No, to mamy wojnę! Premier spostrzegł i naród zawiadomił. I wiemy, że będzie czuwał. Może nawet wspólnie z obcym mocarstwem, zwanym Ameryką!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Waldemar Deska
fot. PAP/ Waldemar Deska

Co i rusz premier Tusk przypomina, że jednak jest człekiem spostrzegawczym, by nie powiedzieć bystrym. Dziś jeszcze raz objaśnił nam sytuację na Ukrainie. Powiedział prosto – to jest wojna.

I zaraz dodał, że sytuacja jest bardzo poważna. Do tej pory widzieliśmy na Krymie i we wschodniej części Ukrainy same igraszki. Zmieniono dotychczasową mapę polityczna najzupełniej pokojowo, nijakiej agresji w ogóle nikt nie zauważył. Bo pewnie sytuacja była mało poważna.

Premier niedawno odważnie spostrzegł kolejki do przychodni i szpitali. Po siedmiu latach swych rządów. Zobaczył też nagle potrzebę wsparcia możliwości rozwijania energetyki w oparciu o rodzime zasoby. No i dziś ta Ukraina. Prawdę mówiąc, słucham i uszom nie wierzę. Czy rzeczywiście pan premier sam, osobiście, w oparciu o przemyślenia dokonane tuż przed złożeniem oświadczenia doszedł do tak jasnego punktu widzenia, czy jednak jest ten punkt wynikiem rozmów, przekomarzań, wspólnych dociekań ze swymi ministrami?

Na przykład z Sikorskim i Sienkiewiczem, Sawickim. Arłukowiczem, a może owa ocena powstała tuż po wymianie znamiennych spojrzeń z Małgorzatą Kidawą – Błońską? Sam już się gubię w rozterkach.

Jakieś licho pcha mnie też w kierunku podejrzeń o podpowiedź udzieloną przez Angelę Merkel. W końcu to ona ledwo co skończyła proszalną rozmowę z Putinem, by ten zechciał w swej łaskawości wstawić się za porwanymi na Ukrainie przez nieznanych separatystów członkami delegacji OBWE.

Być może było tak, że Merkel dowiedziała się od Putina o zbliżającym się wybuchu wojny i natychmiast podzieliła się tą wiadomością z polskim premierem. Dlaczego ma się dowiadywać o tak ważnej sprawie od kogoś postronnego.

Przedtem mieliśmy pokój, teraz właśnie narodziła się wojna. Całe szczęście, że mamy roztropnego premiera, który szybko o rezultatach swych dociekań informuje. Z pewnością to nie ostatnie zawiadomienie. Jestem gotów przysiąc.

Ciekawi tylko, jak ułoży się współpraca z obcym mocarstwem? Tak przecież określali Amerykę ministrowie Tuska, gdy padały wnioski o zwrócenie się do USA o pomoc przy badaniu przyczyn tragedii smoleńskiej. I premier nie protestował.

Tomasz Domalewski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych