Bez inwokacji. Komorowski, jak Jabłoński, „Gazeta Wyborcza”, jak „Trybuna Ludu”. Dziennikarze władzy, władza dziennikarzom

fot. PAP/ Tomasz Gzell
fot. PAP/ Tomasz Gzell

40 odznaczeń na 25 – lecie „Gazety”. Tak samo, by nie powiedzieć identycznie, ówczesny prezydent PRL, czyli przewodniczący Rady Państwa, Henryk Jabłoński, na ogół w towarzystwie I sekretarza Gierka, umajał klapy redaktorów „Trybuny Ludu”. Z tym samym zadęciem, z tą samą wrzawą, ze zbliżonymi zaklęciami ideologicznymi. Ku czci wszelakiej wolności. Pięknie.

W ramach tej wolności zarabia się na Janie Pawle II, wydając okolicznościowe albumy i krytykując, a czasem i szydząc z Jego przesłań na temat aborcji, tzw. małżeństw homoseksualnych, definicji rodziny. Ta sama wolność nakazywała kiedyś nazywać Wałęsę prostakiem bez nijakiego obycia, największym satrapą i wrogiem demokracji, antysemickim typem, facetem biegającym po Polsce z siekierką i zapałkami, by siepać i podpalać wszystko, co redaktorzy gazety najbardziej uwielbiają. Czyli przeciwników takiej demokracji, która ma być podporządkowana Michnikowi.

Owa demokracja ma przede wszystkim kochać komuchów i ich kolejne mutacje. Gdy Wałęsa dołączył do przeciwników lustracji, automatycznie pojawiła się nad jego skrońmi gazetowa aureola, a wszelkie prostactwo opuściło jego umysł i ciało w jednej chwili. Taka czerska transportacja.

W ramach tej wolności Bauman zostanie wkrótce ogłoszony świętym czerskim, na razie trwają niezbędne rachunki. Do ilu unicestwień istnień ludzkich przyczynił się, zanim pozostał czerskim myślicielem. Podobnych uwielbień szanowni jubilaci maja więcej. Wystarczy wspomnieć o człowieku honoru i jego bandzie.

Tak więc prezydent Komorowski umajając klapy i przemawiając ma całkowitą rację. Może nie tak oczywistą, jak niegdyś Henryk Jabłoński, ale jest przy niej tuż, tuż. Dziennikarze władzy, władza dziennikarzom. Kochajmy wspomnienia! I utrwalajmy je. Oczywiście tylko te najwartościowsze.

Tomasz Domalewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych