Łamanie zasady demokratycznego państwa prawnego – będącej jedną z naczelnych zasad polskiej konstytucji – jest poważnym i tak rozległym problemem, że jego opisanie zajęłoby z pewnością niejedną książkę. Postaram się jednak przedstawić tutaj główne przejawy tego szkodliwego zjawiska.
Podstawową konsekwencją związaną z kurczącą się rolą demokratycznego państwa prawnego jest fakt, że obywatele mają bardzo niskie poczucie tego, że państwo o nich zadba i będzie chronić ich interesy. Wiąże się to przede wszystkim z jakością polskiego wymiaru sprawiedliwości i funkcjonowania urzędów. Obywatel zwracając się do organów państwa liczy na to, że jego sprawa zostanie załatwiona szybko i bez komplikacji. Rzeczywistość jest jednak brutalna. Procesy toczą się często latami, a samowolka urzędników doprowadziła już niejednego przedsiębiorcę do bankructwa i co się niestety zdarza także śmierci.
Nie ma się co dziwić, że wymiar sprawiedliwości w Polsce, nie cieszy się szczególnym zaufaniem. W ostatnim czasie media informowały o wielu przypadkach skrajnej nadgorliwości prokuratorów, sędziów i przedstawicieli więziennictwa. Skoro wsadza się do więzienia Radka Agatowskiego, starszą, chorą kobietę za „kradzież” sałatki za 2,90, albo chorego na schizofrenię mężczyznę za „kradzież” wafelka za 99 groszy to znak, że system zawodzi już u samych podstaw. Ścisłe trzymanie się litery prawa i zwyczajny brak ludzkich odruchów a czasem wręcz zwykła głupota powodują, że uruchamiana jest potężna machina, angażowane są duże środki pieniężne i zasoby ludzkie do sprawy, która powinna być prowadzona raczej przez lekarzy niż prawników. Tymczasem zakorkowany system sądowniczy zapycha się jeszcze bardziej, a dopiero gdzieś na końcu bezdusznego systemu jest człowiek.
Z drugiej strony mamy setki, a na szczeblu lokalnym nawet tysiące mniejszych lub większych afer, których bohaterowie albo pozostają bezkarni albo zasądzone wyroki są śmiesznie niskie. Za przykład niech posłuży tu chociażby sprawa Beaty Sawickiej. Sąd Najwyższy uznał co prawda, że wzięcie łapówki było „moralnie naganne”, ale była posłanka PO przestępstwa jednak nie popełniła. Co więcej Sawicka domaga się zwrotu przedmiotów wręczanych jako łapówki. A znając polskie realia ma na to wcale nie tak małe szanse. W ten sposób utwierdza się w polskim społeczeństwie przekonanie, że przestępca w Polsce ma większe prawa niż ofiara.
Problemem są też dość daleko idące naciski polityczne na władzę sądowniczą, czego znakomitym przykładem był sędzia Ryszard Milewski – słynny „sędzia na telefon”. I choć usłużność prezesa gdańskiego sądu widziała i słyszała cała Polska, to samemu zainteresowanemu nie stała się wielka krzywda. Z kolei to autorzy dziennikarskiej prowokacji mają dziś poważne kłopoty. Innym przykładem związków polityki z wymiarem sprawiedliwości jest sędzia Igor Tuleya, który wydając wyrok ws. doktora Mirosława G. użył sali sądowej do krytyki IV RP, a działania CBA porównał do metod służb z najgorszych stalinowskich czasów. Ten drugi przykład pokazuje, że orzekają, często ludzie nierozliczeni z przeszłością, dziedzice PRL-owskiej spuścizny, którzy w spadku po rodzicach i dziadkach zachowali genetyczną niechęć do zasady transparentności i bezstronności. Warto przypomnieć także proces Piotra Staruchowicza, który odbiegał od przyjętych standardów. Za to, że nieformalny lider kibiców warszawskiej Legii zaangażował tysiące ludzi w krytykę rządów Donalda Tuska najpierw został brutalnie potraktowany przez policjantów (co potwierdzili działacze Fundacji Helsińskiej), a następnie spędził wyjątkowo długi czas w areszcie.
Przejawem łamania konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawa jest także „mielenie” inicjatyw obywatelskich. Od 2011 roku rząd odrzucił lekką ręką trzy duże projekty referendalne, które znacznie przekroczyły wymagany próg poparcia wynoszący 100 tys. podpisów. Władza nie dopuściła żadnego z nich nawet do pierwszego czytania w Sejmie. W ten sposób blokuje publiczną debatę i nie dopuszcza Polaków do współdecydowania o uchwalanym w naszym kraju prawie.
Jeszcze jednym przykładem na obumieranie demokratycznego państwa prawnego jest podejmowana ostatnio zjadliwa krytyka pomysłu opozycji, by w każdej obwodowej komisji wyborczej mieć swojego męża zaufania i przyglądać się procesowi liczenia głosów. A trzeba wyraźnie powiedzieć, że jest to znana i powszechnie stosowana w innych krajach praktyka, przewidziana także w polskim kodeksie wyborczym. W Polsce zrobiono z tego wielką aferę, czy nawet wręcz zamach na demokrację. Obawa ze strony obozu rządzącego przed nadzorowaniem właściwego przebiegu wyborów jest ogromna i daje podstawy do obaw o uczciwość, zwłaszcza że bywały już sytuacje dające ku temu podstawy.
Na koniec warto dodać, że szykowany jest zamach na dostęp do informacji publicznej. Obywatele, którzy od pewnego czasu coraz aktywniej zaczęli korzystać z tego narzędzia, zaczęli prześwietlać i zadawać trudne, niewygodne pytania organom administracji publicznej często wpadając na trop różnych nieprawidłowości. To nie spodobało się w pewnych kręgach i głównie z tego powodu dostęp do informacji publicznej ma zostać mocno ograniczony, jeśli nie w ogóle zlikwidowany. Opozycja ma tutaj do wykonania ważne zadanie – zrobić wszystko by nie dopuścić do odebrania obywatelom możliwości monitorowania działań władzy.
Marcin Strzymiński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/195064-demokratyczne-panstwo-prawne-w-odwrocie-przejawem-lamania-konstytucyjnej-zasady-demokratycznego-panstwa-prawa-jest-takze-mielenie-inicjatyw-obywatelskich
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.