Nieza...Wodzińska kandydatka Platformy. Nigdzie nie zawodzi, bo zewsząd pochodzi?

Niezwykle intrygującą postacią okazuje się nieznana dotąd na szerszym forum kandydatka Platformy na europosłankę o nazwisku Marzena Wodzińska. Mogłaby wydawać się kobietą znikąd, a okazuje się kobietą zewsząd.

Pani Wodzińska (vel NiezaWodzińska), startująca do Parlamentu Europejskiego z piątego miejsca wielkopolskiej listy PO, zachwala na plakatach wyborczych swą niezawodność. I wszystko byłoby OK, gdyby nie uderzająca rozbieżność deklaracji kandydatki, uzależniona terytorialnie.

W Kaliszu Wodzińska reklamuje się bowiem hasłem „Bo kaliskie kobiety nie zawodzą”, a w Ostrowie Wielkopolskim… „Bo ostrowskie kobiety nie zawodzą.”

Wodzińska pochodzi z Kalisza, tam pracuje w oddziale jednego z banków i jest radną kaliskiego powiatu.

Z natury społecznik, osoba wrażliwa na problemy innych ludzi — przedstawia się na stronie internetowej partii.

W dość szerokiej nocie biograficznej, ani słowem nie wspomina o swoich związkach z Ostrowem Wielkopolskim. Najwyraźniej nie przeszkadza to Wodzińskiej w zaliczaniu się do „ostrowskich kobiet”. Chyba, że ogłaszając na plakacie, iż „ostrowskie kobiety nie zawodzą” nie miała na myśli siebie, tylko panie z Ostrowa, które „niezawodnie” na nią zagłosują.

W tym drugim przypadku kampania Wodzińskiej mogłaby okazać się jedną z najkosztowniejszych w Polsce, bo w woj. wielkopolskim jest 110 miast. A więc powinno być 110 wersji plakatu Wodzińskiej, żeby nikt z wyborców płci pięknej z okręgu nie poczuł się urażony. A więc „Bo konińskie kobiety nie zawodzą”, „Bo gnieźnieńskie kobiety nie zawodzą”, „Bo pilskie kobiety nie zawodzą” itd., itd.

Prościej - i taniej! - byłoby napisać: „Nigdzie nie zawodzę, bo zewsząd pochodzę”.

JKUB