat z tego typu przepisami, narzucanymi przez Brukselę krajom członkowskim, walczy prof. Mirosław Piotrowski, eurodeputowany VI i VII kadencji, który m.in. organizuje konkurs na największy unijny absurd. O kulisach tej i innych inicjatyw profesora rozmawiam z nim przy okazji 10. rocznicy wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Panie Profesorze, minęło 10 lat od wejścia Polski do Unii Europejskiej. Jak ocenia Pan ten okres? Czy faktycznie jest to czas niekończących się korzyści, tak, jak przedstawia to słynny rządowy spot?

Prof. Mirosław Piotrowski: Pomimo wielkich nadziei oraz rozbudzonego entuzjazmu, bilans naszego członkostwa jest dosyć smutny. Od 2004 r. żaden polski rząd nie przedstawił realnego zestawienia zysków i strat po akcesji naszego kraju do struktur Unii Europejskiej. Głównym problemem Polski jest emigracja ludzi, zwłaszcza młodych za granicę i bezrobocie. Od czasu wejścia Polski do Unii odnotowano rekordową liczbę wyjazdów Polaków za granicę, która utrzymuje się na poziomie około dwóch milionów osób. Kiepskie warunki, jakie stwarza w kraju polski rząd zmuszają do emigracji rzesze naszych rodaków, a mimo to bezrobocie wciąż wynosi około 14%, a wśród młodzieży do 25 roku życia dwadzieścia kilka procent. Także w rolnictwie nie odnotowujemy sukcesów. Po dziesięciu latach obecności w Unii nie zdołaliśmy wywalczyć równych dopłat bezpośrednich do hektara, co notabene gwarantuje unijne prawodawstwo. Wprowadzono wiele limitów - mlecznych, cukrowych i zlikwidowano mnóstwo zakładów pracy. W Lublinie np. zburzono najnowocześniejszą cukrownię, co spowodowało nie tylko wzrost ceny cukru, ale także zlikwidowanie większości upraw buraka cukrowego w tym regionie. Notabene w stolicy tego regionu - Lublinie nie ma już żadnego dużego zakładu przemysłowego. Zlikwidowano Fabrykę Samochodów Ciężarowych FSC, która produkowała kultowego żuka, a później lublina - furgonetkę. Dzisiaj dopiero do świadomości ludzi dociera, że wynegocjowane warunki akcesyjne były niekorzystne, a jak wskazuje wielu niezależnych ekonomistów, od kilku lat faktycznie dopłacamy do budżetu Unii. Dlatego potrzeba nam nie tylko nowego ducha i energii, ale także świeżego spojrzenia na struktury Unii i jej możliwości, co może zapewnić zmiana sił po europejskich wyborach 25 maja tego roku.

Wielkim zainteresowaniem, zwłaszcza w środowiskach, które nie dają sobie narzucić odgórnie promowanego euroentuzjazmu, cieszy się organizowany przez Pana Profesora konkurs na unijne absurdy. Skąd wziął się pomysł na ten plebiscyt? Czy może Pan podać przykład jakiegoś absurdu, który szczególnie zapadł Panu w pamięć?

Od kilku lat organizuję konkurs na unijne absurdy, zachęcam ludzi do obserwowania i monitorowania europejskich instytucji oraz stanowionego tam prawa. Europejskie absurdy mają już długą historię, ale szersza grupa osób dowiedziała się o nich w związku z wprowadzeniem unijnych norm na krzywiznę banana. Mowa o rozporządzeniu Komisji Europejskiej z września 1994 roku, które podawało wzorzec banana. Takie rozwiązanie przeforsowali Francuzi, którzy chcieli zaliczyć do pierwszej klasy tylko te banany, które pochodzą z ich stref wpływów, np. z Gwadelupy. Działał nawet specjalny komitet roboczy do spraw nagięcia bananów. Ustalił on, że wspomnianej normy nie spełniają np. banany z Kostaryki. Kraj ten bardzo zaangażował się w likwidację tej bzdury, co przyniosło efekt w postaci rezygnacji z normy bananowej w 2009 roku. Dzięki konkursowi, który jest monitorowany przez Komisję Europejską udało się zablokować lub wycofać wiele bzdurnych przepisów. Przykładem może być rezygnacja z dyrektywy określającej dopuszczalną liczbę sęków w desce, by mogła ona trafić do obrotu. Po bardzo wielu latach obowiązywania tych przepisów nie ma już obowiązku liczenia sęków. Jednak inne absurdy nadal trzymają się mocno i trzeba z nimi walczyć, bowiem w tle absurdalnego brzmienia przepisów, tak naprawdę kryją się poważne interesy, zarówno państw członkowskich, jak i organizacji biznesowych.

Przeglądając Pana stronę internetową, zdecydowanie bije w oczy bardzo duża ilość oraz różnorodność spraw, którymi się Pan zajmował przez 10 lat pracy w Parlamencie Europejskim. Co należało do najważniejszych Pana działań? Czym zechce się Pan w pierwszej kolejności zająć w kolejnej kadencji?

W Parlamencie Europejskim jestem już 10 lat, dobrze wiem, jak działa ta instytucja i w jaki sposób podejmowane są tam decyzję. Wiele z nich nie zapada na oficjalnym forum Parlamentu. Działam na rzecz Lubelszczyzny, z której mnie wybrano, a także na rzecz całej Polski. Od 10 lat jestem prezesem Stowarzyszenia „Razem dla Lubelszczyzny”, które zorganizowało w Parlamencie Europejskim wystawy, promujące nasz region, na które do siedziby PE w Brukseli przybyło ponad 500 osób. Ponad 1100 osób na moje zaproszenie odwiedziło Parlament Europejski w Brukseli i w Strasburgu, byli to uczniowie, studenci, nauczyciele, samorządowcy… Od lat piętnuję unijną biurokrację, a wspomniany wcześniej, organizowany cyklicznie przeze mnie, konkurs na unijne absurdy przyniósł konkretne efekty w postaci zniesienia kilku unijnych „nadregulacji”. Wspólnie z NSZZ „Solidarność” jestem zaangażowany w walkę o wolną niedzielę, jako dzień święty i wolny od pracy. Sukcesem zakończyły się starania o miejsce na cyfrowym multipleksie dla Telewizji Trwam. W tej sprawie interweniowałem w Komisji Europejskiej oraz współorganizowałem w PE w Brukseli wysłuchanie publiczne (public heating) zatytułowane „Wolność mediów w Polsce-casus Telewizji Trwam”. Dzięki tak silnemu zaangażowaniu Polaków od 15 lutego 2014 r. Telewizja Trwam dostępna jest w systemie naziemnym. Jeżeli wyborcy zaufają mi ponownie, deklaruję, że nadal będę domagał się poszanowania godności rodziny, rozumianej jako związek mężczyzny i kobiety, stawał w obronie życia ludzkiego, a także przeciwdziałał niekorzystnym rozwiązaniom pakietu energetyczno-klimatycznego, które skutkują znaczną podwyżką cen energii w Polsce oraz wspierał politykę bezpieczeństwa energetycznego opartą na polskim węglu. Będę też pilotował przełomową dla regionu lubelskiego inicjatywę budowy drogi wodnej E40: od rzeki Wisły do Terespola i na Białoruś.

Wsparł Pan Europejską Inicjatywę Obywatelską „Jeden z Nas”, w którą zaangażowało się wielu społeczników pro-life. Czy w europarlamencie można skutecznie bronić wartości chrześcijańskich, w tym fundamentalnego prawa do życia od poczęcia? Jakie instrumenty może wykorzystywać europoseł w tej sprawie?

Obecnie w UE odchodzi się od klasycznego, obiektywnego postrzegania prawdy, od zasad naszej cywilizacji, na rzecz konformizmu. Prym wiodą środowiska lewicowe, liberalne i komunistyczne, które próbują wywrócić właściwy porządek rzeczy. W wielu dokumentach instytucji Unii Europejskiej, także Parlamentu Europejskiego, przegłosowuje się przyznawanie organizacjom i krajom dotacji, które wydawane są de facto na unicestwianie życia. Jednak w Parlamencie Europejskim można bronić życia i wartości chrześcijańskich. Nie jest to sprawa łatwa, ale przypomnieć należy, że siłą głosów m.in. grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której przynależą europosłowie Prawa i Sprawiedliwości, odrzucono skandaliczny projekt rezolucji, autorstwa Edit Estrela, domagającej się od krajów członkowskich UE powszechnego dostępu do aborcji i wprowadzenia obowiązkowej permisywnej edukacji seksualnej. W poprzek unijnym tendencjom idzie szeroka inicjatywa obywatelska w obronie życia podjęta ostatnio w Parlamencie Europejskim. Pod hasłem „one of us”, czyli „jeden z nas” jednoczą się obrońcy życia z całej Europy. Są to zarówno europejscy politycy, jak i obywatele, którzy oficjalnie występują przeciwko finansowaniu przez UE działań mających na celu niszczenie ludzkich embrionów. W tym celu wykorzystuje się jeden z zapisów Traktatu Lizbońskiego, tak zwaną inicjatywę obywatelską, umożliwiającą zmianę przepisów Unii po zebraniu jednego miliona podpisów obywateli Unii Europejskiej. 7 maja 2014 r. w Trybunale Koronnym w Lublinie zorganizowałem konferencję „Wartość życia, 10 lat w Unii Europejskiej”, której gośćmi byli m.in.: Jakub Bałtroszewicz, koordynator Polskiego Komitetu Narodowego Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Jeden z Nas”, a także prof. Urszula Dudziak, członek Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny, spotkanie uświetnił występ znakomitego aktora Jerzego Zelnika. Jako jedna z nielicznych osób w Polsce, posiadam prawo posługiwania się logiem „Jeden z Nas” w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego.

Zainteresowała mnie działalność współtworzonego przez Pana Stowarzyszenia „Razem dla Lubelszczyzny”, które zjednoczyło europosłów z województwa lubelskiego ponad politycznymi podziałami. To chyba jedyna inicjatywa tego typu. Na czym polegał jej sukces?

Stowarzyszenie „Razem dla Lubelszczyzny”, którego jestem inicjatorem i prezesem zostało powołane w 2005 r. z inicjatywy lubelskich posłów do Parlamentu Europejskiego kadencji 2004−2009. Wśród założycieli znaleźli się rektorzy lubelskich szkół wyższych (Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Akademii Medycznej, Akademii Rolniczej, Politechniki Lubelskiej, Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Komunikacji Społecznej w Chełmie), przedstawiciele samorządu terytorialnego (prezydenci miast: Lublina, Chełma, Puław i Zamościa, przewodniczący Konwentu Starostów województwa lubelskiego) oraz przedstawiciele najbardziej znaczących firm Lubelszczyzny. Głównym celem stowarzyszenia jest podejmowanie działań na rzecz rozwoju regionalnego i promocji Województwa Lubelskiego w kraju i zagranicą. Dwukrotnie (w 2007 i w 2011 r.) w Brukseli odbyła się prezentacja wystawy promująca region lubelski „Lubelskie – okno na wschód i zachód Europy” i „Lubelszczyzna — legenda i przyszłość”. W 2007 r., pod patronatem Stowarzyszenia, zorganizowana została też międzynarodowa konferencja nt. „Trzy lata w Unii Europejskiej”. Lublin odwiedzili przedstawiciele ważnych europejskich instytucji, europosłowie z Wielkiej Brytanii, Włoch, Słowacji, Niemiec. Co roku Stowarzyszenie, jest organizatorem karnawałowego balu charytatywnego „Razem dla Lubelszczyzny”. Pierwszy bal odbył się w 2005 r. Dochód z imprezy, a co roku jest to kilkadziesiąt tysięcy złotych, jest przeznaczany na wsparcie dla domów dziecka i hospicjum. Z dochodu, pochodzącego z balu fundowane są również stypendia dla talentów z regionu lubelskiego. Stowarzyszenie „Razem dla Lubelszczyzny” od początku swego istnienia wspiera młode talenty z Lubelszczyzny. Wśród aktualnych stypendystów jest Tymek — nazywany lubelskim Matejką -— 15—letni artysta plastyk, który swą twórczością malarską zachwyca nie tylko laików, ale także znane osobistości kultury i sztuki. Stypendystką stowarzyszenia jest również od wielu lat Monika, dziś świeżo upieczona absolwentka Szkoły Wokalno –- Aktorskiej w Krakowie.

Co sądzi Pan o społecznych inicjatywach dotyczących polityki historycznej takich jak np. organizowane przez Stowarzyszenie KoLiber: akcja „Goń z pomnika bolszewika” mająca na celu m.in. propagowanie wiedzy o zbrodniczym charakterze komunizmu czy upamiętniające jednego z naszych największych bohaterów Marsze Rotmistrza Witolda Pileckiego? Czy takie działania mogą liczyć na Pana wsparcie w kolejnej kadencji?

Jestem z zawodu nauczycielem akademickim, profesorem historii w KUL i WSKSiM, od ponad 20 lat wykładam na uniwersytetach ten przedmiot. Angażuję się także w projekty promujące historię, wspieram inicjatywy patriotyczne i historyczne konkursy. Ostatnio uczestniczyłem w uroczystym rozdaniu nagród w Wojewódzkim Konkursie Historyczno–Literackim „Przywrócić pamięć o tamtych dniach. Losy mojej rodziny w czasie II Wojny Światowej”, organizowanym przez jedną z lubelskich szkół. Miło mi było zobaczyć, że wśród nauczycielek znalazła się moja była studentka i magistrantka. Patronatem obejmowałem konkursy literacko-artystyczne, językowe, o tematyce unijnej, wśród nich „Famous faces and their places” dla gimnazjalistów z Lublina, gra miejska „Żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni”, międzynarodowy konkurs o Ojcu Profesorze Mieczysławie Krąpcu. Wspieram i nadal będę wspierać takie inicjatywy.

Mirosław Piotrowski - historyk, profesor KUL i WSKSiM, od 2004 r. poseł do Parlamentu Europejskiego (VI i VII kadencji).

Rozmawiał: Piotr Mazurek

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.