Alfabet Seamana: G jak Giertych, Godson, Gowin, Grabarczyk, Graś, Gronkiewicz-Waltz...

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Giertych Roman

Modny adwokat, zwłaszcza w sferach zbliżonych do władzy. Podobno reprezentuje słynnego Józefa Bąka. Politycznie mocno obrotowy, bo kiedyś uważany za neonazistę, a dzisiaj robi za neoliberała. Jednak zawsze antypisowski, a przecież wyłącznie o to w polityce chodzi. Nawet chciałem go wziąć do rządu, ale za wysoki.

Godson John

Ofiara prawicowego odchylenia swojego mentora Gowina. Z daleka podobny jest do Pelego, więc wziąłem go na listy, a nuż przysporzy nam trochę głosów kiboli? Poza tym Paweł przekonywał mnie, że nic tak nie poprawia wizerunku liberalnego szefa partii w Europie, jak czarnoskóry członek. Niestety, w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyjątkiem, który nie stanął na wysokości zadania. No, bo czy to jest do pomyślenia, żeby Afroafrykanin, uciskany przez całe wieki kolonialistycznego wyzysku, wystąpił przeciwko standardom partii do szpiku kości wolnościowej? Teraz dopiero rozumiem, co mieli na myśli Anglicy, uskarżając się na brzemię białego człowieka.

Gowin Jarosław

Pierwotny plan był taki, że Gowin ze swoimi miał grać na prawym skrzydle; Janusz i jego naćpana hołota na lewej flance, natomiast środkowe skrzydło miałem stanowić ja z Pawłem. No, ale na miłość boską - mieliśmy grać na skrzydłach, a nie robić politykę! Nikt nie mógł się spodziewać, że ktoś weźmie to na poważnie! Jak tu zaplanować jakąkolwiek strategię polityczną z takimi ludźmi? Paweł mówi z niesmakiem, że daj takiemu piórko, to zaraz za całe skrzydło cię chwyci! Z kim my musimy pracować… Co tu dużo mówić, już samo imię Jarosław przywołuje jakieś złowrogie pisowskie echa. Alegoria zdrady, prywaty i partyjniactwa. Osobnik, który zamachnął się na jedność partii zjednoczonej wokół obywatelskich ideałów. Fanatyk z korzeniami w ciemnym zabobonie, człowiek, który się biskupom kłania w pas do samej ziemi. Z pozycji rewizjonistycznych podważał przywództwo w partii. Pretendował na szefa partii, żeby podzielić ją na frakcje, skrzydła i wrogie ośrodki. Przez jego krecią robotę przepadła w Sejmie idea związków partnerskich oraz Karta Praw Podstawowych. Sprowadził na manowce poczciwego Godsona i Żalka. I co najważniejsze, naraził na pośmiewisko ideę obywatelskiej demokracji sterowanej.

Grabarczyk Cezary

Pierwotnie był przeznaczony na odcinek sprawiedliwości, ale jak świętowaliśmy zwycięstwo w 2007, to ktoś pomieszał koperty z nominacjami i tak jakoś wyszło. I już za późno było zmieniać. Zresztą Czarek był w naszym ugrupowaniu wybitnym działaczem spółdzielczości partyjnej, a to są struktury podobne do infrastruktury ogólnokrajowej, więc o co chodzi? W rządzie się sprawdził, ale na kolei trochę gorzej wypadł, bo jest słabo medialny. Omal nie popadłem przez niego w schizofrenię, bo z jednej strony musiałem bronić go przed pisowską agresją, a z drugiej odciąć od mediów, gdyż klienci PKP dostawali spazmów na jego widok. A ta jego falista fryzura, modna wśród powiatowego aktywu PZPR w latach sześćdziesiątych, wcale mu nie pomagała. Do dziś nie doszliśmy, kto go namówił, żeby pasażerom w unieruchomionych na mrozie pociągach puszczać filmy Barei. To był numer na miarę Barei właśnie i cała opozycja tarzała się ze śmiechu, kiedy to wyszło na jaw. To musiał być kret Schetyny, ani chybi – powtarza Paweł i nie może odżałować, że go nie zdemaskowaliśmy. No, ale co zrobić, Czarek milczy teraz jak grób i nie sposób go odblokować, zaciął się psychicznie. To po tej wypowiedzi, że pasażerowie sami sobie winni, że jest przepełnienie w pociągach, która narobiła wielkiego szumu w mediach. Co do tego tłoku, to zresztą miał rację, bo gdyby ludzie siedzieli w domach, to byłby na kolei luz i spoko. No, ale weź i wytłumacz to Polakom, zawsze wiedzą lepiej. Dziki kraj. A Czarka w ramach represji musiałem przerzucić z ministerialnego fotela na fotel marszałkowski.

Grad Aleksander

Mistrz prywatyzacji. Geodeta zresztą, cokolwiek to znaczy. Paweł zawsze mówi, że do mnie lgną ludzie o dziwnych upodobaniach i specjalnościach. Grad zasłynął z prywatyzacji stoczni, gdyż dzięki niemu zgarnęliśmy wadium wpłacone przez katarskiego inwestora. Całkiem niezła sumka i w dodatku za friko. Stocznie co prawda zbankrutowały, ale nie jego wina, że arabski szejk nie dotrzymał słowa. Z tymi szejkami tak już jest. Teraz stocznie produkują wiatraki, ruszty do grillowania, płoty, furtki i różne takie. Bardzo pożyteczne w rolnictwie, a także w miastach i w ogóle wszędzie. Zerwaliśmy z produkcyjną monokulturą w przemyśle okrętowym i Komisja Europejska bardzo nas za to chwali, a już Niemcy to się wręcz rozpływają w komplementach pod adresem mojej ekipy.

Graś Paweł

Sekretarz Generalny Platformy Obywatelskiej – to brzmi tak imponująco, że w zasadzie nie trzeba nic dodawać. W robocie partyjnej niezrównany, bo ma największe doświadczenie – jego rekord powala na kolana: UPR, Ruch Stu, AWS, PPChD, SKL, PO. Obecnie skłania się w stronę socjaldemokracji, podobnie jak ja. Można powiedzieć, że sam jeden tworzy taki jednoosobowy Front Jedności Narodu. No, to jest cały partyjny epos na miarę mojego ukochanego Homera czy innego Sofoklesa. Ja mogę na nim polegać jak na Winnetou, a on na mnie jak na Zawiszy. Tak się uzupełniamy jak dwie krople wody. W ponurym świetle niekompetencji naszej polityki, Paweł jest najjaśniejszym promykiem. Zna języki, a w dzisiejszych czasach to grunt. Potrafi równie dobrze dogadać się z Niemcem w sprawie pracy oraz bez bicia przyznać się kagiebiście do błędu. Wszystko w naturalnych językach rozmówców. Renesansiak po prostu. Pokażcie mi drugiego polityka na tym szczeblu i na tym poziomie kompatybilności ze mną, to chętnie go poznam. Nienawistnicy wypominają mu jakieś sfałszowane podpisy, do których zresztą przyznała się jego żona. A ja się pytam, czy Paweł jest jakimś Cezarem, że musi mieć żonę poza wszelkim podejrzeniem? Albo co to za wstyd, że się z kolegą Hajdarowiczem spotkał w nocy? Jeszcze nie ma w tym kraju takiego prawa, żeby nie można było o dowolnej porze pogadać z przyjacielem ze szkolnej ławy. Jak PiS dojdzie do władzy, to wprowadzi godzinę policyjną i wtedy to będzie przestępstwo. Tymczasem, dopóki ja tu rządzę, to - jak pisał mój ukochany Norwid - niech wolni ludzie tworzą czas. Choćby i po ciemku.

Gronkiewicz-Waltz Hanna

Zupełnie nietrafnie przezywają ją Bufetowa, bo przecież prawdziwa bufetowa musi mieć głos jak dzwon, a Hania ma raczej taki dość piskliwy sopranik. Zresztą ona znacznie lepiej wypada, kiedy milczy, więc po co jej głos? Ciężkie ma życie w Warszawie, bo tutaj ludzie są bardzo awanturujący się o byle głupstwo. Wystarczy, że mocniejszy deszcz popada, to zaraz się jej czepiają, tak jakby ona osobiście te tunele zalewała. Już nie wyrabiała z tych nerwów i Paweł przydzielił jej piarowca z rządowej puli, żeby jakoś wymęczyć to referendum. Wyszło nieźle, ale nadwyrężyłem swój autorytet szczerego demokraty nawołując obywateli, żeby nie wypełniali obywatelskiego obowiązku. Bronek też się nagimnastykował setnie, bo jak tu ludziom wytłumaczyć, iż można dokonać słusznego wyboru bojkotując wybory? Stary Machiavelli by się nie powstydził takiej retoryki, ale Hankę żeśmy wyciągnęli z bardzo głębokiego tunelu.

Grupiński Rafał

Znany działacz naszego aparatu, ale idzie mu tak sobie. W ramach partyjnej spółdzielczości zrobiliśmy go szefem klubu. Poza tym gość w typie filomata i filareta, bo również pisze wiersze. Takie sobie, żeby nie skłamać, więc Nobel z literatury mu nie grozi. Do tego stopnia kojarzy się z poezją, że gdy go widzę, to przed oczami stają mi „Dziady” jak żywe. Od mniej więcej siedmiu lat obserwuję jego wysiłki w celu doprowadzenia PiS przed Trybunał Stanu. Zaczął od samego Kaczyńskiego, więc ciężko mu idzie. Może powinien najpierw dla wprawy poćwiczyć na pomniejszych działaczach? Z Kaczyńskim to nawet Michnik nie dał rady, trzeba mierzyć zamiary na siły. A Grupiński to ofiarny działacz, ale prochu raczej nie wymyśli ani nad poziomy nie wyleci. Zresztą utrzymuje konszachty ze Schetyną. Dlatego musimy Rafała trzymać cały czas w klinczu z tym Trybunałem, bo wtedy on ani wierzgnie. Tak się zaplątał w te trybunalskie podchody, że teraz, gdy tylko próbuje fiknąć, to Paweł się go zaraz pyta, jak mu idzie z Kaczyńskim i gość robi się potulny jak świnka morska.

Grzesiek

Nigdy nie zdołaliśmy zidentyfikować tajemniczego osobnika, występującego pod tym pseudonimem w stenogramach CBA z prowokacji hazardowej, niesłusznie zwanej aferą. Zbychu do dzisiaj nie może sobie przypomnieć, kogo miał na myśli, wymieniając to imię. Typowa amnezja na tle traumy popodsłuchowej. Na wszelki wypadek wywaliłem paru Grześków z rządu i okolic.

Seaman

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.