Sikorski chwali… sam siebie. „Nasza polityka wobec Rosji była słuszna. Zbudowaliśmy wiarygodność, która dzisiaj wzmacnia naszą pozycję”

fot. PAP/Maciej Kulczyński
fot. PAP/Maciej Kulczyński

Jarosławowi Kaczyńskiemu trudno uznać słuszność polityki zagranicznej Polski, bo nie on ją prowadzi – zauważył Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych w rozmowie z dziennikiem „Polska The Times”.

Według niego Platforma Obywatelska ma duże szanse wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego, bo jest niedoszacowana w sondażach.

Zawsze istniało domniemanie, że PiS jest niedoszacowane w sondażach, a ja przypominam, że przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi liczyliśmy w Platformie na 30-kilka procent, a skończyło się na 39 procentach. Polak jest przekorny i pokazuje rządzącym w sondażach – słusznie, żeby nas zmobilizować – żółtą kartkę, ale gdy przychodzi do wrzucenia głosu do urny, nie chce awanturników i nie chce nacjonalizmu, który reprezentuje dziś PiS

—przekonuje szef MSZ. Wpadki kandydatów PO do PE, jak słynne „Bydgoszczu” Jana-Vincenta Rostowskiego zbywa jako „nieistotne”.

To było przejęzyczenie. Zrozumiałe, bo choć Jan Vincent-Rostowski pochodzi z patriotycznej rodziny, wychowywał się na emigracji. Przypominam, że był uważany za najlepszego ministra finansów w Europie. Połóżmy te dwie rzeczy na szali – dla każdego będzie oczywiste, która z nich przeważy

—mówi. I podkreśla, że nie ma żalu do premiera Donalda Tuska, za to, że w jego okręgu wyborczym, w Kujawsko-Pomorskim, wystawił samych „spadochroniarzy”.

Pamiętajmy, że europosłowie reprezentują całą Polskę. A jeżeli pyta Pan o traktowanie mojego regionu, to jeszcze raz chciałbym podziękować panu premierowi Tuskowi i pani minister Elżbiecie Bieńkowskiej za ostateczną decyzję w sprawie budowy drogi S-5, która jest dla nas bardzo ważna

—zaznacza. Oraz informuje, że sam zamierza głosować „na „jedynkę” na liście Platformy Obywatelskiej, czyli na Jana Vincenta—Rostowskiego”. Własny start w wyborach do PE w przyszłości „nie wyklucza”.

Ale obecnie o tym nie myślę

—dodaje. Następnie przechodzi do frontalnego ataku na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który jego zdaniem powinien był przeprosić za słowa posłanki Krystyny Pawłowicz o Władysławie Bartoszewskim.

Prezes Kaczyński zawsze podkreśla, że jest ofiarą przemysłu pogardy, podczas gdy reprezentuje wyższą kulturę polityczną. Widzimy teraz, jaka to kultura

—kpi Sikorski. Według niego „decyzja o trzymaniu w partii kogoś takiego, jak ta pani, daje wyborcom podstawy do wyciągnięcia odpowiednich wniosków”.

Przypomnę, że jest to osoba, którą komisja etyki poselskiej ukarała za nazwanie flagi Unii Europejskiej szmatą, że jest to osoba, która w ogóle jest przeciwna obecności Polski w Unii… Jej zachowania i poglądy obciążają politykę PiS-u

—przekonuje Sikorski. Żal do prezesa PiS szef MSZ ma także o to, że nie pojawił się na jego exposé w Sejmie.

To już świecka tradycja. Prezes PiS jest pod tym względem naprawdę konsekwentny – nie pojawił się na moim exposé już siódmy raz

—tłumaczy. Według niego „prezes Kaczyński lubi opowiadać, że nie wie, jaka jest nasza polityka zagraniczna, jakie jest stanowisko rządu w różnych sprawach, a na exposé się nie pojawia, co jest lekceważeniem przede wszystkim Sejmu, ale też sytuacji, w jakiej jesteśmy”.

Prezes lubi szarże przeciwko Rosji, ale wtedy, gdy trzeba o polityce wobec Rosji porozmawiać na poważnie, a nie tylko wiecowo, to go nie ma. Dla skuteczności i dla wizerunku Polski byłoby lepiej, gdyby wszystkie ambasady odnotowały – bo przecież z exposé każda ambasada w Warszawie pisze depeszę – że polityka wspierania Ukrainy przez Polskę cieszy się poparciem całego spektrum politycznego. Niestety, prezes Kaczyński mi w tym nie pomógł. Nie pomógł też Polsce

—grzmi Sikorski. I dodaje:

[..]Tak jak trudno jest mu uznać prawomocność wyborów prezydenckich, bo ich nie wygrał, tak trudno mu uznać słuszność polityki zagranicznej Polski, bo nie on ją prowadzi

Możliwość przyjęcia przez polski rząd bardziej nieufnej postawy wobec Rosji, wyklucza.

Gdybyśmy przez ostatnie kilka lat rozmawiali wyłącznie o „zamachu”, to Polska byłaby odbierana jako dziwadło. Nikt by nie traktował poważnie naszych analiz na temat Rosji, również wtedy, gdy są one naprawdę potrzebne. Zachowując się tak, a nie inaczej, zbudowaliśmy wiarygodność, która dzisiaj wzmacnia naszą pozycję. Żeby nie być gołosłownym: Do Kijowa pojechałem w formule Trójkąta Weimarskiego, razem z ministrami spraw zagranicznych Niemiec i Francji. Dzięki temu, w imieniu całej Europy – na krótko, bo na krótko – doprowadziliśmy do zaprzestania rozlewu krwi

—przechwala się szef MSZ. Nie szczędzi za to słów krytyki pod adresem ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Prezydent Lech Kaczyński zerwał swego czasu szczyt Trójkąta Weimarskiego dlatego, że ktoś napisał jakiś durny tekst w niszowej gazetce. Szczyt Weimarski w ogóle się już za jego kadencji nie odbył. To jest różnica w skuteczności

—mówi. Głównym przewinieniem Rosji po katastrofie smoleńskiej to jego zdaniem „zadziwiający brak empatii i nieprzyjazne nieoddawanie wraku”.

Rosja okazała zadziwiający brak empatii wobec naszej straty. Jako politycy wszyscy straciliśmy tam przyjaciół i znajomych, a jako Polska straciliśmy tam prezydenta i dużą część naszej elity. Od tego właśnie zaczęły się psuć stosunki polsko—rosyjskie – od niezrozumiałego i nieprzyjaznego nieoddawania nam wraku naszego samolotu prezydenckiego

—tłumaczy. Odnośnie kryzysu ukraińskiego szef MSZ chciałby, by „Rosja nawiązała normalny dialog z władzami w Kijowie”. I liczy, że „Rosja w pewnym momencie policzy, ile kosztuje okupacja Krymu i jakie skutki dla jej gospodarki wywoła konfrontacja z Zachodem”.

Wtedy dobre scenariusze staną się możliwe

—przekonuje. W przeciwnym razie jego zdaniem „będziemy mieli na Ukrainie wojnę partyzancką”.

Ukraińcy będą bronić swojego kraju, do czego mają pełne prawo

—mówi Sikorski. Według niego „na wojnę trzeba być gotowym w każdym momencie”.

[..]Dlatego zawsze propagowałem wartości pro-obronnościowe i w kolejnych exposé mówiłem, że trzeba liczyć na siebie. Dlatego też Polska w ostatnich 20 latach zmodernizowała swoją armię. Dzisiaj zagrożenie nam wiązałoby się z ogromnymi kosztami dla potencjalnego agresora. Modernizację armii musimy, oczywiście, dokończyć. Mam też nadzieję, że młodzi polscy patrioci będą zgłaszali się do wojska na ochotnika. Wszyscy zrozumieli chyba ostatnio, że jest to rzemiosło Polsce potrzebne

—podkreśla szef MSZ.

Ryb, Polska The Times

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych