„Fakt” dotarł do kucharki, która zrobiła pizzę, którą oficerowie Biura Ochrony Rządu zawieźli szefowi resortu spraw zagranicznych.
To Alicja Sikora, właścicielka pizzerii Verona w Szubinie. Minister Sikorski zamówił u niej pizzę „Strong”. Funkcjonariusze BOR czekając na zamówienie, także posilili się plackiem. Wybrali jednak tańszą opcję - pizzę „Firmową” z boczkiem i kiełbasą.
Radosław Sikorski na początku afery z „BOR Pizzą”, nie przyznawał się do tego, że to on kazał BOR-owikom przywieźć jedzenie do dworku w Chobielinie, oddalonego od pizzerii o 10 kilometrów.
Szkoda, że pan minister zaprzeczał, że jadł moją pizzę
mówiła „Faktowi” z żalem pani Alicja.
Właścicielka pizzerii Verona przyznała także, że oficerowie Biura Ochrony Rządu, nie zostawili jej napiwku.
– Potem zapakowaliśmy pizzę, oni zapłacili i odjechali. Spieszyli się troszkę. Nie zostawili niestety napiwku
— skwitowała.
Czyżby minister Sikorski był aż takim sknerą?
Maciej Gąsiorowski/Fakt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/194834-za-pizze-dla-sikorskiego-nie-bylo-napiwku