10. rocznica włączenia Polski w struktury Unii Europejskiej to była okazja do prawdziwego festiwalu dla wszelkiej maści propagandystów, którzy wbrew obiektywnej prawdzie, wbrew temu co odczuwamy choćby przez zawartość własnych portfeli stworzyli cały propagandowy festiwal nie tylko wychwalania samej obecności Polski w Unii, ale dodatkowo postanowili nam wmówić ile to Unii zawdzięczamy, jakie odnosimy korzyści dzięki unijnym funduszom. Oczywiście gdzieś tam po drodze są „błędy i wypaczenia” (jak to się mówiło za PRL), ale generalnie przecież kierunek jest słuszny i Polska więcej zyskuje dzięki obecności w Unii niż na tej obecności traci. „Silna Polska w bezpiecznej Europie”- to hasło wyborcze Platformy Obywatelskiej znakomicie oddaje właśnie ten propagandowy świergot, który z otaczającą rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Przy okazji wydarzeń na Ukrainie, po tym jak Rosja dokonała aneksji Krymu, nagle okazało się, że Polska ani nie jest silna, a Europa wcale nie jest bezpieczna., a cała europejska solidarność to jeden wielki kit.
Obściskujący się z Putinem były kanclerz Niemiec, który robi sobie imprezę urodzinową w Petersburgu, w tym samym czasie, kiedy Rosja prowadzi skuteczną walkę o oderwanie kolejnych fragmentów Ukrainy, to obrazek, który najlepiej chyba pokazuje jak możemy się czuć bezpiecznie w Europie. Mówienie w tym kontekście o konieczności jeszcze większej integracji europejskiej, o unii bankowej, o unii energetycznej, o konieczności przyjęcia wspólnej waluty już nawet nie pachnie, ale cuchnie zwykłą zdradą. I nie żadną zdradą interesów Polski, bo to świadczyłoby o tym, że ktoś tej zdrady dokonuje nieświadomie, że jakieś interesy naszego kraju w związku z tym ucierpią. Nie, tu chodzi o najnormalniejszą w świecie zdradę Polski. Dalsze dążenie do jeszcze ściślejszej integracji, do pozbawienia Polski resztek narzędzi niezbędnych do zachowania choćby pozorów suwerenności należy nazywać po imieniu. A do tej sytuacji doprowadziły „elity” III RP, te wszystkie partie i ich odpryski obecne w Sejmie i Parlamencie Europejskim, które były i są za tzw. integracją europejską. Nie za współpracą, nie za partnerstwem w stosunkach międzynarodowych, ale właśnie za integracją, za zlaniem się różnych narodów w jeden organizm, w jedno państwo o nazwie Unia Europejska. I to nieważne dla utopistów, że na tej integracji zyskują tylko ci silni, nie my, którzy nie gonimy wcale Europy, ale gonimy za chlebem na Zachód. Nieważne jest dla tych utopistów, że Unia jest współodpowiedzialna za zubożenie naszego kraju, za długi, które dawno przekroczyły wartość majątku trwałego państwa. Ile razy można im pisać o 2. milionach bezrobotnych i 2. milionach Polaków, którzy opuścili kraj w ostatnich latach w poszukiwaniu chleba? Premier Donald Tusk zapewnia nas zaś, że „za 7-9 lat będziemy zarabiać jak reszta Europy”. Na portalu naTemat.pl Tomasz Molga odpowiada na te zapewnienia:
Równamy do bankrutów. Eksperci wyjaśniają, że choć w przeliczeniu na złotówki nasze płace stopniowo rosły to po uwzględnieniu osłabienia polskiej waluty zarabiamy mniej. Dodatkowo płacimy drożej za wszystko, co jest importowane(…).
I dodaje ironicznie:
Sami zapracowaliśmy sobie na wizerunek europejskich frajerów: <<Mamy największą stopę bezrobocia w Polsce i najniższe zarobki. Dzięki temu zapewniamy inwestorom bogate zasoby taniej siły roboczej>> – to zalety województwa warmińsko-mazurskiego w oficjalnym prospekcie Investing in Poland 2014.
Oczywiście obecna klasa polityczna, „elity” III RP nie mają zamiaru się przyznać do porażki, nie mają zamiaru przeprosić rodaków za wyrządzone szkody tylko przekonują nas do tego, że wszystko nadal jest na dobrej drodze. Bronisław Komorowski w orędziu do narodu już na początku powiedział coś co zaprzecza faktom:
10 lat członkowstwa w Unii Europejskiej to dobry czas dla Polski. Dlatego świętujemy rocznicę powrotu naszego państwa do integrującej się Europy.
Powtórzmy więc raz jeszcze panu prezydentowi, który uprawia tanią, populistyczną propagandę:
2 miliony bezrobotnych, 2 miliony na emigracji.
Przypomnijmy też politykom PiS, łącznie z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim - który zrobił wszystko, aby wepchnąć nas w ręce Unii, który nawet optował za dwudniowym referendum, tylko po to, aby została nabita frekwencja i dzięki temu został przekroczony 50-procentowy próg co sprawiało, że wynik referendum stawał się wiążący - przypomnijmy ile to Unia Europejska zrobiła w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jakie to były naciski dyplomatyczne Unii, aby w sposób rzetelny wyjaśnić sprawę tej katastrofy? Jedyne co Europa zrobiła w sprawie katastrofy smoleńskiej to zawiesiła w Europie połączenia lotnicze tylko dlatego, że dymił sobie w Islandii jakiś wulkan. Uniemożliwiło to delegacjom zagranicznym przybycie na uroczystości pogrzebowe prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To zwykła szydera Zachodu z tego, który złożył podpis pod Traktatem Lizbońskim.
Niestety, prezes PiS nie zmienił swojego stanowiska co do Unii, a to w jaki sposób zachował się w sprawie rewolucji na Ukrainie pokazuje tylko, że za wszelką cenę chce być w pierwszym szeregu polityków „proeuropejskich”. Rewolucja na Ukrainie, która pochłonęła ponad setkę ludzkich istnień - niemal niezauważona przeszła informacja, że zabitych mogło być nawet ponad 700 osób – pokazała słabość naszego sąsiada. I zamiast umocnienia bufora, jakim mogła stać się Ukraina, przybliżyliśmy tylko do siebie zagrożenie, zapominając o tym, że Polska już z Rosją graniczy! Tymczasem „geniusz” publicystyki „Gazety Polskiej” - nawet dzisiaj w obliczu ewidentnej porażki Ukrainy, w obliczu ewidentnych strat gospodarczych, które dotknęły ten kraj, ale które również dotknęły Polskę, w obliczu również śmierci dziesiątek Ukraińców, którzy dali się wpędzić w rewolucję, o którą na długo przed jej wybuchem tak zabiegał obecny premier tego kraju – pisze tekst pt. „Podziękujmy Majdanowi!” i wyłuszcza jakieś swoje wizje geopolityczne, oderwane kompletnie od politycznych realiów:
Dzisiejsza słabość Ukrainy to efekt działań jej poprzedniego, obalonego prezydenta. Putin został zmuszony do bezpośredniego ataku na wschód Ukrainy, ponieważ majdan mógł być tym, co tę politykę otwarcia na Rosję by powstrzymało. Innymi słowy – Putin został zmuszony do zebrania plonów polityki Janukowycza, zanim będzie za późno. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Janukowycz nie został obalony i porządził jeszcze kilka lat. Zapewne w ramach bratniej pomocy bazy wojsk rosyjskich znajdowałyby się na terenie całego kraju.
Gdybanie to jedyne co ma w ofercie Dawid Wildstein. Dzisiejsza słabość Ukrainy wynika przede wszystkim z tego, że kraj ten osłabili ci, którzy dzisiaj są tam u steru władzy. Za śmierć dziesiątków Ukraińców można obciążyć Janukowycza, ale czy nie w większym może nawet stopniu można obciążyć za to Jaceniuka, który od wielu miesięcy przygotowywał tę rewolucję, szukał dla niej poparcia również w naszym kraju i ostatecznie otrzymał to poparcie czego najlepszym dowodem była obecność polskich polityków na Majdanie? W wyniku konfliktu wewnętrznego Ukraińcy zabili więcej swoich obywateli niż zginęło ich we właśnie toczonym konflikcie z Rosją. W sprawie Ukrainy jednak, podobnie jak w sprawach Unii nie mówi się i nie pisze w sposób wyważony. Głos polityków i mediów w Polsce, od lewa do prawa, to w zasadzie ten sam głos. Głos, który nie jest głosem rozsądku, prawdy tylko jest głosem propagandy.
Jerzy Wasiukiewicz
Koniecznie zajrzyj do naszego internetowego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziesz tam bogatą ofertę książek , audiobooków, poradników oraz unikatowe gadżety z logotypem wPolityce.pl.Zapraszamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/194259-unia-ukraina-propaganda-od-lewa-do-prawa-to-juz-nawet-nie-pachnie-ale-cuchnie-zwykla-zdrada
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.