Ćwiczenia polskich i amerykańskich żołnierzy, które zapowiedziano we wtorek, będą miały wymiar przede wszystkim symboliczny, zademonstrują gotowość do współpracy - oceniają eksperci.
We wtorek Pentagon zapowiedział, że 600 amerykańskich żołnierzy weźmie udział w serii ćwiczeń, jakie USA planują w najbliższym czasie w Polsce i trzech krajach bałtyckich. MON poinformowało, że w środę do Polski przyleci kontyngent spadochroniarzy z Grupy Bojowej 173. Brygady Piechoty Powietrznodesantowej, wchodzącej w skład armii USA w Europie, którzy ćwiczyć będą z naszymi żołnierzami.
W ocenie byłego ministra obrony, przewodniczącego Rady Wykonawczej Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego Janusza Onyszkiewicza może być to kolejny krok w rozwijaniu współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi.
Bardzo dobrze, że ma to miejsce. Mam nadzieję, że tych ćwiczeń będzie więcej i w większej skali. Myślę, że w końcu dojdzie do tego, że Stany Zjednoczone będą w sposób bardziej trwały i bardziej wyraźny obecne na polskiej ziemi
— powiedział PAP.
Przypomniał, że nasz kraj zabiega o to, żeby jakieś jednostki amerykańskie zostały przesunięte z Niemiec do Polski.
Nie wiem, czy to się powiedzie, ale może uda się przynajmniej doprowadzić do tego, żeby były na terenie Polski magazyny z wyposażeniem dla żołnierzy amerykańskich na wypadek, gdyby musieli tutaj szybko przyjechać i podjąć jakieś działania lub zademonstrować swoją obecność, ale już jako w pełni gotowa i wyposażona jednostka wojskowa.
Podkreślił, że „ćwiczenia są i przechodzą”.
Myślę, że te ćwiczenia u nas nie będą miały takiego charakteru, jak te prowadzone przez Rosję nad granicą ukraińską, które trwają. W tych ćwiczeniach, które będą prowadzone u nas, nie chodzi o to, żeby zademonstrować jakieś zagrożenie dla zachodnich granic Rosji czy Białorusi, ale zademonstrować gotowość do współpracy. Oby Rosjanie też tym tropem poszli, ale mała jest na to szansa
— ocenił Onyszkiewicz.
Zdaniem redaktora naczelnego „Nowej Techniki Wojskowej” Andrzeja Kińskiego każda obecność wojsk NATO na terenie Europy wpływa pozytywnie na poziom bezpieczeństwa.
Ma to natomiast bardziej wymiar polityczny i symboliczny niż stricte wojskowy
— zaznaczył w rozmowie z PAP.
Wiemy, przynajmniej z tych oficjalnych informacji, które do nas docierają, że w najbliższym czasie zwiększenie obecności amerykańskiej m.in. na terytoriom naszego kraju będzie się odbywało poprzez różnorodne wspólne ćwiczenia. Tak, jak wspólne ćwiczenia lotnicze w Łasku, które są realizowane od kilku tygodni, tak teraz z Włoch przylatują amerykańscy spadochroniarze, którzy mieli już okazję ćwiczyć z naszymi żołnierzami 6. Brygady Powietrzno-Desantowej
— przypomniał Kiński.
Zwrócił uwagę, że to kolejne przedsięwzięcie szkoleniowe, będące jednocześnie jakąś reakcją na sytuację wokół granic Ukrainy i pogorszenie relacji z Rosją.
Ale jeżeli mamy powiedzieć, czy ma to znaczenie wojskowe i w jaki sposób zwiększa bezpieczeństwo Polski, to trzeba zaznaczyć, że na pewno nie dlatego, że przyleci 150 uzbrojonych żołnierzy na ćwiczenia, ale że ma to bardziej znaczenie polityczne: pokazuje, że Amerykanie są na terenie naszego kraju, że ćwiczą z naszymi żołnierzami, że tego typu ćwiczenia będą się odbywały systematycznie i możemy mieć nadzieję, że jeśli sytuacja nadal będzie eskalować, to i zakres tych wspólnych ćwiczeń będzie się również zwiększał
— ocenił Kiński.
ansa/ PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/192479-wspolne-cwiczenia-polskich-i-amerykanskich-zolnierzy-beda-mialy-wymiar-raczej-symboliczny-i-polityczny-niz-wojskowy