Dzisiejszy wywiad prof. Radosława Markowskiego dla „Gazety wyborczej” czyta sie ze smutkiem i zażenowaniem. Jego zasadnicza teza, podbudowana autorytetem badań naukowych, nie jest zbyt odkrywcza biorąc pod uwagę autora i gazetę i brzmi: warto w wyborach europejskich głosować na każdego - PO, SLD, PSL, Palikota, byle nie na PiS i prawicę.
Dlaczego? Bo w Parlamencie Europejskim, niezależnie od wyborów i tak rządzić będzie wielka koalicja wszystkich euroentuzjastów ze wszystkimi euroentuzjastami, a kto ma zdroworozsądkowe podejście do Unii, ten jest tam na marginesie i nikt go nie słucha.
To swoją drogą ciekawy „coming out” prof. Markowskiego na cztery dni przed wyborami. Dobitnie pokazuje on bowiem jak sztuczny jest świat pseudo-demokracji unijnej. Najpierw organizuje sie ludziom wybory, żeby mieli poczucie, że od ich decyzji coś zależy, a potem i tak „w imię Europy” zawiązuje się serdeczne porozumienie tych, co chcą „więcej Europy”, aby nie dopuścić do głosu tych wszystkich, którzy może mieliby jakieś uwagi, co do kierunku integracji europejskiej ku federacji ponadnarodowej.
Niestety, pod tym względem prof. Markowski ma rację. Partie euroentuzjastyczne, spod znaku EPP, socjalistów i lewicowych liberałów, tak naprawdę nie potrzebują znać zdania obywateli państw Unii. Oni i tak wiedza lepiej, co jest potrzebne. Potrzebują tylko mandatu od nich, by potem móc nim machać i twierdzić, że są demokratycznie wybrani.
Gdyby tak nie było, to frakcja taka jak EPP (czyli partia rzekomo chadecka) choć przez sekundę rozważałaby, przy dobrym wyniku dla partii konserwatywnych (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy EKR, czyli frakcja, gdzie jest PiS), możliwość stworzenia centroprawicowej większości w parlamencie. Tak by było w polityce w każdym państwie. Ale nie w Unii.
Wyborco! niezależnie na kogo zagłosujesz i tak w efekcie otrzymasz, to samo co poprzednio, czyli wielki sojusz euroentuzjastów! - głosi w wywiadzie prof. Markowski. Więc po co masz głosować, wyborco PO, PSL. SLD i Palikota?- można zapytać. I tak to nie ma znaczenia, kogo poprzesz. W jednym natomiast prof. Markowski sie zasadniczo myli. Najwyraźniej nie zna on mechanizmów pracy Parlamentu lub celowo je przemilcza.
Każdy, kto wie jak działa ten parlament, rozumie, że tylko głos na Prawo i Sprawiedliwość ma w tych wyborach sens. Wynika to z instytucjonalnych i proceduralnych zasad prac PE. Dlaczego?
Otóż możliwości wpływania danej partii na przebieg prac parlamentu zależą od jej obecności w kluczowych instytucjach wewnętrznych tej izby. Najważniejszymi z nich są: Konferencja Przewodniczących PE (szefowie frakcji), wspomagająca ją Konferencja Przewodniczących Komisji PE oraz prowadzące obrady szerokie Prezydium PE (Przewodniczący PE i zastępcy) mające dodatkowo funkcje reprezentacyjne. Najważniejszy politycznie jest ten pierwszy organ, to tam decyduje sie o przebiegu prac PE.
Tylko Prawo i Sprawiedliwość, z polskich partii, ma szansę w tej kadencji uzyskać stanowisko szefa frakcji EKR, a tym samym miejsce w Konferencji Przewodniczących. Żadnej polskiej partii w ramach EPP, socjalistów, liberałów i eurosceptyków to sie dotąd nie udało i nie ma szans sie udać, bo nie będą nawet drugą co wielkości grupą narodową wchodzącą w skład frakcji, więc nie mają szans na nominację.
Co więcej, dobry wynik PiS w ramach EKR spowoduje, że także przy podziale funkcji w komisjach mamy szanse na ważne stanowiska. PO nigdy takiej szansy nie miała, a jak walczył o nią poseł Saryusz-Wolski, wbrew woli pewnego ważnego Niemca w EPP, to Angela Merkel osobiście dzwoniła do Donalda Tuska, ze ma uspokoić swojego posła. W efekcie Saryusz-Wolski został wybrany na szefa Komisji Spraw Zagranicznych PE głosami m.in. PiS, ale zemsta nadeszła szybko i nieuchronnie. Został on potem całkowicie zmargnizalizowany w parlamencie przed własną partię, która nawet odebrała mu przewodniczenie delegacji PO w PE. Ordnung must sein!
Po trzecie, jako silna partia w EKR, Prawo i Sprawiedliwość ma szanse takze na jedno miejsce wieceprzewodznicącego PE, czyli członka Prezydium.
Podsumowując, Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną polską partią polityczną, która w nowej kadencji Parlamentu Europejskiego może zasiadać w trzech najważniejszych organach parlamentu i mieć wpływ na jego prace.
Wszyscy inni, z lewa, środka oraz z prawa, jadą tam jako statyści polityki parlamentarnej, krzykacze bez sensu albo jako lokaje cudzych interesów.
Krzysztof Szczerski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/196775-prof-markowski-najwyrazniej-nie-zna-mechanizmow-pracy-pe-lub-celowo-je-przemilcza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.