Dlaczego Piskorski nie ma jeszcze procesu w trybie wyborczym? Dlaczego Donald Tusk nie wyjaśnia sprawy finansowania swojej partii?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/R. Pietruszka
Fot. PAP/R. Pietruszka

Już w ostatnią niedzielę wieczorem, portale społecznościowe były pełne informacji związanych z zapowiedzią tygodnika „Wprost” publikacji fragmentów książki pt. „Między nami liberałami” Pawła Piskorskiego, byłego prominentnego członka Kongresu Liberalno- Demokratycznego, a później Unii Wolności i wreszcie Platformy Obywatelskiej.

Na okładce wspomnianego tygodnika znalazły się tytuły „Niemiecka pożyczka Tuska” i „Jak niemieckie CDU sfinansowało powstanie partii premiera”, co znamienne obydwa bez znaków zapytania, co oznacza, że gazeta nie boi się ewentualnego procesu, bo dysponuje przekonywującymi materiałami w tej sprawie.

Natychmiast na portalach, a później także w mediach, pojawiły się także teksty sugerujące, że wszystkie partie polityczne funkcjonujące na początku polskich przemian w latach 90- tych poprzedniego stulecia, miały „niejasne” źródła finansowania, co miało złagodzić wydźwięk tekstu zamieszczonego we „Wprost” tyle tylko, że nawet wówczas była zasadnicza różnica pomiędzy finansowaniem partii ze źródeł krajowych i ze źródeł zagranicznych.

W ówczesnej ustawie o partiach politycznych w artykule 21, stwierdza się wyraźnie „partie polityczne nie mogą korzystać z jakiegokolwiek wsparcia rzeczowego i pomocy finansowej od osób zagranicznych w rozumieniu prawa dewizowego i osób prawnych z udziałem podmiotów zagranicznych”.

Nie ulega więc wątpliwości, że nawet na gruncie ówczesnego prawa w Polsce, finansowanie partii politycznej ze środków zagranicznych oznaczało popełnienie przestępstwa, co więcej mogło ono uzależniać na przyszłość partię polityczną o zagranicznego darczyńcy.

Paweł Piskorski od poniedziałku udziela licznych wywiadów w mediach, w których podtrzymuje sformułowane w książce, a także w tygodniku zarzuty i stwierdza:

Żadnego procesu się nie boję. Wszystko co jest opisane w tej książce jest prawdą i jeżeli komuś z dawnego kierownictwa KLD, czy Donaldowi Tuskowi, przyszłoby do głowy ,aby sprawę skierować do sądu, to proszę bardzo. Spotkamy się i pokażę w szczegółach jak to wyglądało.

Piskorski wyjaśnia także dlaczego książka ukazuje się dopiero teraz, blisko 7 lat po jego wykluczeniu z Platformy.

Twierdzi, że z dwóch powodów. Po pierwsze publikacja tekstu zaraz po wykluczeniu z Platformy wyglądałaby na zemstę, wendettę na byłych kolegach partyjnych. I po drugie przez te kilka lat wszystkie sprawy dotyczące zarzutów jakie mu postawiono i w konsekwencji wykluczono z Platformy, zostały prawomocnie umorzone przez ograny wymiaru sprawiedliwości.

Wreszcie ustosunkowuje się do wypowiedzi szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, który w jednej z telewizji stwierdził, „że swoją publikacją, Piskorski walczy o życie”.

Piskorski mówi, że być może szef MSW wie coś więcej niż on o zagrożeniu jego życia i w takim razie jeżeli jego życie jest zagrożone, to minister przy pomocy służb, którymi dysponuje, powinien je chronić, a nie opowiadać publicznie o zagrożeniach i go straszyć.

Mimo upływu kilku dni od publikacji, nie ma ustosunkowania się do tych zarzutów ani obecnego premiera Donalda Tuska ani innego prominentnego polityka KLD Jana Krzysztofa Bieleckiego na początku lat 90-tych premiera, a teraz szefa Rady Gospodarczej przy premierze Tusku i wręcz „szarej eminencji” obecnej ekipy rządowej.

Jan Krzysztof Bielecki w tych dniach zdecydowanie odmówił uczestnictwa w debacie z Pawłem Piskorskim na temat finansowania KLD, proponowanej przez jedną z prominentnych dziennikarek, zresztą z „zaprzyjaźnionej” z Donaldem Tuskiem telewizji.

Zabrała głos tylko rzecznik rządu minister Kidawa-Błońska, która stwierdziła, że tą odległą historią premier Tusk nie będzie się zajmował, zwłaszcza że Paweł Piskorski jest ciągle sfrustrowany wyrzuceniem go z Platformy.

W sytuacji kiedy premier Tusk (Platforma) nie decyduje się pozwać Piskorskiego w trybie wyborczym (wszak wyrok w I instancji byłby w ciągu 48 godzin, a ostateczne rozstrzygnięcie sprawy w ciągu kolejnych 48 godzin), wydaje się, że powołanie sejmowej komisji śledczej do wyjaśnienia tej sprawy jest godne rozważenia, zwłaszcza że w praktyce mogłaby ona rozpocząć funkcjonowanie już po rozstrzygnięciu wyborów do Parlamentu Europejskiego, a więc nie byłoby zarzutu, że jest związana z trwającą kampanią wyborczą (do dnia wyborów europejskich Sejm zbierze się tylko na jedną 3 dniową sesję).

Tak komisja mogłaby się oczywiście zająć finansowaniem wszystkich ówczesnych partii politycznych( żeby nie było, że jest to ściganie tylko KLD, poprzednika Platformy) ale także zbadaniem wpływu jak to ówczesne finansowanie wpływało na decyzje rządu Donalda Tuska w relacjach z Niemcami.

Niejako przy okazji mógłby być zbadany wątek udziału służb specjalnych w tworzeniu Platformy o czym mówił po wielokroć w mediach były szef UOP Gromosław Czempiński, a także finansowanie KLD przez zmarłego w październiku 2013 roku Wiktora Kubiaka, szwedzkiego biznesmena, współpracownika polskich komunistycznych służb specjalnych, jak go określano „ojca chrzestnego” Donalda Tuska.

Zbigniew Kuźmiuk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych