Zagraniczne pieniądze dla polityków śmierdziały, śmierdzą i śmierdzieć będą. Dla Millerów, Kwaśniewskich, Tusków i ich ferajn mają one wciąż zapach fiołków…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Przy różnych okazjach dowiemy się jeszcze niejednego. Na przykład, kto jeszcze z polskich polityków uwieszony jest u czyjej kasy. Od jak dawna i po ile pobierali, albo pobierają nadal?

Tzw. moskiewska pożyczka rozpoczęła haniebną erę (chyba, że działo się tak jeszcze wcześniej, ale rzecz się nie sypnęła) brania brudnej forsy od obcych, czyli tak naprawdę erę zupełnego zaprzedania się ludzi polityki interesom zagranicznym. Hańbą było branie przez lewicę lewych dolarów od sowieckich funkcjonariuszy, specjalistów od cuchnącej roboty.

Chyba jednak czymś jeszcze bardziej haniebnym jest pozostawienie tego matactwa i zdradzieckich praktyk bez należytego procesu sądowego. Przecież całe postępowanie wobec „bohaterów” tej politycznej afery, to kpiny z wymiaru sprawiedliwości. Nie mówiąc już o moralnym osądzie sprawców. Po tym wydarzeniu wszyscy następcy PZPR – owskiej machiny do krętactw i ogłupiania powinni zniknąć z politycznej sceny na wieki wieków amen.

Rakowski brał lewe dolary, Miller je ponoć oddawał, ale tak naprawdę, to ich opowieści o tym warte są tyle, co przedmiot, którym wymachiwał kiedyś błazen z Biłgoraja, dodając do tego jeszcze całą wartość błazna.

Niedawno wyszły na jaw marki, którymi CDU wspierała (pomagała, nakłaniała, przekupywała?) dawną partię Donalda Tuska, której członkowie są dziś czołowymi postaciami partii rządzącej. Sporo polityków, bez żadnego zająknienia, powiada, że taka była wówczas praktyka, przepisy nie istniały, więc jeśli Niemiec dawał – trzeba było brać. Co oznacza równocześnie, że jeśli dawał Moskal, to także, jeśli Chińczyk – oczywiście też.

Czyli polityczna sprzedajność była na porządku dziennym, a gadanie o jakichś moralnych zasadach jest tylko wymysłem durnowatych pięknoduchów. Nie, proszę panów Millera, Tuska, Kwaśniewskiego, Bieleckiego i ich współpracowników z wyciągniętymi łapami na zewnątrz. Jeśli polityk bierze, to dobrze wie, że zagraniczny sponsor wkrótce może się zgłosić po procenty. Przeważnie polityczne. Jeżeli przyjmujący pieniądze o tym nie wie, to znaczy, że jest zwykłym durniem. Ale w tę powszechną głupotę nie wierzmy. Wierzmy raczej w zwykłą, śmierdzącą sprzedajność. I dlatego trzeba trochę inaczej patrzeć na storpedowanie przez rząd Millera planowanego gazociągu Polska – Skandynawia. Jeszcze raz przypomnijmy – opłaciłoby się to po stokroć, choćby tylko dlatego, że nie mógłby już powstać rurociąg Nord – Stream. A co storpedował Tusk?

A teraz jeszcze pieniądze dla Kwaśniewskiego od spółki Janukowicza. Czyli też z Kremlem w tle. Wszyscy ci jurgieltnicy warci są Schroedera, tylko pamiętać trzeba koniecznie, że ów ciemny typ, który sprzedał się Putinowi jeszcze jako kanclerz Niemiec, działał też na korzyść Niemiec. A wymienieni powyżej? No, właśnie…

Tomasz Domalewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych